reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Czerwiec 2011

tak od soboty jest ok,bo miał urodziny i się pogodziliśmy,wczoraj znowu coś nie tak,ale jak wracał z piwa to przyniósł czekoladę:-D
dzisiaj chciał "coś",ale jestem tak zła,za to,że się dotknąć nie dał przez tyle czasu,że nawet mi się nie chciało i mu wygarnęłam,że tyle czasu mnie odpychał,to teraz mi się nie chce:no:,ale się odzywamy
 
reklama
Dagamit, trochę mnie zaskoczyłaś swoim postem i teraz hmmm mam dylemat, bo... Dla mnie poproszenie kogoś o bycie rodzicem chrzestnym to takie powiedzenie mu "jesteś dla nas na tyle ważny, że gdyby kiedykolwiek coś nam się stało powierzymy Ci nasz największy Skarb, jakim jest nasze dziecko" czy to mówiąc w przenośni, czy jak najbardziej poważnie... I teraz zastanawiam się czy poproszenie mojej przyjaciółki (która już ok roku stara się bezskutecznie o dziecko) o to by została mamą chrzestną będzie w porządku... DO tej pory było to dla mnie oczywiste, nie barałam nawet nikogo innego pod uwagę, a po Twoim poście mam jakiś taki niepokój w sobie...

Sama o Jasia starałam się 16 cykli, w międzyczasie poroniłam i zostałam wtedy chrzestną, ale ja już miałam WIkę, więc wiedziałam, ze nawet jeśli mi się nie uda zajść w ciążę to już mam swoje dziecko...

Zebra to chyba zelazy od osoby, u mnie akurat byla taka sytuacja ze miesiac po poronieniu zostalam poproszona na bycie matka chrzestna i cieszylam sie jak glupia, mi to akurat nie przeszkadzalo, wiec moze po prostu szczerze nalezy porozmawiac...tak zeby nikogo nie urazic
 
Dagamit, ja też myślę że oni chcieli dobrze, bo ktoś kto nie przeszedł przez to co Wy nigdy nie zrozumie tak naprawdę co czuliście. Dlatego szkoda, ze z nimi szczerze nie pogadaliście i swoje musieliście przecierpieć.
Co do czekania az zgłoszą się chętni- o nie, ja zdecydowanie wolę sama wybrać chrzestnych mojemu dziecku i dać im możliwość odmowy. U mnie się jedna osoba wyraziła chęć i choć b. ją lubię i jest mi do niej blisko, to niestety uważam, że nie nadaje się na rodzica chrzestnego.Ale mój brat już wie, ze będzie i b. chce- nawet jeszcze nie byłam w ciąży jak zaczął robić przyspieszone bierzmowanie żeby móc być w razie co chrzestnym.

Traschka, to na pewno był dzidziuś, bo ponoć w nocy najbardziej harcują- ja wieczorami też czuję drżenie, bulgotanie i takie łaskotanie, ale nie wiem czy to jelita czy dzidziuś:)
 
Aestima, bylismy z nimi bardzo blisko, ja pracuję z tą dziewczyną, odwiedzamy się często. To oni wiedzili o naszych staraniach i samopoczuciu dosłownie wszystko - chyba nawet więcej niż rodzina. Jak ona zaszła w ciążę, nie mogłam się z nią spotykać, mówiłam jej o tym, mówiłam o naszych odczuciach względem obcych dzieci (zresztą ona miała już jedno). Wydawało się, że wszystko rozumieją...Chyba nie do końca.
Rozumiem, że może nie wszyscy przezywają starania o dziecko tak, jak ja, szczególnie kiedy np. maja już jedno. Rozumiem, że można się cieszyć taką rekompensatą jaką jest bycie chrzestnym, o czym pisze marta. Ja jednak tego nie potrafiłam (mój mąż też nie) i koleżanka o tym doskonale wiedziała. Dlatego nie rozumiem, czemu mimo wszystko tak postapili.
 
Dagamit, nasi znajomi też wiedzieli wszystko i byli pierwszymi którzy spotkali się z nami po stracie naszego prawie dwunastotygodniowego maleństwa. Mówiłam im sto razy jak na mnie działają małe dzieci i jak nas zapraszali, to mówiłam "przyjdziemy jak Wasze maluchy pójdą spać" , ale oni i tak ładowali nam te Maluchy na kolana, cały czas o nich mówili i angażowali nas w opiekę nad nimi. Nie robili tego na pewno w złej wierze. Po prostu czasem nam sie zdaje, że ktoś rozumie a on nie rozumie jak tego nie przeżył! Nawet teściowa opowiadała na w kółko o pierwszych korczkach synka kuzynki i się nim podniecała, chociaż nam wydawało się ,że doskonałe wiedziała co przeżywamy. I nie sądzę by robiła to złośliwie...
Dlatego ja nauczyłam sie mówić przy każdej takiej sytuacji prosto z mostu: "Nie chcę tego słuchać", "nie mam teraz ochoty na kontakt z małymi dziećmi", ale i tak do końca nie docierało. Dla nich było oczywiste, że wszystko się dobrze skończy i że będziemy mieć jeszcze dzieci- dla mnie nie.
 
Ostatnia edycja:
kochane a tak z innej beczki składacie juz wnioski o zasiłek rehabilitacyjny? oczywiscie pytanie do kobietek ktore sa na l4 :) bo ja juz znalazlam papiery i bede chyba dzis drukowac :)
 
Po prostu są tacy ludzie, którzy znają naszą sytuację i chcą dobrze, nie chcą nas urazić,ale i tak wychodzi z tego nieporozumienie....
 
Dlatego ja nauczyłam sie mówić przy każdej takiej sytuacji prosto z mostu: "Nie chcę tego słuchać", "nie mam teraz ochoty na kontakt z małymi dziećmi", ale i tak do końca nie docierało.
U mnie było dokładnie tak samo i po jakims czasie wszyscy wiedzieli, że przy mnie temat dziecka jest zakazany. Niestety, po urodzeniu się dziecka koleżanki, zaraz przy pierwszej wizycie, ona władowała mi je na kolana, ja się rozbeczałam przy wszystkich gościach, oddałam go jej natychmiat i na tym skonczyła się nasza wizyta. Wiesz, wydaje mi się, że jesli ktoś nie odczytuje takich znaków, to chyba coś jest nie tak...Ech...mam nadzieję, że to już na zawsze za nami. Ale wiesz, nauczyło mnie to dużo wrazliwości w tej materii - moje traumy wyczuliły mnie na pewne sprawy, na które pewnie w normalnej sytuacji nie zwrociłabym uwagi...

Ironia a co to za zasiłek? Bo ja o niczym nie słyszałam. Mogłabys przybliżyć temat?
 
reklama
Zasiłek rehabilitacyjny dostaje się przecież po 180 dniach zwolnienia... Z tego co pamiętam dokumenty składałam jakoś dużo, dużo później, a na komisję zdostałam wezwana 18 lipca, już po porodzie ;) Moze to i dobrze, bo stawienie się z ZUSie przed tymi ichnimi lekarzami strasznie mnie przerażało...
 
Do góry