andariel
mama super dwójki :]
Ironia:-)bo jak coś się sprawdza, podczas gdy co innego nie, to się w to brnie dalej, nie?;-)co do mnie to ja jak zdarta płyta polecam książki Ciesielskiej, choć u nas mało jest już typowego gotowania wg 5 przemian, ale trzymam się kilku zasad 5p. Z wielu rzeczy zrezygnowaliśmy wcale, choć na początku wydawało się to wręcz nierealne, no i tak pomału sobie dobre nawyki wyrobiliśmy. Może na początek zrób sobie listę co chcesz wyrzucić z menu, a co wprowadzić - żeby się na starcie nie podłamać radykalnymi zmianami. I dostosuj menu do Waszych potrzeb, bo to też ważne.
A tak najogólniej to napiszę, że ja akurat stawiam na warzywa, staram się często podawać kaszę gryczaną niepaloną zamiast ryżu białego, nie unikam ziemniaków bo wszyscy je bardzo lubimy (i w d* mam ich wysoki indeks glikemiczny), w jesieni i zimie nie jadamy jogurtów czy twarogów (jakoś tak naturalnie wychodzi, że akurat na takie zimne rzeczy ochotę mamy wiosną i latem), stawiam na dania duszone i gotowane, ale też i smażone (chodzi o to by je długo "grzać" by lepiej służyły swą energią organizmowi), nie szczędząc zioł i przypraw typu pieprz. Na stałe mam pod ręką tymianek, kurkumę, kminek starty, imbir, cynamon, kardamon. Nie unikamy soli, choć dodajemy jej bardzo niewiele, a jak jest rozmaryn w potrawie, to soli prawie wcale. Nie wychodzimy bez śniadania (choć to się może zmienić jak N.do przedszkola będę prowadzać), przy śniadaniu staram się podać coś ciepłego (jak teraz latem jemy na zimno, to choć kawkę zbożową ciepłą dzieci piją), unikamy słodyczy, a jak już to zawsze wybiorę coś domowego zamiast nawet najsmaczniej wyglądającego wyrobu cukierniczego/piekarniczego. Nie jadamy rzeczy typu drożdżówka, wyjątkiem jest np.tłusty czwartek czy sytuacje typy pobranie krwi i konieczność prędkiego dania kopa organizmowi (albo gdy tak jak dziś moje dzieci wyraźnie domagają się pączka - czemu nie?). Sporo tego jest. No i przede wszystkim: unikam lekarzy, leków, nie sucham reklam tv i radiowych i chyba generalnie żyję w coraz silniejszym przekonaniu, że nikomu prócz nas samych nie zależy na naszym zdrowiu, a wręcz przeciwnie. Taka mała schiza;-)wierzę w naturalne mechanizmy obronne organizmu i w to, że naszym zadaniem jest ich wspieranie - nie zastępowanie pigułkami i syropkami.
Ironia pytaj o wątpliwe rzeczy, będę pisać jak jest u nas.
A tak najogólniej to napiszę, że ja akurat stawiam na warzywa, staram się często podawać kaszę gryczaną niepaloną zamiast ryżu białego, nie unikam ziemniaków bo wszyscy je bardzo lubimy (i w d* mam ich wysoki indeks glikemiczny), w jesieni i zimie nie jadamy jogurtów czy twarogów (jakoś tak naturalnie wychodzi, że akurat na takie zimne rzeczy ochotę mamy wiosną i latem), stawiam na dania duszone i gotowane, ale też i smażone (chodzi o to by je długo "grzać" by lepiej służyły swą energią organizmowi), nie szczędząc zioł i przypraw typu pieprz. Na stałe mam pod ręką tymianek, kurkumę, kminek starty, imbir, cynamon, kardamon. Nie unikamy soli, choć dodajemy jej bardzo niewiele, a jak jest rozmaryn w potrawie, to soli prawie wcale. Nie wychodzimy bez śniadania (choć to się może zmienić jak N.do przedszkola będę prowadzać), przy śniadaniu staram się podać coś ciepłego (jak teraz latem jemy na zimno, to choć kawkę zbożową ciepłą dzieci piją), unikamy słodyczy, a jak już to zawsze wybiorę coś domowego zamiast nawet najsmaczniej wyglądającego wyrobu cukierniczego/piekarniczego. Nie jadamy rzeczy typu drożdżówka, wyjątkiem jest np.tłusty czwartek czy sytuacje typy pobranie krwi i konieczność prędkiego dania kopa organizmowi (albo gdy tak jak dziś moje dzieci wyraźnie domagają się pączka - czemu nie?). Sporo tego jest. No i przede wszystkim: unikam lekarzy, leków, nie sucham reklam tv i radiowych i chyba generalnie żyję w coraz silniejszym przekonaniu, że nikomu prócz nas samych nie zależy na naszym zdrowiu, a wręcz przeciwnie. Taka mała schiza;-)wierzę w naturalne mechanizmy obronne organizmu i w to, że naszym zadaniem jest ich wspieranie - nie zastępowanie pigułkami i syropkami.
Ironia pytaj o wątpliwe rzeczy, będę pisać jak jest u nas.