reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Baby blues / depresja

Milencia moja mała w dniu wypisu ze szpitala poziom bilurubiny miała 11,7. to było 10.11 i też miała jeszcze żółtą skórę i oczka. pod lampami leżała 48 godzin :(
dziś nie ma już śladu po żółtaczce. gdzieś tak jeszcze z tydzień już w domku miała żółte oczka :(
a co do depresji to u mnie jednego dnia jest, drugiego jej nie ma :( najbardziej jestem zła na siebie, że denerwuje się na małą jak ona płacze :( a przecież to nie jej wina, że brzuszek ją boli i kupki zrobić nie może :( a ja się na nią złoszczę :( i jeszcze jak ją przewijam to bardzo wierzga mi nogami :( nie mogę sobie dać z nią wtedy rady i też się złoszczę :( a potem ją przytulam, całuję i przepraszam, że ma tak głupią matkę :(
kocham tą moją kruszynkę przeogromnie! i nienawidzę siebie za to, że czasem się na Martynkę zdenerwuję :(
 
reklama
moj synek jeszcze ma zolte oczka jak mu nie bedzie przechodzic to pojde na kontrol. a co do depresji to mnie bardzo meczy tesknota za moja mama i dobija mnie to ze tesciowa mnie bardzo nie lubi (z wzajemnoscia) i ze jestem sama ze wszystkim, cale szczescie synek jest spokojny i nie placze za to ja placze za niego :crazy:
 
Milencia - Moj Julek mial duzą żółtaczkę, ponad 300 czegoś tam (u nas sa chyba inne jednostki ale norma jest do 200) Lekarka powiedziala ze dzieko moze miec najwyzszy poziom bilirubiny w 5 dobie pozniej juz spada, tyle ze bez naswietlania spada wolniej. Takze glowa do gory bo napewno juz nie wzrosla:tak: A tak wogóle to jak wczoraj bylismy na kontroli (po miesiacu)to lekarka oznajmiła ze dzieko jeszcze zoltawe:szok: A ja myslalam ze taki opalony:-D
 

Nie wiem.....
Jakieś fatum jest nade mną.
Powiedzcie co sie jeszcze wydarzy ?
Obudziłam sie z bólem gardła, pojechałam zawieźć rzeczy Malwinie i nie moge nawet przy niej siedzieć.
Wygonili mnie , bo przeziebienie mnie łapie
icon_sad.gif

Pojechałam z sobą do lekarza do internisty i mam zapalenie gardła-dostałam antybiotyk na 7 dni, mam sie nie zbliżać do dziecka....
Nie wiem czy Piotrka tam wpuszczą zamiast mnie, zreszta to chyba mało rozsądne skoro Piotrek przebywa ze mną i tez może wnieść zarazki dotykąjąc małą i karmiąc........

O stan dziecka mam pytac telefonicznie, ale oczywiście lekarz nie odbiera, a pielęgniarki moga udzielac tylko informacji czy przybrała na wadze, iel zjadła i jak się zachowuje.....

Powiedziały, że najlepiej dowiadywac sie o stanie dziecka w poniedziałek , bo wtedy będzie miała juz przydzielonego lekarza prowadzącego, a teraz jest weekend więc jest tylko lekarz dyzurny i jest ciężko dostępny.

Jak dzis tam przyjechałam to mała miała na plecach taką nakładkę naświetlającą , więc wnioskuję, że billurbina pobrana wczoraj w nocy wskazywała, żeby Malwinkę naświetlać.....
Ale ile jest tej billurbiny to pielęgniarki niby nie wiedzą, a nawet jak wiedza to nie mogą powiedzieć....
Ta wkładka na plecy jest podłączona do takiej rury, więc trzeba uważać podnosząc małą czy przewijając żeby się nie zaginała itd.
Widziałam na karcie małej , że wczoraj ważyła 3090, a dzis niby 3246, ale oni ważą po jedzeniu, więc to mało miarodajne.
Napisane tez było, że zjada mleka co 3 godziny po 40 ml, 50, i 60 ml (różnie).
Ciekawe jakim cudem w domu jadła 30 .......
Ma kroplówkę, glukozę, więc pewnie ją tym wzmocnią i ożywią....

Jak tam przyszłam to akurat kończyła jeść i baba ją zostawiła na płasko i wszystko wyhaftowała przy mnie....
No mówie wam, że ja w końcu wyląduje w wariatkowie na Kraszewskiego.

Próbuje się czymś zająć, gotuje sobie rosól, bo przez tydzień nie ma mowy o karmieniu piersią, więc odciągam pokarm i będę go wylewać, byleby tylko nie zaburzyć laktacji, która i tak jest beznadziejna od samego początku.

Jak ja mam funkcjonowac skoro od 9 dni mam same stresy, płaczę co chwilę, Piotrek praktycznie też... i nawet nie wiemy póki co- co jest grane- czy to tylko żółtaczka czy może cos innego....

NIE ŻYCZE NAJGORSZEMU WROGOWI PRZECHODZIĆ TEGO CO TERAZ PRZEŻYWAMY......
 

Dodzwonilam się do lekarza
icon_smile.gif

Trochę mnie pocieszył- Billurbina była 10,0 więc wzrosła od wyjścia ze szpitala. Dlatego mała ma tą wkładkę naświetlającą.
Teraz billurbina jest niby 5.
Wyniki krwi i moczu podobno dobre i nic się złego nie dzieje póki co, ale w poniedziałek lepiej dzwonić i się dowiadywać jak kompleksowo będą ją badać.
Mam nadzieję, że skończy się faktycznie tylko na tej żółtaczce, że nie wynajdą czegos innego i, że mała mi zacznie normalnie jeść i dawac oznaki zycia, a nie tylko spanie i spanie.
Ja nawet wam powiem, że rzadko przez te 9 dni miałam okazje oglądac jej oczka, bo tyle spała, nawet przy karmieniu
icon_smile.gif
Mam tylko jedno jej zdjęcie z otwartymi oczami
icon_smile.gif


Lekarz powiedział, żebym naprawdę nie przyjeżdżała i Piotrek też nie, bo zarazimy małą lub inne dzieci.
Powiedział, że mała traumy nie będzie miała. No tyle to ja wiem, że nie jest świadoma, ale ja jestem świadoma i ja cierpię z tęsknoty...
Kazał się kurować i nie martwić na zapas... i wyspać, bo mam jedyną okazję dojść do siebie pod względem snu od czasu porodu.
Nikogo innego nie wpuszczą do niej na oddział , bo panuje grypa i jest zakaz odwiedzin.
 
Nie wiem.....
Jakieś fatum jest nade mną.
Powiedzcie co sie jeszcze wydarzy ?
Obudziłam sie z bólem gardła, pojechałam zawieźć rzeczy Malwinie i nie moge nawet przy niej siedzieć.
Wygonili mnie , bo przeziebienie mnie łapie
icon_sad.gif

Pojechałam z sobą do lekarza do internisty i mam zapalenie gardła-dostałam antybiotyk na 7 dni, mam sie nie zbliżać do dziecka....
Nie wiem czy Piotrka tam wpuszczą zamiast mnie, zreszta to chyba mało rozsądne skoro Piotrek przebywa ze mną i tez może wnieść zarazki dotykąjąc małą i karmiąc........

O stan dziecka mam pytac telefonicznie, ale oczywiście lekarz nie odbiera, a pielęgniarki moga udzielac tylko informacji czy przybrała na wadze, iel zjadła i jak się zachowuje.....

Powiedziały, że najlepiej dowiadywac sie o stanie dziecka w poniedziałek , bo wtedy będzie miała juz przydzielonego lekarza prowadzącego, a teraz jest weekend więc jest tylko lekarz dyzurny i jest ciężko dostępny.

Jak dzis tam przyjechałam to mała miała na plecach taką nakładkę naświetlającą , więc wnioskuję, że billurbina pobrana wczoraj w nocy wskazywała, żeby Malwinkę naświetlać.....
Ale ile jest tej billurbiny to pielęgniarki niby nie wiedzą, a nawet jak wiedza to nie mogą powiedzieć....
Ta wkładka na plecy jest podłączona do takiej rury, więc trzeba uważać podnosząc małą czy przewijając żeby się nie zaginała itd.
Widziałam na karcie małej , że wczoraj ważyła 3090, a dzis niby 3246, ale oni ważą po jedzeniu, więc to mało miarodajne.
Napisane tez było, że zjada mleka co 3 godziny po 40 ml, 50, i 60 ml (różnie).
Ciekawe jakim cudem w domu jadła 30 .......
Ma kroplówkę, glukozę, więc pewnie ją tym wzmocnią i ożywią....

Jak tam przyszłam to akurat kończyła jeść i baba ją zostawiła na płasko i wszystko wyhaftowała przy mnie....
No mówie wam, że ja w końcu wyląduje w wariatkowie na Kraszewskiego.

Próbuje się czymś zająć, gotuje sobie rosól, bo przez tydzień nie ma mowy o karmieniu piersią, więc odciągam pokarm i będę go wylewać, byleby tylko nie zaburzyć laktacji, która i tak jest beznadziejna od samego początku.

Jak ja mam funkcjonowac skoro od 9 dni mam same stresy, płaczę co chwilę, Piotrek praktycznie też... i nawet nie wiemy póki co- co jest grane- czy to tylko żółtaczka czy może cos innego....

NIE ŻYCZE NAJGORSZEMU WROGOWI PRZECHODZIĆ TEGO CO TERAZ PRZEŻYWAMY......
bardzo współczuję! trzymaj się kochana i niech maleńka szybko wraca do zdrówka i do domu!\
 
olica szkoda mi Ciebie i małej, ale może lepiej słuchaj lekarzy i nie jedź do niej bo jeszcze ją zarazisz i będzie jeszcze gorzej. Wygrzej się w łóżku, wykuruj ty dojdziesz do siebie i w tym samym czasie mała wyjdzie ze szpitala i zdążysz nadrobić zaległości.
 
Ja przeżywam chyba jakiś kryzys poporodowy.... Nie potrafię sobie poradzić z płaczem małej... Ma sucho, jest nakarmiona i płacze... mimo tulenia, kołysania i robienia wszelkich antykolkowych zabiegów - płacz... Ł weźmie na ręce - cisza... Ryczę już drugi dzień, bo nie mogę sobie z tym poradzić. Ona nie potrafi nie spać i leżeć spokojnie. Zaraz jest płacz...
 
Ja przeżywam chyba jakiś kryzys poporodowy.... Nie potrafię sobie poradzić z płaczem małej... Ma sucho, jest nakarmiona i płacze... mimo tulenia, kołysania i robienia wszelkich antykolkowych zabiegów - płacz... Ł weźmie na ręce - cisza... Ryczę już drugi dzień, bo nie mogę sobie z tym poradzić. Ona nie potrafi nie spać i leżeć spokojnie. Zaraz jest płacz...
kochana też to przeszłam w pierwszych dniach! mała najedzona, pieluszka zmieniona, kupka była, a ona płakała! a mąż brał ją na ręce i cisza! jak ja wtedy wyłam, że zła matka ze mnie, że nie umiem się własnym dzieckiem zająć! na szczęście minęło!
Martyna się chyba denerwowała, tym, że ja się denerwuję i u mnie była niespokojna, a mój mąż bardzo spokojnie do niej podchodził i dziecko było grzeczne!
 
reklama
OLICA, bardzo ci współczuję!! Wiem co czujesz bo ja od porodu męczę się z powracającą gorączką ponad 39 stopni :-( Co przejdzie to po 2-3 dniach pojawia się ponownie. Małej wtedy nie widuje, tylko mleko mężowi podaję i siedzę zamknięta w innym pokoju. Jak z niego wychodzę to tylko w maseczce i na malutka patrzę tylko z daleka :-( Koszmar!! Ciągle tylko myślę, że ona niedługo mnie po prostu zapomni :-(

Do tego mam ogromną depresję związaną z karmieniem:-( Płaczę już drugi dzień i mam dość!!! Od początku mam problem z ilością mleka (przy pierwszej gorączce ponad 40 stopni pozatykały się kanaliki i pokarm zanikł) i ściągam pokarm laktatorem, a potem podaję małej z butli. Od ponad 2 tygodni już nie muszę jej dokarmiać więc można powiedzieć mały sukces, ale... ciągle tylko słyszę, że źle robię, że ona musi ciągnąć z piersi, że mam się postarać, że muszę być cierpliwa itp!!!!! A ona po prostu z piersi nie ciągnie, za mało ssie i pokarm po jednym dniu takiego karmienia spada o ponad 30 ml!!!!!!!! Mam dość sluchania tego jak wyrodną matką jestem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! W końcu Kropeczka jest na moim mleku, a to że pije je z butli to chyba nie koniec świata!!!!! Przez te wszystkie nerwy dziś znowu mleka jest mało i pierwszy raz od ponad 2 tygodni musiałam dokarmic ją mieszanką :-( Mam dość!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
 
Do góry