reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

5-latek i ..smoczek

Ta nasza wymiana postow sklonila mnie do glebszego zastanowienia sie nad problemem...i juz sama nie wiem na ile metody wychowacze rodzicow, a na ile wrodzone cechy dzieciaszka decyduja o ksztalcie jego osobowosci...

Przyklad pierwszy : Olunia. Rodzice Oluni sa artystami i artystyczny tryb zycia prowadza. Dla obojga chyba posiadanie dziecka nie jest szczytem marzen. Obserwujac ich zywot na pewno nie moge powiedziec, ze Olunia jest dzieckiem rozpieszczanym. Czesto podrzucana kolezankom i babciom, raczej sama sie soba zajmuje, chodzi z katarem do przedszkola i takie tam.... Olunia jest strasznie niesmiala, wszystkiego sie boi, nie rozmawia wlasciwie z nikim poza mama i potrzebuje sporo czasu, zeby sie do ludzi z zewnatrz przekonac.

Przyklad drugi : moj maz i jego brat oraz lelkajaca ich mamusia. Tesciowa jest bardzo dobra i ciepla osoba, ale....no wlasnie.... Moj maz jest wlasciwie dla mnie- ( gdyby tych cech nie mial, nie bylby moim mezem ;) )idealem faceta i na pewno ma wszystkie te cechy, ktore wymienilas w poprzednim poscie, plus kilka innych, jak na przyklad inteligencja i ciety dowcip.- Jego brat natomiast jest, przepraszam za slowo, ale tylko takie tutaj pasuje , pipa zyciowa. Ma 24 lata, nigdy nie mial panny, nie chodzi do kina, bo nie nadaza czytac i jest tak upierdliwy, ze nawet na imprezy go nie zapraszamy, bo nasi znajomi nie sa go w stanie scierpiec ;/

Przyklad trzeci :brat mojej przyjaciolki, kiedy przyszedl na swiat mialam 10 lat. Krzysiek dostawal w tylek za zbicie szklanki, w wieku 3ech lat potrafil juz sprzatac swoj pokoj odkurzaczem i odnosic naczynia po posilkach do zlewu. Sam sie ubieral i myl i sam zostawal wieczorem w domu, bo jak twierdzila mama, byl tak odwazny, ze nie bal sie niczego. W wieku szkolnym za kazda zla ocene dostawal lanie, choc jednoczesnie mama pomagala mu w lekcjach. Krzysiek dzisiaj ma 20 lat i nie moge ulozyc sobie zycia. Ostatnia dziewczyna zostawila go, bo ja dosc porzadnie uderzyl.Ledwie skonczyl zawodowke, podczas gdy jego siostra jest po ekonomii.

No....i jak tak sobie analizuje, to dochodze do wniosku, ze ksztaltowanie charakteru dziecka zalezy przede wszystkim od jego charakteru ;) ( prawda, ze madrze brzmi? ) i od wielu tysiecy innych cech i zdarzen. Nie da sie tego ujac w kilku prostych slowach.ba, nawet w kilku postach sie nie da.

Zazdroszcze tobie, ze masz juz dwojke dzieciakow, u mnie niestety najprawdopodobniej skonczy sie na jednym :( bo zdrowko mi na to nie pozwala. W zeszlym roku kupilismy z tego powodu psa, labradora. Apropos chuchania i dmuchania - moja corka spi czasem w jego legowisku i podjadaja sobie nawzajem jedzenie, ze o ugryzieniach, wariowaniu na trawie i przypadkowych drapnieciach nie wspomne. Polecam zakup psa wszystkim mamom jedynakow - moja corka jest zupelnie innym dzieckiem, odkad mamy w domu czworonoga.
 
reklama
Ja ostatnio oglądałam bardzo ciekawy program, gdzie psycholog wypowiadał się, iż chrakter dziecka to 20% geny, a 80% to wychowanie. I wydaje mi się, że jest to prawda.
Dużo wysiłku wkładam w to, aby moje dzieci dobrze się rozwijały. Chodzimy do kina, na basen, bardzo często organizujemy sobie wycieczki itd. Nigdy nie zostawiam dzieci pod opieką innych osób, chyba, że siła wyższa mnie do tego zmusi. Wszelkie wyjazdy organizujemy w taki sposób, aby dzieci miały, jak największą frajdę. Ostatnio byliśmy w ZOO, gdzie moje dzieci po prostu oszalały na widok tych wszystkich zwierząt. Jeśli finanse pozwalają wyjeżdżamy na wakacje i tam najważniejsze są moje dzieci. Chcę, aby jak najwięcej zobaczyły i wyszalały się do woli. Odkąd ich mam całe moje życie kręci się wokół nich. A przede wszystkim dużo rozmawiamy.

Przykro mi, że nie możesz mieć więcej dzieci, ale zazdroszczę Ci pieska. Moje dzieci też mażą o psiaku ale mój mąż nie wyraża zgody. :( No i jeszcze Labrador... ::) Wydaje mi się, że to było bardzo dobre posunięcie, aby jedynaczka miała psa.

Dziewczynka o której pisałam też często jest podsyłana do babci, bo mama musi zrobic zakupy lub iść do fryzjera. Dziecko nie jeździ z rodzicami na imprezy typu imieniny, bo łatwiej jest podesłać babci. A moje dzieci zawsze ze mną jeździły, nawet, gdy miały miesiąc lub dwa. Dlatego są odważne i potrafią łatwo nawiązywać kontakty.

Apropo wychowania, to ja mam przykład męża i jego rodzeństwa. Teść zajmował się głównie sobą, a na głowie teściowej był dom, dzieci, gospodarstwo rolne itd. Ale była tak nadopiekuńcza, że mój mąż w wieku 18 lat bał się iść do sklepu i kupić sobie buty. Wszystko co chcieli, mieli podane na złotej tacy. I wtedy mój mąż poszedł do pracy, brzydko się wyrażę - dostał w d... i nauczył się życia. W tej chwili to bardzo zaradny, obrotny, inteligentny człowiek z ciętym dowcipem. A reszta rodzeństwa została taka, jak była. Moja szwagierka jest w moim wieku, a podejście do życia ma 15-latki. Ta dziewczynka, o której pisałam to własnie jej córka i zanosi się, że będzie taka, jak mama. Ktoś kiedyś dobrze ją opisał - niebiseki ptak...

pozdrawiam :)
 
Wiesz co ? jak tak teraz ciebie czytam, to chyba za ostro powiedzialas o tym ostrym wychowaniu - mialam obraz zupelnie innej mamy i przyznam, ze mnie to troszke wzburzylo ;)

Apropos wyjezdzania.... a listopadzie lecimy na bardzo dalekie wakacje i bedzie to jej najdluzszy jak do tej pory lo, bo az 10 godzin w samolocie. Jestem pelna obaw, chociaz do tej pory bylismy juz w kilku miejscach z mloda, do ktorych trzeba bylo doleciec. I wlasnie jesli chodzi o zostawianie dzieciarow u babci....Moze ja nienormalna jestem, ale jak bylam w Egipcie sama z mezem, to rachunek za telefon przyszedl prawie taki sam, jak wartosc tych wakacji na jedna osobe. Jak ja zostawie mloda nawet z moja mama, ktora ona uwielbia, to i tak tesknie jak diabli.

I tez jestem zwolenniczka zabierania dzieciakow ze soba. Bywam tez na forum wakacyjnym i tam mase mam ma watpliwosci czy zabierac dzieci ze soba. Moje obserwacje dowodza, ze moja corka lepiej znosi podroze niz ja sama. Zwija sie w kuleczke i spi przewaznie, podczas gdy mnie cierpna nogi i plecy ;)

W tym roku nauczylam ja plywac ( mieszkam w okolicy jeziora i wlasciwie latem jestem tam codziennie ) wiec w trakcie wakacji bedziemy plywac z delfinami. Jesli chodzi o zoo, to moja Roxana juz ma przesyt, bo mieszkam dosc blisko i jak byla mlodsza bywalam z nia co drugi dzien.

Natomiast co do imprez, to tu mam problem, bo moja Roxana jest zwykle w centrum uwagi, a o godzinie 21 jak jest juz zmeczona staje sie tak upierdliwa, ze wlasciwie nie mozna robic nic poza zajmowaniem sie nia i ja z reguly niestety zostawiam ja z babcia. Klopot tez polega na tym, ze nasi znajomi albo maja dzieciaki duzo starsze, albo zupelnie malenkie, albo w ogole ich nie maja.... :(

A tak nawiasem mowiac...chyba troszke zeszlysmy z tematu :D
 
Tak, zeszłyśmy z tematu i to bardzo... ;D
Ja nie wyobrażam sobie wakacji bez dzieci. Nie potrafiłabym wypoczywać wiedząc, że one są gdzieś daleko i nie wiem co robią. Jestem trochę przewrażliwona w tym temacie i nikomu nie ufam.
Kiedy Patryk miał 4 lata wybralismy się na wakacje do Tunezji i muszę powiedzieć, że mój syn zniósł lot lepiej ode mnie. Był zachwycony, podczas, gdy ja miałam mdłości - byłam w 1 miesiącu ciąży. Same wakacje też były bardzo udane i do dzisiaj wspominamy je z sentymentem.
Jeśli chodzi o imprezy to my zmieniliśmy grafik. Kiedyś jeżdziliśmy na 18 i siedzieliśmy do nocy, odkąd mamy dzieci, wyjeżdżamy już o 16, a wracamy o 20 i jest ok.
Moi synowie są przyzwyczajeni do częstych wyjazdów, bo lubimy podróżować. Sami się dopytują, kiedy następna wycieczka.

W zeszłym roku byliśmy nad Bałtykiem razem z moim bratem i jego rodziną. To nie był nasz pierwsy wyjazd i wiedzielismy, czego możemy się spodziewać. Natomiast moja bratowa okresliła wakacje jako nieudane, bo w Krynicy Morskiej nie ma żadnych atrakcji. ::) Dopiero po dłuższej rozmowie dotarło do niej, że wakacje z dzieckiem to nie to samo, co samodzielny wyjazd.

Bycie rodzicem wymaga czasami od nas wielu wyrzeczeń, ale za to mamy coś bezccennego - dzieci. Nie wyobrażam sobie bez nich życia. :)
pozdrawiam
 
Do góry