reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Co robić gdy cierpliwość się kończy a melisy się nie lubi...czyli bunt,bunt !!!

Metoda Montessori skupia się na szeroko pojętym rozwoju dziecka zarówno w sferze umysłowej, emocjonalnej, fizycznej. Mówi o nauczaniu, odkrywaniu świata, pomaga nam rodzicom zrozumieć tę naturalną skłonność maluchów do nauki i swobodnego przyswajania wiedzy, więc mocno związana jest z wychowaniem. Dla mnie nauczanie to wychowanie a wychowanie to nauczanie :) Skojarzyło mi się nawet z funkcją nauczyciela-wychowawcy klasowego. I każdy taki rodzic, który uczy- a każdy uczy jest nauczycielem :-) Ale to już takie moje refleksje, można byłoby pisać i pisać, prawda?

Bransoletka, świetny pomysł! Wczoraj miałam taką chwilkę zwątpienia jak odwodziłam córkę od kąpieli w umundurowaniu w fontannie :p Powinnam ominąć ją szerokim łukiem a nie dziwić się,że dziecko chce tam wejść! No cóż weszła, pomoczyła buty, skarpetki i spodenki, połaziła trochę, ale kiedy chciałam kontynuować dalszą część spaceru spotkałam się z tak ostrym sprzeciwem (no normalne prawda) że wyszłam z tego z rozwaloną wargą i podrapaną twarzą. Mam nadzieje, że Basia prędko wyrośnie z tego bicia, bo nie wyobrażam sobie takich praktyk dalej...
 
reklama
Mój mały też często w złości podnosi na mnie rękę ale to takie klepnięcie tylko ale jednak jest:baffled: wtedy go pytam czy mam tak samo mu zrobić a on odpowiada nie i przytula się to oznaka że przeprasza:dry:
Ja już od paru miesięcy nie używam wózka tylko rowerek albo poprostu spacerek na nóżkach do spania przyznam się czasem go zmuszam ale tylko wtedy jak widzę że już pada ze zmęczenia z tym że najczęściej on sam mówi mi "mamo edziemy nyny" wtedy jest butla i od razu zasypia.Popołudniu tak go kładę między 12-13 ale zdarza się że sam się kładzie przed 12:sorry2: a wieczorem nie usypiam go na siłę robimy tak że przed 20 jest kąpanie idziemy do pokoju i już nie wychodzimy czasem się bawi jeszcze,czasem leży w łóżku i ogląda bajki albo opowiada swoje historyjki aż w końcu zasypia i wstaje 7-8:sorry2:

Są dni że bardzo marudzi i naprawdę nie potrafię sobie dać rady ale staram się np chce iść jeżdzić rowerkiem na ulicę bo widzi jak inne dzieci jezdzą i mówi że sam ja mu mówię że z mamą on w ryk bo sam to mu mówię albo z mamą albo w ogóle.Często się kładzie na ziemię jak nie chce iśc do domu albo się umyć:baffled:

Ja nie czytam żadnych metod wychowawczych ale staram się według siebie wychowywać dziecko bo wiadomo każde dziecko jest inne.Ktoś napisał że usłyszał na placu zabaw że wychowuje swoje dziecko na egoistę(PRZEPRASZAM NIE PAMIĘTAM KTO)ale ja bym się tym nie przejmowała bo mój Kamil długo się dzielił zabawkami z innymi dziećmi tylko że jak jemu już ktoś zaczął zabraniać albo zabierać to zaczął robić to samo i często jest tak że rodzice nie widzą zachowania swoich dzieci a innych rodziców osądzają:baffled::no::angry::wściekła/y:
 
odwodziłam córkę od kąpieli w umundurowaniu w fontannie :p Powinnam ominąć ją szerokim łukiem a nie dziwić się,że dziecko chce tam wejść! No cóż weszła, pomoczyła buty, skarpetki i spodenki, połaziła trochę, ale kiedy chciałam kontynuować dalszą część spaceru spotkałam się z tak ostrym sprzeciwem (no normalne prawda) że wyszłam z tego z rozwaloną wargą i podrapaną twarzą. Mam nadzieje, że Basia prędko wyrośnie z tego bicia, bo nie wyobrażam sobie takich praktyk dalej...

:-D:-D:-D:-D śmieję się, bo miałam dziś prawie identyczne zdarzenie. Mikołaj kąpał się w fontannie i końca nie bylo widać a ja się spieszyłam. Na szczęście zmarzł i zgłodnial i przyszedł do mnie po przekąskę ;-) Później tez był płacz, na szczęscie bez rękoczynów.

Ja nie czytam żadnych metod wychowawczych ale staram się według siebie wychowywać dziecko bo wiadomo każde dziecko jest inne.Ktoś napisał że usłyszał na placu zabaw że wychowuje swoje dziecko na egoistę(PRZEPRASZAM NIE PAMIĘTAM KTO)ale ja bym się tym nie przejmowała

Wiesz, ja nie uznaje wyższości jednej metody wychowawczej nad drugą. Mogą być rodzice, którzy działają intuicyjnie i ich dzieci lepiej na tym wychodzą niż dzieci rodziców "oczytanych". Zresztą to nie chodzi o to, żeby przeczytać jakaś książkę i z notatnikiem iść krok po kroku. Bo to nie jest tak, że stając się rodzicem spływa na ciebie nagle wiedza tajemna, tylko warto jest trochę się dowiedzieć np o procesach zachodzących w dzieciach w danym wieku. Jasne, dzieci sa różne ale pewne prawidłowości są. Chodzi o to, żeby np. rodzic nie oczekiwał od 3-latka zachowań w tym wieku nieosiągalnych, albo żeby zrozumiał, że niektóre zachowania to normalny etap w danym wieku a nie złośliwość.

A opinie innych rodziców lub ludzi mijanych na ulicy trzeba najzwyczajniej olać - to my wychowujemy nasze dzieci tak, jak chcemy i nic nikomu do tego ;-)
 
Ja też bardzo lubię i polecam książkę Gordona, o której była tu już mowa.

U nas bardzo sprawdza się podkreślana tam zasada: nikt, ani dorośli, ani dzieci, nie lubi wykonywać poleceń. Więc cała sztuka w tym, żeby daną czynność dziecko wymyśliło samo. Jedna droga do tego to neutralne opisanie problemu, zamiast wydawania rozkazów. Jak moja córcia miała dwa latka, doskonale działało: "Zobacz Maja, na podłodze leżą zabawki!" (...i tu chwila wyczekującej ciszy, która zazwyczaj kończyła się odpowiedzią Mai: "to może ja posprzątam?") zamiast "Maja, posprzątaj te zabawki!", które oczywiście kończyło się niczym.

Świetnie też ostatnio sprawdziła mi się zasada komunikacji przez "ja", czyli mówienia o swoich uczuciach zamiast krytykowania dziecka. Maja zrobiła małą scenę, więc w trakcie wrzasków nie próbowałam jej uciszać, tylko raczej zignorować. Jak się uspokoiła to powiedziałam wyraźnie, że nie podobało mi się to, bo ludzie się patrzyli na mnie, że mam takie krzyczące dziecko i było mi wstyd. Ale nadal nie kazałam się przepraszać ani nic. Parę minut później mijałyśmy plac zabaw i wtedy oczywiście chciała tam iść, a ja jej na to uczciwie, że po tym, jak się zdenerwowałam wcześniej, to nie mam ochoty się z nią bawić i nigdzie z nią nie pójdę. Na to Maja zastanowiła się chwilę i sama z siebie obdarzyła mnie dwudziestoma całusami, powtórzyła ze dwadzieścia razy "przepraszam", na koniec dodała, że już więcej tak nie będzie robić i spytała, czy teraz już mi się humor poprawił? Oczywiście rozwaliło mnie to totalnie :-) A do tego mam poczucie, że ona sama wyciągnęła wnioski z tej sytuacji i że dało jej to więcej, niż gdybym na nią nakrzyczała, że "nie robi się scen i zabraniam jej wrzeszczeć na ulicy".
 
Na to Maja zastanowiła się chwilę i sama z siebie obdarzyła mnie dwudziestoma całusami, powtórzyła ze dwadzieścia razy "przepraszam", na koniec dodała, że już więcej tak nie będzie robić i spytała, czy teraz już mi się humor poprawił? Oczywiście rozwaliło mnie to totalnie :-)

moja robi dokładnie tak samo, potrafi być taka kochana i słodka, przepraszać i całować i pyta się czy już nie jest mi przykro. U nas słowo "nie" działa jak płachta na byka. A to samo powiedziane bez rozkazu i zakazu skutkuje. Sprawdza się jeszcze teatrzyk z zabawkami, jak Ania czegoś nie chce zrobić, sprzątać, kąpać się, jeść itp. to jak zaczyna robić to miś (niezdarnie, śmiesznie) to biegnie mu pomagać.
 
dziewczyny to może i ja się poradzę mój syna ma niecałe dwa lata pierwszy rok życia był cudowny dziecko anioł ale jak skończył rok zaczęła się masakra. Kacper jest naprawdę bardzo żywym dzieckiem nie potrafi się chwilę zająć sobą bardzo się złości jak coś mu nie wychodzi krzyczy w niebogłosy i zaciska pięści rozwala wszystko co stanie mu na drodze miał taki okres że wchodził na parapet otwierał okna albo zwalał karnisz ( obecnie jestem bez klamek w oknach) teraz walczymy z wózkiem bo nie chcę w nim jezdzić ale za rękę ani przy wózku też nie chcę chodzić on w ogóle nie chcę chodzić jak idziemy gdzieś bez wózka to zakładam adidasy i biegam za nim jak głupia( z rowerkiem jest to samo pojedzie trochę zostawia rower i ucieka) non stop ucieka często obcy ludzie mnie zaczepiają na ulicy i pytają jak ja sobie z nim daję radę czasami nawet sugerują że ma adhd już nie wiem co mam robić poza tym jest cudownym dzieckiem pomaga mi prz pracach domowych sprząta swoje zabawki w stosunku do innych dzieci jest bardzo koleżeński dzieli się z nim zabawkami itd. tylko tyle że ma zbytnio naładowane bateryjki i mimo całodnowych wypadów na dwór nie chcą się rozładować
 
tylko tyle że ma zbytnio naładowane bateryjki i mimo całodnowych wypadów na dwór nie chcą się rozładować

Moja miała dokładnie tak samo, nieraz chciałam, żeby miała przycisk ON/OFF:baffled:

Ja byłam zawsze jedyną matką biegającą za swoim dzieckiem po placu zabaw, podczas gdy inne kobiety mogły sobie pogadać albo poczytać, to ja wiecznie goniłam Anię, żeby się nie przewróciła, albo żeby nie wybiegła na ulicę i też miałam taką chwilę, że myślałam, że jest nadpobudliwa. Nie mogła skupić uwagi na jednej czynności, ciągle wszystko szybko.

Na szczęście jest już lepiej, chyba wyrosła,I nie wiem, czy jest na to jakiś sposób, trzeba się z tym pogodzić, że nie wszystkie dzieci są spokojne i grzecznie siedzą w wózkach.
Ja się zawsze śmieję, że muszę wybiegać moje towarzystwo żeby mi domu nie roznieśli (mam psa - labradora i ciągle skaczące, biegające dziecko). A wszyscy mi się dziwią że chuda jestem jak patyk.:-D (jak ja przez nich ciągle w ruchu jestem)
 
Ja to bez melisy nie mam życia i ta chisteria jak coś chce a tego nie ma łobuz mały :no:
a mąż stale mi powtaża żę jeszcze jeden taki musi być ( mąż pracuje w delegacji i przez cały tydzień ja jestem z synkiem sama) nie wiem czy ja faktycznie nadaje się na matke :confused:. No pozdrawiam wszystkie zakrzyczane mamy!
 
Słomiana wdowa nawet nie myśl że się nie nadajesz na matkę!! moja mała jak tylko przestała raczkowac od razu zaczęła biegać i tak jest do teraz, ciągle w biegu,ciągle gada i przegada kazdego. sa dzieci grzeczniutkie i spokojne i sa urwisy rozbiegane, od zawsze tak było i tak jest- na pewno kiedyś z tego wyrosną.
pozdrawiam mamy naładowanych energią dzieci.
 
reklama
mąż stale mi powtaża żę jeszcze jeden taki musi być ( mąż pracuje w delegacji i przez cały tydzień ja jestem z synkiem sama)

facetowi zawsze łatwiej się mówi, a zostaw go samego z małym i zrób listę rzeczy do wykonania w domu (obiad, pranie, sprzątanie, spacer) to wieczorem będzie tak zmęczony, że sam padnie.
 
Do góry