reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Imię dla dziecka i spór rodzinny

aniaslu

red. nacz. babyboom.pl, psycholog, admin
Członek załogi
Dołączył(a)
14 Czerwiec 2004
Postów
3 645
Miasto
Warszawa
Co zrobiłybyście w sytuacji, kiedy teściowa chce, by wasze dziecko otrzymało imię jej zmarłego syna, który zmarł z powodu nadużywania alkoholu. Nie przyjmuje sprzeciwu, a dodatkowo zaczyna przynosić kocyki, albumy itd. z imieniem, którego nie chcecie nadać. Mąż nigdy nie potrafi powiedzieć - nie mamusi. Istnieje obawa, że pomimo sprzeciwu żony zarejestruje dziecko pod niechcianym imieniem. Macie pomysł na rozwiązanie sytuacji? Czy w razie czego matka ma prawo zmienić imię dziecka potem samodzielnie? Historia prawdziwa, nie moja. Może ktoś zna podobną i wie co robić.
 
reklama
Rozwiązanie
@joagla jaka ładna historia :) Moja córka ma np. imię po byłej dziewczynie mojego brata, bo oprócz tego, że imię mi się podobało, to też osoba je nosząca jest totalnie nieszablonową, wspaniałą dziewczyną :)
Ja jestem dzieckiem, które ma drugie imię takie a nie inne, bo mój tata pierwszy dobiegł do USC ;) Ale pierwsze imię mam takie, jakie chciała Mama, inaczej mógłby tego nie przeżyć, chociaż i tak foch był ;)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ja jestem dzieckiem, które ma drugie imię takie a nie inne, bo mój tata pierwszy dobiegł do USC ;) Ale pierwsze, jakie chciała Mama, inaczej mógłby tego nie przeżyć, chociaż i tak foch był ;)
U mnie było lepiej, bo ojciec pojechał mnie zarejestrować w USC bez wiedzy mamy i imię też wybrał sam.
Nie muszę chyba tłumaczyć co się działo w domu jak wrócił? :wink:
 
U mnie było lepiej, bo ojciec pojechał mnie zarejestrować w USC bez wiedzy mamy i imię też wybrał sam.
Nie muszę chyba tłumaczyć co się działo w domu jak wrócił? :wink:
U mnie było podobnie. Miałam być Antoniną po babci a zostałam Kamilą bo ojciec tak chciał a że moja matka długo leżała po porodzie w szpitalu to zdążył szybciej zarejestrowc imię takie jak jemu się podobało.
 
U mnie było podobnie. Miałam być Antoniną po babci a zostałam Kamilą bo ojciec tak chciał a że moja matka długo leżała po porodzie w szpitalu to zdążył szybciej zarejestrowc imię takie jak jemu się podobało.
Mój tata też pojechał sam mnie zarejestrować i zapomniał jak mama chciała dać mi na imię 😂 a że wtedy nie było telefonów komórkowych i nie miał jak zadzwonić do mamy, to dał imię takie jak jemu się podobało i w sumie cieszę się z tego bo miałam mieć na imię Balbina, a szczerze mówiąc strasznie to imię mi się nie podoba (bez urazy dla wszystkich Balbin 😀)
 
Współczuje trudna sytuacja zwłaszcza dla Ciebie. Wybór imienia powinna być dla Was przyjemnością, a nie powodem konfliktów. Pamietam jak byłam w ciąży z pierwszym dzieckiem, kiedy moi teściowie protestowali przeciwko imieniu które wybraliśmy dla dziecka - jednym ze słów były, ze jak będziemy do nich przychodzić będą na dziecko mówić inaczej (padło ich imię). I powiem Ci, że u nas to był początek problemów po urodzeniu dziecka było tylko gorzej co nie kupiliśmy dziecku to zle, większość źle robiliśmy aż faktycznie wybuchnęła wojna. Potem odsunęliśmy się, wiadomo mężowi jako synowi minęło a mnie taka zadra została...i jakoś mimo, że teraz zachowują się w porządku ja czuje taki dystans do nich. Powodzenia
 
Męża, który nie odciął pępowiny od mamusi bym pogoniła dawno przed dzieckiem ale to inny temat :)

O właśnie.
W głowie mi się nie mieści, ze miałabym się z mężem ścigać do urzędu, żeby zarejestrowac dziecko pod wybranym przez siebie imieniem. W ogóle co to za szczeniackie zachowanie?
W głowie mi się nie mieści, żeby ktokolwiek inny poza mną i mężem miał jakikolwiek wpływ na to, jakie imię nadamy dziecku.
Tesciom bym raz powiedziała, ze to nasza sprawa i niech się nie mieszają bo i tak nic nie ugrają. Szkoda ich czasu i wysiłku.
Prezentow dla dziecka, ozdobionych jakimś innym imieniem bym w ogóle do rak nie brała a od razu przy próbie wręczania powiedziałabym ze dziękuje ale ten prezent nie spełnia moich oczekiwań.
Jesli wybuchlaby awantura to proszę bardzo. Ja tez potrafie się kłócić.
Chcą zrywać kontakty? Ich wola. Niech zrywają.
Sama płace swoje rachunki, biorę odpowiedzialność za siebie i swoją rodzine. Nikt tego za mnie nie robi. Nie ma obowiazku bycia w życiu moim ani mojej rodziny.
Moja teściowa tez coś przebakiwala o imieniu dla małego. Ze mogłoby być takie a nie inne. Ani ja ni mąż nie zawracalismy sobie głowy odpowiedzią bo wiadomo było, ze nazwiemy tak jak nam będzie pasowało.
W ogóle jak to jest, ze jedne osoby mówią nie i wszyscy przyjmują to do wiadomości a inne w kółko powtarzają i nikt tego nie bierze pod uwagę..?
 
W ogóle jak to jest, ze jedne osoby mówią nie i wszyscy przyjmują to do wiadomości a inne w kółko powtarzają i nikt tego nie bierze pod uwagę..?

Kwestia relacji w rodzinie a jeszcze bardziej, kwestia umiejętności stawiania i szanowania swoich własnych granic.
Żadna z bliskich mi osób nie postąpiłaby w taki sposób, dlatego że relacje mamy takie a nie inne. Moim rodzicom w czasach „uczenia ich” takiej relacji jaką chciałam mieć potrafiłam w momentach zagalopowania się powiedzieć wprost, że mówię im o czymś bo są mi bliscy i im ufam ale nie znaczy to, że wezmę ich zdanie pod uwagę. W mnie wyważonych momentach mówiłam że to moje życie i moje decyzje a nie ich. Rozumieli. Do zdrowych relacji naprawdę wystarcza już jedna strona potrafiąca szanować granice tej relacji, druga przejmuje to automatycznie.
 
U mnie w rodzinie były podobne dwa przypadki. W jednym to moja babcia narzucila imię mojej kuzynki, ale kochający synek czyli moj wujek i jego żona ugieli się. W drugim przypadku pradziadek gotów był nawet zapłacić swojemu prawnukowi, żeby jego praprawnuk otrzymał imię po nim. Syn mojej kuzynki się nie ugiął i pradziadek się obraził. A moja koleżanka ma imię po... swojej cioci, która się powiesila.
Rozumiem, że tesciowa z tematu tęskni za synem i chce aby inny członek rodziny nosił takie imię, ale musi zrozumieć, że każdy rodzic ma prawo nazwać dziecko wg własnego uznania. Nawet jak się obrazi.
 
reklama
Do góry