reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Histerie 16-miesięcznego dziecka

reklama
Moja córka robiła identycznie w podobnym przedziale wiekowym. Jeszcze rzucała się pod drzwi, a my z mężem się śmieliśmy, że robi "Rejtana". Walenie głową z rozpędu w meble było normą. Wyskakiwanie z wózka i usztywnianie się na deskę, żeby jej nie włożyć też. Mieliśmy iść do jakiegoś psychiatry, żeby dał jej coś na uspokojenie, bo uznaliśmy, że jest nienormalna, ale potem okazało się, że są jeszcze gorsze dzieci XD... Daliśmy spokój. Uspokoiła się, mając Rok i 9 miesięcy, jak urodził się jej brat. Chyba poczuła się zagrożona i zaczęła się przymilać, jak zeszła na drugi plan.
 
Jeeeny syn 18 msc od jakiś 3 msc ma takie napady szału. Rzucanie się na podłogę... codziennie. Nawet po kilka razy. Walenie glowa, odginanie się do tylu. Lata jak w amoku. Dąży do samodestrukcji. Staram się olewać. Jak gadam jest gorzej. Gdy schodzę do jego poziomu i pytam, czy chce się przytulić dostaje jeszcze większego świra.
Jak już wysiadam to biorę go na ręce i odwracam uwagę zagadując co jest za oknem. Jak ochronie to trochę rozmawiam o tych emocjach.
Ja sama liczę do 10 albo od 10 do 0. Momentami to naprawdę mam dosyć. Wchodząc do mieszkania pokłada mi się na schodach. Idzie nagle mu coś nie pasuje i bach. Na spacerze, bo nie idziemy tam gdzie on chce.
Czasami sama mam ochotę tak się rzucić na ziemię i drzeć japę.

Współczuję sobie i wszystkim innym mamą.
 
Jeeeny syn 18 msc od jakiś 3 msc ma takie napady szału. Rzucanie się na podłogę... codziennie. Nawet po kilka razy. Walenie glowa, odginanie się do tylu. Lata jak w amoku. Dąży do samodestrukcji. Staram się olewać. Jak gadam jest gorzej. Gdy schodzę do jego poziomu i pytam, czy chce się przytulić dostaje jeszcze większego świra.
Jak już wysiadam to biorę go na ręce i odwracam uwagę zagadując co jest za oknem. Jak ochronie to trochę rozmawiam o tych emocjach.
Ja sama liczę do 10 albo od 10 do 0. Momentami to naprawdę mam dosyć. Wchodząc do mieszkania pokłada mi się na schodach. Idzie nagle mu coś nie pasuje i bach. Na spacerze, bo nie idziemy tam gdzie on chce.
Czasami sama mam ochotę tak się rzucić na ziemię i drzeć japę.

Współczuję sobie i wszystkim innym mamą.
Jakbym czytała o nas... nieraz już mi nerwy na wlosku wisiały 🤦‍♀️
 
Jakiego 2-latka? 😀 on przecież niedawno skończył rok, ledwo odrósł od ziemii. Że niby już ten słynny bunt dwulatka? 😳
A ja robiłam inaczej. Kiedy dał się przytulić i kiedy coś mu doskwierało uczyłam synka, by przyszedł się przytulić. Mówiłam, że zawsze o każdej porze i wszędzie może to zrobić. I im dłużej to powtarzałam, tym częściej to robił. Mówiłam też, że nie mam nic przeciwko wyrażaniu emocji przez płacz, ale nie podoba mi się kiedy histeryzuje. Po prostu uczyłam dziecko innych sposobów odreagowywania złości, frustracji, smutku, żalu, zazdrości. Darliśmy kartki, rysowaliśmy po nich, tupalismy w podłogę. Moja córka teraz też próbuje, ale ponieważ uczestniczy w tym wychowaniu to coraz bardziej rozumie, że są lepsze sposoby wyrażania emocji. Takie, które nie krzywdzą jej i innych. Owszem, pisze to z perspektywy czasu, bo syn ma 4 lata, a córka 3. Ale ten proces zaowocował. Gdybyśmy to zostawili mogłoby być nieciekawie, bo dzieci miały mocno agresywne zachowania. A im były starsze i silniejsze tym było trudniej. Na szczęście uporaliśmy się. Pomogła nam też terapia integracji sensorycznej.
 
A ja robiłam inaczej. Kiedy dał się przytulić i kiedy coś mu doskwierało uczyłam synka, by przyszedł się przytulić. Mówiłam, że zawsze o każdej porze i wszędzie może to zrobić. I im dłużej to powtarzałam, tym częściej to robił. Mówiłam też, że nie mam nic przeciwko wyrażaniu emocji przez płacz, ale nie podoba mi się kiedy histeryzuje. Po prostu uczyłam dziecko innych sposobów odreagowywania złości, frustracji, smutku, żalu, zazdrości. Darliśmy kartki, rysowaliśmy po nich, tupalismy w podłogę. Moja córka teraz też próbuje, ale ponieważ uczestniczy w tym wychowaniu to coraz bardziej rozumie, że są lepsze sposoby wyrażania emocji. Takie, które nie krzywdzą jej i innych. Owszem, pisze to z perspektywy czasu, bo syn ma 4 lata, a córka 3. Ale ten proces zaowocował. Gdybyśmy to zostawili mogłoby być nieciekawie, bo dzieci miały mocno agresywne zachowania. A im były starsze i silniejsze tym było trudniej. Na szczęście uporaliśmy się. Pomogła nam też terapia integracji sensorycznej.
Super pomysły na rozładowanie emocji. Przy okazji moich. Muszę wypróbować
 
reklama
Super pomysły na rozładowanie emocji. Przy okazji moich. Muszę wypróbować
saksiazeczki uczucia Gucia z ćwiczeniami oddechowymi. Grzywa Gucia w zaleznosci od uczucia zmienia kolor. Są też takie książeczki ćwiczenia. W środku było menory z Guciem i koło, gdzie można pokazać jakiego koloru jest się danego dnia. Raz gdy syn tak płakał, a w zasadzie ból tatę zapytałam jakiego jest dziś koloru. Zatrzymał się, zirytował, ale podchwycił. Teraz sam mówi, że dziś jestem czerwony, albo mam chmury w głowie. Może warto zerknąć. My często czytamy te książeczki. Dzieciom łatwiej jest nazywać to, co się z nimi dzieje i uczyć się jak sobie z daną emocja radzić.
 
Do góry