reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Grudniowe mamy 2021

21.12 to jeszcze do 04.01 jest czas żeby się zmieści w 42 tyg. Czyli podejrzewam że jeśli 01.01 się nie uda to cc?
A jak się czujesz? Może w nocy coś pójdzie. Dużo porodów się zaczyna nocą. Trzymam kciuki ❤️
Podobno do trzech razy sztuka i jak nie pójdzie 1 stycznia to 3 stycznia jeszcze mi podadzą znowu… ogólnie to jestem zmęczona bo dużo się ruszałam przy tej oksytocynie żeby coś lepiej ruszyło. Trzymam kciuki żeby u Ciebie samo naturalnie poszło, bo to wywoływanie jak tak do trzech razy to ja dziękuje…
 
reklama
Podobno do trzech razy sztuka i jak nie pójdzie 1 stycznia to 3 stycznia jeszcze mi podadzą znowu… ogólnie to jestem zmęczona bo dużo się ruszałam przy tej oksytocynie żeby coś lepiej ruszyło. Trzymam kciuki żeby u Ciebie samo naturalnie poszło, bo to wywoływanie jak tak do trzech razy to ja dziękuje…
No ja też bym bardzo chciała żeby samo to poszło no ale to co my byśmy chciały to jedno a jak będzie to drugie 🤷‍♀️
To spróbuj się teraz przespać i zregenerować siły. Oby Ci się też samo zaczęło!
 
Cześć dziewczyny. Ja jestem ze styczniówek, ale wpadłam zobaczyć jak sobie radzicie 😉 trochę się zmartwiłam, bo na sporo z was oxy nie działa 😐 a ja mam w sobotę właśnie jechać na indukcję i boję się, że ze mną będzie podobnie, bo jak na razie zero skurczy (termin na 4.01.) a mam cukrzycę i boję się że wezmą mnie na CC
 
No drogie Panie - po godzinie 15’ej zakończyła się moja rzeźnia 😘
Stasiu cudem został wręcz „wyciągnięty” ze mnie przez trzy położne i prowadzącego ginekologa. Działo się tyle, ze myśle, ze chyba tylko kleszczy nie miałam i CC.
Dyżur miała super polozna, dziękuje Bogu za nią. Prowadzący również aktywnie brał udział w akcji, na koniec przypadła mu rola nacinania krocza, łyżeczkowania i zszywania, ale przede wszystkim to on dał radę wyciągnąć Stasia, którego główka się zaklinowała w kanale rodnym (mimo nacięcia i późniejszego dalej pęknięcia). Jestem im dozgonnie wdzięczna i dziękuje temu ja gorze, ze byli cały czas ze mną i ostro zadziałali kiedy przez zaklinowanie sie główki małego spadało jego tętno. Walczyli do końca by poszło SN.

Co do samopoczucia - Po porodzie polozna przemyciła męża na 15 min do nas w małe odwiedziny ❤️ Nie mam Stasia u siebie na sali, ponieważ jak tylko usiadłam na łóżku straciłam przytomność i nie każą mi na razie samej chodzić (nawet siedzieć nie mogę, bo odpływam po 2 min.). Próbuje co 10-15 min, bo muszę iść do łazienki sie ogarnąć (leci ze mnie ciagle krew, muszę zrobić siku, bo inaczej cewnik itp.).
Nie zdążyłam sie małym nacieszyć, bo jak tylko go dostałam do siebie z pępowina, to po 10 min już był problem z łożyskiem i zabrała go neonatolog. Lozysko nie chciało wyjść, tez sie gdzieś zaklinowało. Gdy w końcu uciskiem na macice i szarpaniem wyszedł jakimś cudem, okazało sie, ze pękł (szybka zsawka krwi, łyżeczkowanie na żywca i zszycie rozciętego i pękniętego krocza - tu już dostałam znieczulenie).

Co do Stasia - wazy 3150, jest malutki ❤️ 55.
Głos ma za matką, bo od pierwszych chwil głos doniosły😁 Tatuś jest nim zachwycony, do mamusi chyba jeszcze przez szok nie doszło co sie właśnie wydarzyło…To co sie dzisiaj działo przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania co do porodu. Szok to dobre określenie. Muszę dojść do siebie i fizycznie i psychicznie.

Dziękuje za wsparcie dziewczynki ❤️ Za slowa otuchy i trzymanie kciuków 😘
Kazda z nas inaczej przeżywa poród - także nie bierzcie sobie moich wspomnień jako „wzór”.

Nie jestem na bieżąco jeśli chodzi o nasze grudnioweczki, także która jeszcze czeka na swoją godzinę 0 ? 😊
 
A to dlaczego już będą Ci wywoływać? Przepraszam ale już nie pamiętam co kto miał 😔
Ja miałam termin na 26.12 ale narazie jeszcze nie ma potrzeby wywoływać.
Mała ma wadę serca i podejrzewam ze wola mieć mnie tam pod kontrola :( W sumie zła na siebie jestem bo tez nie dopytałam dokładnie jak tam byłam. Ale nikt nie wchodził w dyskusje tylko takie zalecenie i tyle. To dobrze na spokojnie możesz jeszcze poczekać w domu 😃
 
No drogie Panie - po godzinie 15’ej zakończyła się moja rzeźnia 😘
Stasiu cudem został wręcz „wyciągnięty” ze mnie przez trzy położne i prowadzącego ginekologa. Działo się tyle, ze myśle, ze chyba tylko kleszczy nie miałam i CC.
Dyżur miała super polozna, dziękuje Bogu za nią. Prowadzący również aktywnie brał udział w akcji, na koniec przypadła mu rola nacinania krocza, łyżeczkowania i zszywania, ale przede wszystkim to on dał radę wyciągnąć Stasia, którego główka się zaklinowała w kanale rodnym (mimo nacięcia i późniejszego dalej pęknięcia). Jestem im dozgonnie wdzięczna i dziękuje temu ja gorze, ze byli cały czas ze mną i ostro zadziałali kiedy przez zaklinowanie sie główki małego spadało jego tętno. Walczyli do końca by poszło SN.

Co do samopoczucia - Po porodzie polozna przemyciła męża na 15 min do nas w małe odwiedziny ❤️ Nie mam Stasia u siebie na sali, ponieważ jak tylko usiadłam na łóżku straciłam przytomność i nie każą mi na razie samej chodzić (nawet siedzieć nie mogę, bo odpływam po 2 min.). Próbuje co 10-15 min, bo muszę iść do łazienki sie ogarnąć (leci ze mnie ciagle krew, muszę zrobić siku, bo inaczej cewnik itp.).
Nie zdążyłam sie małym nacieszyć, bo jak tylko go dostałam do siebie z pępowina, to po 10 min już był problem z łożyskiem i zabrała go neonatolog. Lozysko nie chciało wyjść, tez sie gdzieś zaklinowało. Gdy w końcu uciskiem na macice i szarpaniem wyszedł jakimś cudem, okazało sie, ze pękł (szybka zsawka krwi, łyżeczkowanie na żywca i zszycie rozciętego i pękniętego krocza - tu już dostałam znieczulenie).

Co do Stasia - wazy 3150, jest malutki ❤️ 55.
Głos ma za matką, bo od pierwszych chwil głos doniosły😁 Tatuś jest nim zachwycony, do mamusi chyba jeszcze przez szok nie doszło co sie właśnie wydarzyło…To co sie dzisiaj działo przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania co do porodu. Szok to dobre określenie. Muszę dojść do siebie i fizycznie i psychicznie.

Dziękuje za wsparcie dziewczynki ❤️ Za slowa otuchy i trzymanie kciuków 😘
Kazda z nas inaczej przeżywa poród - także nie bierzcie sobie moich wspomnień jako „wzór”.

Nie jestem na bieżąco jeśli chodzi o nasze grudnioweczki, także która jeszcze czeka na swoją godzinę 0 ? 😊
No po pierwsze to ogromne gratulacje i uściski ❤️ jesteś wielka że to wszystko przeszłaś! Mam nadzieję że szybko wrócisz do formy😘
 
Cześć dziewczyny. Ja jestem ze styczniówek, ale wpadłam zobaczyć jak sobie radzicie 😉 trochę się zmartwiłam, bo na sporo z was oxy nie działa 😐 a ja mam w sobotę właśnie jechać na indukcję i boję się, że ze mną będzie podobnie, bo jak na razie zero skurczy (termin na 4.01.) a mam cukrzycę i boję się że wezmą mnie na CC
Podobno oxy rzadziej działa na kobiety przed terminem porodu 🤔 Na mnie poerwsze podpięcie nie dało ani jednego skurczu - jedynie stawianie się brzucha, ale ja tak miałam od 5mc.
Drugie podpięcie fajnie się rozkręciło po pół h, ale ustały skurcze pół h później. Dopiero przebicie wód dało akcje 😳 po 20 min nie wiedziałam co zrobić ze sobą z bolu.
 
Podobno oxy rzadziej działa na kobiety przed terminem porodu 🤔 Na mnie poerwsze podpięcie nie dało ani jednego skurczu - jedynie stawianie się brzucha, ale ja tak miałam od 5mc.
Drugie podpięcie fajnie się rozkręciło po pół h, ale ustały skurcze pół h później. Dopiero przebicie wód dało akcje 😳 po 20 min nie wiedziałam co zrobić ze sobą z bolu.
Potwierdzam-oxy przed terminem daje skurcze,ale wody jakos nie chca odejsc.Organizm nie chce jeszcze rodzic I wszystko jest na chama robione.Dopiero przebicie rozhulowuje....
 
No drogie Panie - po godzinie 15’ej zakończyła się moja rzeźnia 😘
Stasiu cudem został wręcz „wyciągnięty” ze mnie przez trzy położne i prowadzącego ginekologa. Działo się tyle, ze myśle, ze chyba tylko kleszczy nie miałam i CC.
Dyżur miała super polozna, dziękuje Bogu za nią. Prowadzący również aktywnie brał udział w akcji, na koniec przypadła mu rola nacinania krocza, łyżeczkowania i zszywania, ale przede wszystkim to on dał radę wyciągnąć Stasia, którego główka się zaklinowała w kanale rodnym (mimo nacięcia i późniejszego dalej pęknięcia). Jestem im dozgonnie wdzięczna i dziękuje temu ja gorze, ze byli cały czas ze mną i ostro zadziałali kiedy przez zaklinowanie sie główki małego spadało jego tętno. Walczyli do końca by poszło SN.

Co do samopoczucia - Po porodzie polozna przemyciła męża na 15 min do nas w małe odwiedziny ❤️ Nie mam Stasia u siebie na sali, ponieważ jak tylko usiadłam na łóżku straciłam przytomność i nie każą mi na razie samej chodzić (nawet siedzieć nie mogę, bo odpływam po 2 min.). Próbuje co 10-15 min, bo muszę iść do łazienki sie ogarnąć (leci ze mnie ciagle krew, muszę zrobić siku, bo inaczej cewnik itp.).
Nie zdążyłam sie małym nacieszyć, bo jak tylko go dostałam do siebie z pępowina, to po 10 min już był problem z łożyskiem i zabrała go neonatolog. Lozysko nie chciało wyjść, tez sie gdzieś zaklinowało. Gdy w końcu uciskiem na macice i szarpaniem wyszedł jakimś cudem, okazało sie, ze pękł (szybka zsawka krwi, łyżeczkowanie na żywca i zszycie rozciętego i pękniętego krocza - tu już dostałam znieczulenie).

Co do Stasia - wazy 3150, jest malutki ❤️ 55.
Głos ma za matką, bo od pierwszych chwil głos doniosły😁 Tatuś jest nim zachwycony, do mamusi chyba jeszcze przez szok nie doszło co sie właśnie wydarzyło…To co sie dzisiaj działo przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania co do porodu. Szok to dobre określenie. Muszę dojść do siebie i fizycznie i psychicznie.

Dziękuje za wsparcie dziewczynki ❤️ Za slowa otuchy i trzymanie kciuków 😘
Kazda z nas inaczej przeżywa poród - także nie bierzcie sobie moich wspomnień jako „wzór”.

Nie jestem na bieżąco jeśli chodzi o nasze grudnioweczki, także która jeszcze czeka na swoją godzinę 0 ? 😊
cieszę się, że masz to już za sobą. Gratulacje z okazji narodzin malucha!
 
reklama
Kochane nie pisze że wiele ale staram się w wolnej chwili nadrabiać.
Gratuluję wszystkim które już są po 💙kl
@Sylwestrowa to też przeżyłas dużo... U mnie było podobnie po przebiciu pęcherza myślałam że umieram od skurczów a to był początek. Jednak już zapomniałam o tym bolu :)
Jesteśmy wciąż w szpitalu bo Szymek ma żółtaczkę. Może dziś wyjdziemy a może nie.

@Sylwia92 jak dziś zacisniesz nogi to będziesz miała styczniowego synka 😁
 
Do góry