reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Depresja?

Priscilla

Fan(ka)
Dołączył(a)
2 Grudzień 2005
Postów
2 192
Jestesmy malzenstwem niecaly rok. Przed slubem chodzilismy ze soba tylko kilka m-cy, ale znalismy sie 4 lata. Wiem, ze moj maz od poczatku jak mnie zobaczyl marzyl aby miec taka zone i wszytskim naokolo to mowil. Jak zaczelismy sie spotykac byl bardzo szczesliwy. Zapragnelismy miec dzidzie i kilka m-cy pozniej fasoleczka juz rosla w brzuszku. Potem przeprowadzka, remont, slub, kolejna przeprowadzka, znowu remont i narodziny upragnionego dziecka. Wszystko bylo super, ale teraz zaczyna sie walic, a ja juz nie wiem co robic :-(
Moja maz przed slubem duuuzo imprezowal, czasem po kilka dni. Panienki rowniez czesto przewijaly sie przez jego zycie. Po slubie to sie oczywiscie ucielo. Tylko, ze on zaczyna byc coraz bardziej przygnebiony. Nic go nie cieszy, coraz pozniej wraca z pracy. Tlumaczy to tym, ze ma duzo pracy. W zyciu wszystko (wg mnie) mu sie zajebiscie uklada - "wymarzona" zona, sliczna coreczka, w pracy duze awansy, kasy tez nie brakuje. Czasem narzeka, ze nie jest zadowolony z pracy bo nie odnosi z tego satysfakcji. Namawiam go do zmiany, podsylam nowe oferty, ale ciagle nie moze sie zmobilizowac na napisanie CV.
Po pracy codziennie piwko, albo kilka - bo podobno to pomaga mu sie wyluzowac. Czesto tez zamiast prosto do domu idzie z piwkiem nad jeziorko, albo... na czym go ostatnio przylapalam jedzie do centrum do pubu (oczywiscie nie mowi mi o tym bo "bede zla"). Czuje, ze powoli trace do niego zaufanie (czego bardzo sie boje). Nie wiem czy rzeczywiscie jezdzi do pubow, czy na panienki, bo troche za duzo kasy pochlania to "piwko". Staralam sie rozmawiac, ale na poczatku mowil, ze byl w centrum bo chcial mi kupic prezent, pozniej przyznal sie, ze byl w pubie...O panienki nie mialam odwagi zapytac :zawstydzona/y: Boje sie, ze jak tak dalej pojdzie nasze malzentwo sie rozpadnie. On twierdi, ze powodem jego depresji jest praca. Tlumacze, ze nie to sie w zyciu liczy, ze powinien sie cieszyc z nas, naszego zycia, a praca jest tlyko dodatkiem. Mowi, ze rozumie i to zmieni ale nastepnego dnia wszytsko znowu wraca od poczatku. HEEELP :-(
 
reklama
Napisze cos zupelnie glupiego pojdz z nim na to jego piwko wyciagnij go na jakas impreze zapros znajomych do domku zorganizuj wolny weekend z wypadem gdzies... kup fajna bielizne rozmowa z facetem to czesto walenie glowa w mor oni potrzbuja faktow a nie slow nam one wystarczaja a im napewno nic nie zmieniaja procz tego ze jeszce bardziej go wpedza w dola .... moze za krotko sie znaliscie ? Ty pisalas ze on tak bardzo chial mniec taka zone jak ty a czy ty chcialas miec trakiego meza jak on? moze zastanow sie gdzies czasem cos sie zgubi z zapale i euforii :sorry2: polecam na temat panieniek zrobic jakas podpuche ze np. nie bedziesz mial nic przeciwko i tym podobne ze zrozumiesz jak cie zdradzi ale chcialabys o tym wiedziec zeby ludzie sie z ciebie nie smiali zawsze mozna cos wymyslec najwazniejszy to spokuj i PEWNOSC SIEBIE bez tego nici...:nerd: POWODZENIA
 
To nie jest takie latwe ciagle kogos zabawiac. Wybralismy sie ostatnio na kilka dni nad morze, znajomi tez nas odwiedzaja kilka razy w m-cu. Z imprezkami jest gorzej bo mamy malego szkraba i troche smutno mi go zostawiac i sie bawic. Numer z bielizna tez juz byl. Wszystko dziala - na wieczor, na nastepny dzien, ale potem znowu zaczyna sie codziennosc i znowu slysze, ze nic mu sie nie chce, ze on jest zmeczony, ze potrzebuje troche czasu dla siebie. Tylko, ze on wraca do domu ok. 19, wiec po kapieli malej i usypianiu juz jest 20. I zanim jego "czas dla siebie" juz sie skonczy ja juz spie - tak wyglada wiekszosc dni, a my coraz bardziej sie oddalamy od siebie...
 
Prisi musisz walczyc jezeli Ci!! na nim zalezy bo faktycznie za chwiel bedzie za pozno!!! a co jego znajomi na te jego humorki zauwazaja cos? moze podpowiedza co sie dzieje popytaj sie ciezko jest podpowiadac ale jezeli podejzewasz ze ma depresje to on musi to zauwac nie ty niestey tak jka z alkoholikami poki sie nie pzyzna ze ma jakis klopot to nici z leczenia moze jakies ziolka ? :cool2: trzymam kciuki zeby wam sie udalo!! zawsze jest lepiej a czasem gorezj tylko trzeba sie uczyc siebie na wzajem i miec niesamowita tolerancje do tej drogiej strony...pamietaj o tym ze szacunek do tego co on robi i jak sie zachowuje da ci odpowiednie spojrzenie na niego!!!:tak: powodzenia
 
On sam przyznal, ze ma depresje... Ja bralam to za lenistwo i znuzenie (brak energii). Jego znajomi?? Przy znajomych jest ok, a np. ostatnio jak byli u nas jego rodzice, to po przyjsciu z pracy szedl spac nawet z nimi nie gadajac. Rodzice rozlozyli rece, przyznali, ze mam ciezko i na tym sie skonczylo - nawet z nim nie pogadali o tym :-(
Jasne, ze i zalezy... Staram sie ciagle cos z nim robic, aby nie siedzial ciagle w domu, ale ze wzgledu na brak czasu i dzidzie, czasem jest to trudne :-(
 
Priscilla, Lucy ma rację - mi też wydaje się, że w tej sytuacji słowa i tłumaczenie niewiele pomogą. Jeśli to rzeczywiście jest depresja, to mówienie mu, że ma się wziąć w garść czy coś podobnego odnosi odwrotny skutek, bo taki człowiek poprostu nie umie się wziac w garść - gdyby mógł, to by to zrobił. Takie słowa pewnie tylko dodatkowo go denerwują, bo może je odbierac jako atak czy niezrozumienie jego sytuacji.Twoja sytuacja jest rzeczywiście trudna.... Być może cała sprawa bierze się stąd, że jednak co by nie mówic, to po urodzeniu dziecka cały świat wywraca się do góry nogami. Nie da się już żyć tak, jak wtedy, kiedy go nie było. Może Twój mąż z tym sobie nie radzi. W każdym razie ja w tej sytuacji chyba zrobiłabym jedno - poszłabym sama do jakiegoś psychologa po radę - co i jak robić, żeby mężowi pomóc. Bo widac, że sam sobie nie poradzi a i Tobie chyba też samej nie uda się wiele zrobić, bo z tego co piszesz, próbowałaś już wielu sposobów.... w każdym razie nie zaszkodzi tych sposobów praktykować nadal - nawet jeśli działają tylko na jeden wieczór, to też jest coś... wiem, to napewno bardzo dla Ciebie męczące, szczególnie ,że masz jeszcze dzidzię, o którą też musisz zadbać. Więc może rzeczywiście tak zrób - wybierz się do specjalisty. Może coś ci doradzi, a napewno jakoś wesprze Ciebie, żebyś i Ty nie czuła się zagubiona w całej tej sytuacji. Trzymam za Was kciuki,
pozdrawiam
nikita
 
reklama
Nikita bardzo profesjonalna rada ja jeszce od siebie dodam zebys poszykala dobrego specjalisty czasem mozna trafic na czlowieka ktory wam jeszce zycie do gory nogami przezuci i kieruj sie zawse intuicja oczy szeroko otwarte i musicie przez to przejsc to napewno was umocni,,,,,!!:happy:
 
Do góry