staramy się o dzidziusia już prawie 2 lata. W czasie tego cyklu miałam mieć robioną inseminację (dokładnie jutro) ale moje marzenia niestety pękły, po biopsji męża...ja w 2011 roku, miałam robioną pierwszą laparoskopię, zwykłe torbiele- , które potem okazały się torbielami ze zmianami nowotworowymi. Przez kilka miesięcy był spokój, choć ciągle gdzieś miałam jakieś torbiele, które zaleczane były tabletkami. W zeszłym roku powrót, torbiel 10 cm, decyzja albo usuwamy jajnik, albo próbujemy go ratować. Kolejna laparoskopia, potwierdzona endometrioza II stopnia. Brak dziecka...wydawało nam się że to problem we mnie. Ale ja po wielu badaniach, hormonach- czyściutka, drożna...więc mój mąż z czystej ciekowości udał się do lekarza, byliśmy pewni że wszystko u niego jest OK. Ale 15 listopad- skierowanie prywatna biopsja jąder. Byliśmy pewni że wszystko wyjdzie dobrze, nawet umówiliśmy się z moim lekarzem wstępnie na inseminację. Wyniki odebraliśmy 28 listopada...mój ginekolog powiedział że nie są za dobre, ale nie chce za wiele mówić...Jutro mój mąż jedzie na konsultację do swojego lekarza...zobaczymy.