reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

reklama
Dziewczeta, Mlody wlasnie pochrapuje na moim ramieniu,dzisiaj szykujemy mu pierwsza kapiel. Zycze Wam wszystkim,zebyscie tak jak ja,mimo leku i stresu,mogly cieszyc sie donoszonym noworodkiem,zebybte tygodnie czekania mijaly Wam szybko. Zobaczcie,juz chyba ze 3. przeszy,odkad dolaczylyscie do forum:)

@_vixen_, jestem ogromnie ciekawa,jak sprawy potocza sie u Ciebie. Ja tez sie ogromnie stresowalam przez te ostatnie dni ze szwem,zeby nie zaczac rodzic.
Drugi porod byl dla mnie bardziej traumatyczny i bolesny-mysle,ze to przez swiadomosc tego,co sie dzieje i to,ze polowe spedzilam na porodowce (poprzednio prawie cala pierwsza faze przechodzilam w domu a skurcze parte zaczely sie juz na IP). Chociazbbyly momwnty,ze myslalam,ze trace przytomnosc z bolu i tak naprawde to bylo najstraszniejsze, udalo sie,i to bez nacinania. A w ogole to urodzilam jak Ty w 1. ciazy-6 dninpo zdjeciu szwu :)
 
Pierwszy poród ma te zaletę, ze sie nie wie, co człowieka czeka ;) Ja miałam szybki poród, ale jak sobie pomyśle o tym bólu, to aż ta cesarka kusi, chociaz wole oczywiście poród naturalny. Podczas tamtego porodu w dodatku pękła mi szyjka macicy, tak to szybko szło, wiec niezłe ta szyjka dostała w kość, dwa szwy i pęknięcie, zreszta na początku ciazy lekarz mówił, ze widać, ze po przejściach. A jeszcze inny lekarz mi przed ciaza zrost na szyjce przecinał.
Wiec jak widać rożnie to bywa z tymi szyjkami.

Tygodnie jakoś lecą, najgorzej jak sie pomyśli, ile przed nami, kiedy jest sie w dwudziestym którymś tygodniu.
 
Dziewczyny szczerze jak czytam co piszecie odnośnie porodu to az mnie ciarki przechodzą... ale tez daje nadzieje, ze się udaje ... kończę właśnie 20tc i leżenie do końca to teraz wydaje sie pikus w porównaniu do bólu ewentualnej straty, szok jaki przeżyłam słysząc 8mm i stan po tym to istna masakra... leżę grzecznie plackiem zmieniając pozycje jedynie i wstając jedynie to toalety a prysznic to mega ekspresowy biorę ... nospe magnez scopolan czopki regularnie ... chce porozmawiać z lekarzem czy oprócz pessara nie założyć szwu ... kurczę muszę walczyć i robić wszystko by uratować maleństwo ... co jeszcze stosowalyscie lekarze Wam zalecali?

Ech Jak widać mam wzloty i upadki ... rany boje Sie sorry ze Wam tu tak jęczę ...


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
Ostatnia edycja:
Powiem szczerze, ze ja bym wolała szew niż pessar, wydaje mi sie pewniejsza metoda. Niemniej jednak chocbys miała sto zabezpieczeń i leżała plackiem absolutnie, to musisz pamiętać i tym, ze żaden lekarz nie powie Ci, ze wszystko będzie dobrze. Zakładanie szwu tez jest obarczone ryzykiem. Ja niestety musiałam sie tego nauczyć w czasie pierwszej ciazy i to było bardzo trudne. Jedynym, co zostaje w takiej sytuacji to jest po prostu upływ czasu.

Mnie w tej ciazy lekarz zalecił od razu założenie szwu, jednocześnie dodając, ze zabieg niesie ryzyko poronienia. To, co teraz powiem, zabrzmi kontrowersyjnie pewnie, ale powiedziałam, ze wole poronic w 14 tygodniu od zalozeniu szwu niż urodzić przedwcześnie w 25. Lekarz sie ze mną zgodził. On zreszta nawet kartę ciazy dopiero po szwie mi założył. Ale pamietam tez, w jaka histerie wpadłam po jednej z pierwszych wizyt, byl czerwiec, zakończenie roku szkolnego, pełno ludzi w Mc Donaldzie, a ja stałam pod nim i dosłownie płakałam jak głupia ze strachu o te ciąże, bo lekarz nie owijał w bawełnę, jak moze być. Trzeba sie z tym jakoś oswoić, a miałam wtedy dołująca perspektywę od początku lata do połowy zimy. Naprawdę momentami było bardzo cieżko, nic dziwnego, bo w końcu chodzi o to, co najważniejsze, zycie i zdrowie naszego dziecka.

Statystycznie zgodnie z tym, co mówi mama ginekolog, 25 procent kobiet z taka szyjka jak Twoja urodzi przedwcześnie, ale tak naprawdę, to co Ci dają te statystyki? Mnie w pierwszej ciazy jakiś lekarz powiedział, ze mam 40 procent szans na donoszenie ciazy...załamałam sie wtedy, dzisiaj wiem, ze to moje pytanie było głupie, bo ten lekarz zaraz dodał, ze medycyna to nie statystyka. A lekarz nie jest od pocieszania, on ma powiedzieć jaka jest sytuacja i nie ma tez szklanej kuli i nie wywróży, jak to będzie. Wielu lekarzy woli przygotować pacjentke na najgorsze, co nie znaczy, ze to nastąpi. Mojej koleżance z tak krotka szyjka co badanie lekarze w szpitalu mówili, ze ma sie przygotować na poród w każdej chwili, a donosiła.

Trzeba tez pamiętać, ze bardzo wiele przedwczesnych porodów jest efektem ciąż wcale nie z grupy większego ryzyka, po prostu nagle odchodzą wody jak w przypadku tej blogerki superstyler, która urodziła w grudniu w 32 tygodniu absolutnie bezproblemowej ciazy, albo zaczynaja sie skurcze czy nagle pojawiają sie inne komplikacje. Moja znajoma urodziła w 26 tygodniu, jeszcze dzień wcześniej była w pracy, wieczorem spuchła, skoczyło jej ciśnienie, ostry stan przedrzucawkowy, zagrożenie życia matki i płodu. Jakoś z tego wyszli, co przeżyli, to ich.

Chce Ci przez to wszystko powiedzieć, ze musisz pogodzić sie z Twoja sytuacja, nie myśleć tak obsesyjnie o tych mm szyjki, czy nie wykonujesz za dużo spacerów do kibelka, bo tak sie nie da funkcjonować, robisz tym krzywdę przede wszystkim sobie. Tak naprawdę to tylko upływ czasu jest w stanie pomoc, a czas ciagle płynie, zwiększajac szanse na szczesliwy finał.
 
Dzięki za to co napisałaś, zgadzam się z wszystkim co napisałaś i masz racje, muszę dodac ze porodu przedwczesnego nie boje się o ile będzie OK 30tc ;) i spodziewam się jego, najgorsze jest ryzyko utraty No ale coz jak piszesz trzeba być gotowym na wszystko i każda sytuacje nawet te najgorsze




Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
Dzięki za to co napisałaś, zgadzam się z wszystkim co napisałaś i masz racje, muszę dodac ze porodu przedwczesnego nie boje się o ile będzie OK 30tc ;) i spodziewam się jego, najgorsze jest ryzyko utraty No ale coz jak piszesz trzeba być gotowym na wszystko i każda sytuacje nawet te najgorsze




Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
Nic dodać nic ująć po tym, ci napisała vixen :)
Ja tez bardzo bałam się straty, jak leżałam w 20 tygodniu w szpitalu, to modliłam się, żeby był już chociaż 23 tydzień, żeby chociaż próbowali ratować dziecko, a nie mówili o poronieniu. Od początku ciąże mam trudna, a nieco przede mną bratowa zaszła w ciąże za pierwszym podejściem, ciąża zupełnie bezproblemowa. Wiec ja z moimi problemami byłam wiecznie zdołowana... teraz tez się boje, mimo, ze za chwile kończy się 31 tydzień, bo chciałabym donosić dzidzię. A jedynie ten czas, który upłynął pomógł mi to przetrwać.
 
Hej Kochane. Chciałabym opisać Wam moją historię, ku pokrzepieniu. Widzę, że jest tu dużo nowych "szyjkowych" mam. Niestety nie nadrobię Waszych postów, brakuje czasu z moją Małą, ale zacznę od początku.
Zanim po pozytywnym teście ciążowym udałam się do lekarza, czyli już około szóstego tygodnia zaczęłam plamić. Mój lekarz był na urlopie, więc pobiegłam do innego. Serduszko jeszcze nie biło, ale potwierdził ciążę i zalecił przyjmowanie luteiny i oszczędzanie się. Po tygodniu na wizycie u mojego ginekologa serduszko biło i ciążę określił na piątkę z plusem, żadnych nieprawidłowości.
Problem zaczął się w osiemnastym tygodniu. Znów zaczęłam plamić, pojechałam na ip i usłyszałam: "zagrożenie porodem przedwczesnym, szyjka 16 mm, leżeć, wstawać tylko do toalety". Wyszłam już następnego dnia do domu, nie zaproponowano mi ani szwu ani pessara. Na wizytach u prowadzącego szyjka miała zawsze długość ok.22-24 mm. A ja leżałam i te leżenie bardzo źle wpływało na moją psychikę. Ale dałam radę przez ponad cztery miesiące wstawać tylko do łazienki i na badania. Nie miałam nic zakładane na szyjkę, bo mój lekarz jest przeciwnikiem zakładania pessarów. Brałam 2x 100 luteiny, magnez, nospy unikałam, chyba przez całą ciążę wzięłam cztery tabletki. W grudniu zaczęłam powoli chodzić, ale było mi bardzo ciężko, bo dużo przytyłam, kolana i kręgosłup nie dawały rady. Termin miałam na 2 stycznia. Wyczekana data minęła a u mnie nic się nie działo. Na kontrolnym ktg 4.01. miałam wysokie ciśnienie, więc skierowano mnie na oddział a w nocy zaczęły się skurcze.
Poród. To chyba temat na osobny post. Zresztą Wy jesteście przed to nie chcę straszyć, ale powiem Wam jedno dla mnie to było traumatyczne przeżycie. Do dziś dochodzę do siebie zarówno po porodzie jak i leżeniu. Nadal bolą mnie plecy i mam słabe kolana.
Pomimo wszystko leżenie się opłacało, mam cudną córeczkę. Choć jest wymagająca i raczej nie należy do spokojnych dzieci ;) a mi nadal brakuje sił jestem szczęśliwa, że się udało. Wam też się uda. Ważne, żeby nie panikować i nie załamywać się (jak to było w moim przypadku). Ja wiem, że łatwo się mówi jak się już ma zdrowe dziecko przy sobie, ale uwierzcie uda się Wam! Spójrzcie na historie dziewczyn z tego forum. Pozdrawiam i życzę dużo sił! Przydadzą się też po porodzie ;)
 
No coz taki nasz los, ja tez od początku mam trudna ale jedynym lekarstwem wydaje sie być cierpliwość i spokój,relaks i modlitwa. Przepraszam ze się Wam tu wyżalałam postaram się już nie obciążać forum i dzięki za wsparcie i wszystkie słowa.


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
reklama
To forum wlasnie od takiego marudzenia jest ;) Bo moim zdaniem osoba, która miała bezproblemowa ciąże nie jest w stanie zrozumieć ciężarnej, która odlicza dni i codziennie martwi sie, czy donosi. Ja na przykład nigdy nie lubiłam tekstów typu "Nie martw sie, wszystko będzie dobrze", a ludzie nie umieją/nie chcą słuchać o problemach innych. Ja w obu ciążach sporo czytałam o wcześniactwie i związanych z tym powikłaniach, stad miałam świadomość, ze bywa naprawdę rożnie i każdy dzień w macicy jest na wagę złota.
I ludzie nie rozumieją, ze ciężarna w takiej zagrożonej ciazy jest często po prostu sparaliżowana strachem, nie umie racjonalnie myśleć. Ja w pierwszej ciazy nie lubiłam patrzeć nawet na USG podczas wizyty u lekarza juz po szwie, bo miałam wyrzuty sumienia wobec dziecka swojego, ze przez moja cholerna szyjke moze nie być mu dane bezpiecznie sie rozwijac w macicy. To było kompletnie głupie, bo przecież robiłam wszystko, zeby urodziło sie zdrowe, nie latałam na fajkę jak spora cześć oddziału pacjentek patologii ciazy, ale tak czułam.
 
Do góry