reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwiec 2011

Larvunia czasem tak jest, że wybierasz osobę na chrzestną dla swojego dziecka w najlepszej wierze, a ona potem nie okazuje się tego godna. Moją chrzestną jest ciocia, siostra taty. Ciocia w wieku 20 lat wyjechała z chłopakiem do Niemiec, tam się pobrali, ukończyli studia i oczywiści zostali na stałe. Oboje są kierownikami w wielkim firmach komputerowych i własnie kupili nowy wielki dom z parkiem po Monachium. To ludzie kariery, którzy zapomnieli zupełnie o swojej rodzinie. Ja nie dostałam od chrzestnej nigdy nic. Nie dzowniła, nie pisała, mój tata nawet do niej dzwonił i mówił o mojej komunii, bierzmowaniu, ślubie i prosił, żeby chociaż kartkę z życzeniami wysłała. DOstałam zdawkowego maila. Jest mi czasem przykro, ale chyba bardziej ze względu na tatę i babcię. Jedyne, co ciotka robi w ramach kontaktu to przysyłanie raz w roku swoich zdjęć z kolejnych podróży dookoła świata. Smutne.
 
reklama
larvunia- masz rację- następnym razem nic nie rób, nie mów Małemu i sama też się nie nastawiaj- najwyżej się miło zaskoczysz;) Mam nadzieję, że wizyta rodziców poprawiła Tobie i Marcelkowi humor:))
 
no tez smutne traschka...
tez nie mam chrzestnego... zapomnial o mnie zaraz po chrzcinach...
chcialam mlodemu dobrze wybrac. Przyjaznilam sie z nia od ponad 15 lat...
nigdy nie wiadomo co sie bedzie dziac pozniej... masz racje Aestmina, nie mamy na to wplywu
ale na te chwile jestem na nia WSCIEKLA!

heheh rodzice tjaaa poprawili mi humor, bynajmniej tyle ;p
choc bardziej moj tatko, bo z mama mam nijaki kontakt.... kocham ja bardzo, ale jest specyficzna kobieta i trudna do wspolzycia

edit:
dziekuje ze jestescie dziewczyny, ze moglam sie wyzalic...
pedze dziecko kapac, juz mi lzej na duszy hehe :***
 
Ostatnia edycja:
larvunia, a ona ma dzieci? Bo jak nie, to może nie umie się wczuć w tą rolę. Albo sama nie miała zaangażowanych chrzestnych i nie wie na czym polega ta rola... Ja Ci powiem, ze właściwie żadnej swojej koleżanki nie widzę w tej roli, no może jedną... Doskonale Cię rozumiem, że się wściekasz- też bym się wkurzała gdyby ktoś mnie tak potraktował.
 
Aestmina ma synka o rok mlodszego...
dobra niewazne :))) nie zanudzajmy kolezanek hehehe...
milego wieczorka ;-)
mlody juz w wannie sie chlupie... dzis pewnie padnie bo dziadek go wymeczyl ;-):-D
 
Ten temat uswiadamia mi, że w mojej rodzinie nie mam już za bardzo kandydatów na chrzestnych. I siostra i bratowa już są chrzestnymi i u nas raczej się nie prosi kogoś po raz drugi. Będę musiała poprosić kogoś z koleżanek a żadnej w tej roli nie widzę...Cóż, dobrze że jeszcze tyle czasu:)
 
jeszcze tylko dodam, ze niewazne czy wybiera sie kolezanke czy kogos z rodziny, jak ma sie odciac od nas to i tak to zrobia... ;-) - wnioskuje po swoim doswiadczeniu ;-)
 
larvuniu, Aestima, nie Aestmina:-D Mam nadzieję, że chrzestny chociaż się Marcelkowi trafił udany?:)
Traschka, ja też nie mam kandydatek, więc może mi się uda załatwić zgodę księdza na dwóch ojców chrzestnych- znam taki przypadek i też wole mieć dwóch fajnych i zaangażowanych ojców chrzestnych niż pierwszą lepszą chrzestną. No ale masz racje- mamy jeszcze czas tylko nie wiem czy coś nowego wymyślę, bo już od kilku miesięcy się nad tym zastanawiam...
 
wybacz kolezanko ;-) tak tak Aestima ;-)

Zaczynam miec skoki nastrojow wiecie... Dzis to zauwazylam...!!!!
najpierw ta chrzestna a przedchwila moj maz... az sie poryczalam. Teraz siedze i sbie mysle ze glupia jakas jestem... :sorry2:
Moj pojechal 35 km od domu i zaraz mial wrocic... czyli max godz mialo go nie byc. Mija ponad 2 godz dzwonie do niego cala w nerwach bo slizgawica na dworze.... a on z textem do mnie "co sie martwisz tylko u kolezanki jestem dobrze sie bawie i bede za godzine... " i sie smieje... Za chwile text bo ja milcze "chcesz ja do tel?" No myslalam ze padne... rozlaczylam sie i rozplakalam...
Dzwonil do mnie ze 3 razy jeszcze... - nie odebralam. pozniej na stacjonarke... synus odebral cos z nim pogadal i z nowu na moj tel dzwoni... odebralam jak sie pozbieralam. I zaczol sie tlumaczyc ze u kolegi siedzi ze niepowazna jestem.. ze on przeciez zartuje... ze zaraz wraca musial cos zalatwic... bla bla bla...
a ja rycze jak glupia...
oj te hormony :sorry2: juz mi przeszlo... i tak sobie mysle ze jakas nienormalna jestem :sorry2:
 
Ostatnia edycja:
reklama
cześć dziewczęta,nie mam jeszcze dziś weny na pisanie,ale jutro przy kawie postaram się nadrobić,chociaż pewnie rozpisałyście się,że hoho;-)
chcę się tylko pochwalić,że i ja dołączyłam do "czujących"dzidziusia w brzuszku:tak:-dzisiaj i na pewno się nie mylę:-p.do jutra
 
Do góry