Nie, nie, nie.. mówię Wam, że to jest chora szkoła.. zresztą miałam się z niej przepisać już wcześniej i po tych wakacjach gdyby nie ciąża chodziłabym do innego LO.. Bo w tym już nie dawałam rady, ledwo zdałam 1 klase, ciągle rano miałam mdłości, bardzo źle znosiłam pierwszy trymestr i początek drugiego.
A nie wrócę dlatego, że:
po pierwsze- tak jak pisałam, nie dałabym rady.. w sensie psychicznym.. nie wiem jak z fizycznym, ale już mi jest bardzo ciężko mimo, że siedzę dużo w domu.. Ale to by nie przeszło.. jestem bardzo wrażliwa (ta ciąża sprawia że jeszcze bardziej) i wystarczy, że ktoś się na mnie krzywo popatrzy i płacz gwarantowany.. Nie wiem czemu tak jest ale baaaardzo łatwo mnie zranić, nawet głupim jednym słowem. A wiadomo jakby jeszcze milion osób się zwaliło na moją głowę, te pytania, spojrzenia to chyba bym się załamała.

a po drugie- jak dzidzia przyjdzie na świat to nie ma mowy o szkole dziennej.. moja mama pracuje do 14,15 , mój P. też ma albo dniówki albo nocki. Przecież dzidzi nie zostawię samej w domu ani nie będę codziennie komuś podrzucać

Dlatego też postanowiłam, że zrobię sobie tą przerwę.. przecież rok to znowu nie tragedia, potem wszystko elegancko sobie zaliczę i skończę to liceum.. a też jak będzie taki maluszek miesięczny to sobie nie wyobrażam żeby latać wokół niego i do tego jeszcze się uczyć.. A Wy dla mnie babki - kolia i Kinga jesteście wielkie, że czemuś takiemu dałyście radę ;-)