reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Chrzest :)

Oj te zdjęcia mnie rozczuliły - jak te dzieciaczki szybko rosną!!!
U nas po tych głównych obrzędach chrzcielnych ksiądz powiedział żeby mamy poszły z dziećmi do zachrystii dać dzieciom to, czego się domagają :) Ale nasz przespał całą mszę jak zabity, nawet się ksiądz pytał co my mu daliśmy hihi
 
reklama
Jak wiecie u nas w sobote byly chrzciny...Ale nie tak sobie to wyobrazalam...:-(
Dzien przed chrzcinami Noemi dostala goraczki 39,5..Zadnych innych objawow nie miala...Podalismy paracetamol na zbicie goraczki, ale niestety na drugi dzien juz z rana obudzila sie z goraczka 38,5...Caly czas byla marudna i praktycznie nie wypuszczalam ja z rak bo kleila sie do mnie straznie...Duzo zreszta spala ,ale postekiwala...Po calej ceremoni w kosciele pojechalismy do restauracji...niestety juz przy zamowieniu obiadu stwierdzilismy ze nie jest dobrze,nie mam zadnej poprawy po paracetamolu wiec jedziemy do szpitala...no i tak zostawilismy gosci samych ,a my z nasza niunia do szpitala...Siedzielismy ponad 1,5 godziny w poczekalni bo dzieci bylo duzo,potem pani przykleila woreczek by zlapac troche moczu do badania...Lekarka zbadala Ptysie ale nic po za goraczka jej nie dolegalo...Trzebab bylo tylko czekac az odda mocz...ale ona jak nie chciala sisiac tak nie chciala...Nawet pic nie chciala...Postanowilismy ze dowieziemy mocz jak tylko uda sie cos zlapac...wrocilismy do restauracji ,zamowilismy obiad ale juz nawet jesc sie nie chcialo ani nie smakowalo...Po pol godziny wszyscy pojechalismy do nas do domu...tzn czesc gosci...A my zaraz musielismy wracac do szpitala bo udalo sie zlapac 4 kropelki...No i okazalo sie ze Ptysia ma bakterie w moczu..Bez antybiotyku nie obeszlo sie...No i jak widicie ten dzien nie byl dla nas tak wspanialy jak mial byc...:-( :-( :-(

Ale najwaznijsze ,ze Ptynia juz czuje sie lepiej,dzis juz nawet troszke pobroila...:tak: :-)
Dzis musze jak uda sie zlapac siusiu isc na kontrole... Ale cos czuje ze do 16:15 nam sie nie uda...:eek:
 
przykro że Noemi się tak rozchorowała, a już myślałam że z wrażenia że tyle ludzi w domu to gorączki dostała.
no cóż Pati trzymajcie się, Po paru latach będziesz to wspominać z uśmiechem.
 
Dokladnie najwazniejsze, ze juz broi!:-) choc fakt, ze szkoda, ze w takim dniu akurat Noemi zmoglo chorobsko:-(
 
No macie racje-najwazniejsze ze "wrocilo do niej zycie"...
Szkoda mi tylko ze nie mam pamiatkowych fotek takich jak chcialam...A tak slodko byla ubrana...Chcialam Wam sie "pochwalic",a teraz nie bardzo mam czym...Ale wiadomo nie chcialam dziecka meczyc i w takim stanie "zmuszac "pozowac...
 
Oj szkoda ze niowe wyszło tak jak sobie zaplanowałaś Pati ale najwazniejsze ze Noemi juz zdrowieje - ma już swoje małe ogniki w oczach, mała rozbójnica???:-D
 
reklama
....ojojoj, wpadlam tu po trzech dniach niezagladania - i co widze?? Pati, no tak mi przykro! Usciskaj Malutka od ciotki! Kurczaki, ze tez nie wyszlo wszystko tak, jak chcialas, ale.... jak mawial Kubus Puchatek: Wyszlo to troche inaczej, niz myslalem, ale zawsze wyszlo. Najwazniejsze, ze w Kosciolku sie odbylo - to najistotniejsze w calej tej uroczystosci...
Trzymajcie sie Kobietki, cieplutko!
 
Do góry