Witam!
Również studiuje, jestem na drugim roku Geografii zaocznej na UŚ... 9 marca urodziłam córeczkę...całą ciąże chodziłam na zajęcia i egzaminy... nikt nie robił mi problemów, mogłam liczyć na wyrozumiałość ze strony wykładowców (np. wychodzenie do wc kilka razy podczas wykładu) jak i pomoc kolegów z roku którzy podrzucali mi notatki gdy nie byłam w stanie byc na zajeciach, również dziekanat przychylił sie do prosby o przedłuzenie sesji (ponieważ jeszcze na poczatku marca były egzaminy). Ogólnie mój brzuszek na wydziale robił furrorę
a malutka dostała strasznie duzo prezentów od ludzi z roku
w kwietniu wracam na zajecia jak równiez zaczynam praktyki w szkole podstawowej. A co z malutką?? No cóż... od czego są babcie
Również studiuje, jestem na drugim roku Geografii zaocznej na UŚ... 9 marca urodziłam córeczkę...całą ciąże chodziłam na zajęcia i egzaminy... nikt nie robił mi problemów, mogłam liczyć na wyrozumiałość ze strony wykładowców (np. wychodzenie do wc kilka razy podczas wykładu) jak i pomoc kolegów z roku którzy podrzucali mi notatki gdy nie byłam w stanie byc na zajeciach, również dziekanat przychylił sie do prosby o przedłuzenie sesji (ponieważ jeszcze na poczatku marca były egzaminy). Ogólnie mój brzuszek na wydziale robił furrorę
studiuje dziennie w warszawie, i wydawało by się ze tolerancja na najewyższym poziomie, ale na roku wszycy patrzyli na mnie "tym wzrokuim" i tylko na "poziomie brzucha". Więc nie było fajnej atmosferze.. tylko pytania w stylu jak wy sie bedziecie utrzymywać? i ble ble ble.. dołowanie i dołowanie końca nie miało:-)