reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak powiedziałyście o ciąży?

No to teraz kolej na mnie..
Po roku mieszkania z moim R postanowiłam odstawic plastry anty bo jakos srednio sie po nich czułam i pomyslalam ze moze warto sobie zrobic kilka miesiecy przerwy.. postanowilismy ze przejdziemy na gumki. Do tego R wyjezdzal do pracy do Norwegii na wakacje to akurat był dobry moment. Po jego przyjezdzie po 1,5 miesiaca było miedzy nami strasznie kiepsko, potem niby troche lepiej ale znow dostał propozycje na kolejne 1,5 miesiaca. Wtedy myslalam ze sie rozejdziemy, ale jakos sie ułożyło. Jak wrócił to doszłam do wniosku ze to jednak ten jedyny i bym zrobiła najwiekszy błąd gdybym go wtedy zostawiła. Pozniej sie generalnie zabezpieczalismy prezerwatywami ale czasem wychodziło tak ze albo cos nie wyszlo, albo nam sie nie chciało biegac do drugiego pokoju po gumki i sie nie zabezpieczalismy. Ja wogole chciałam miec wczesnie dziecko wiec nawet jak mi sie spozniał okres to nie była jakas totalna panika choc jeszcze nie byłam pewna czego chce. Z R czesto rozmawialismy o dziecku i generalnie doszlismy do wniosku ze jak sie kiedys przytrafi to tez fajnie bo w sumie mamy własne mieszkanie, juz zdążylismy sie niezle poznać. Potem były moje 20 urodziny a jakos pod koniec roku zaczelam byc nianią połrocznej dziewczynki. Wtedy to juz mnie trafiło. I tak coraz rzadiej sie zabezpieczalismy, i coraz czesciej rozmawialismy co by było gdyby... Cykle mialam bardzo nieregularne i zawsze jak mi sie spozniał to biegalam po test , nawet 2 razy robiłam bete bo mi na tescie wyszly po 2 godzinach 2 krechy(coprawda 2 strasznie blada) no ale beta zawsze 1 albo 2. I jakos tak wogole wyszlismy z zalozenia ze jak nie bedzie to trudno jestesmy mlodzi i mamy czas tymbardziej ze nie mamy slubu. Pozniej R mi sie oswiadczył w lutym. A u nas w sypialni było dalej tak jak wczesniej czyli zabezpieczenia gdzies gleboko w szafce.. Pod koniec kwietnia R miał troche wolnego a ja bylam nie dlugo po okresie. Mielismy kilka dni dla siebie, moglismy poleniuchowac.. Ogolnie przygotowywalismy sie do wyjazdu na majowke do Wrocławia i tylko o tym myslelismy. Wrocilismy z weekendu i doszlam do wniosku ze w sumie to przed wyjazdem nie kochalismy sie centralnie w srodku cyklu ale jakos 10 dzien potem tak od 17 czy cos, ale tak sobie pomyslalam aaaa.. co mi zalezy, i tak pewnie nic z tego, ale kupilam ktoregos dnia test ( jeszcze z tydzien przed spodziewanym okresem) i po kryjomu jak R poszedl do pracy to go zrobilam. I tu szok, 2 blada krecha, normalnie nie moglam uwierzyc, bylam pewna ze po 1 mało prawdopodobne zeby sie udalo a po 2 to ten test zrobiony za wczesnie.. Zadzwoniłam do R i mowie: siedzisz? jak nie to usiądz.. A on ze co takiego znow sie stalo ;) No to mowie bedziesz tatusiem na 99% i ze jade zrobic bete bo tym razem test wyszedl od razu. A on do mnie ze napewno zartuje..Ale zaraz zaczął sie chwalic wszystkim kolegom. Pojechalam na bete, odebrac mialam wieczorem tego samego dnia, wiec juz pojechalismy razem no i wynik 76 ;)) czyli jednak. Teraz najgorsze bylo przekazac wiadomosc rodzicom bo oni o naszych zamierzeniach nic nie wiedzieli, wiec doszlismy do wniosku ze powiemy ze wpadlismy, jego mama sie ucieszyła (jest ode mnie starszy o 4 lata), ale moja... ryczalam chyba przez pol nastepnego dnia, jak rano jej powiedzialam (tak mi pojechała) Ale juz kolejnego dnia sama zadzwonila i bylo troche lepiej... a pozniej juz z kazdym tygodniem lepiej.. i teraz sie bardzo cieszy. A potem wzielismy slub we wrzesniu, no i bedziemy szczesliwą rodzinką. Juz nie moge sie doczekac. :)))
 
reklama
Zaczęło się tak....poznaliśmy się w technikum dokładnie 8 lat temu ojej miłość od pierwszego wejrzenia planowanie ślubu jak skończymy 18 lat...ojej jakie plany były...Plany planami a i tak wszystko potoczyło się własnym rytmem...po technikum wyjechaliśmy do Irlandii do pracy tam byliśmy szczęśliwi bez rodziców mieszkanie razem spanie razem bez żadnych komentarzy uu(teraz sobie myślę ale ja głupia byłam)no ale z pracą w końcu było gorzej wróciliśmy do Polski i teraz tak...wracamy i co..znów osobno nie...tak więc wprowadziłam się do mojego on mieszka razem z rodzicami...jak to z teściami są wzloty i upadki ale najważniejsze że jesteśmy razem...w styczniu 2009 okazało się że jestem w ciąży(cieszyłam się jak głupia lecz tylko ja:() naciski rodziców że jak bez ślubu no to plany ślub zbieranie pieniędzy ciągłe kłótnie wykańczało mnie to wszystko mój facet wiecznie jakieś pretensje i stało się w 3 msc ciąży okazało się że obumarła moja wielka rozpacz szpital..łyżeczkowanie..powrót do domu i do wszystkich pretensje...czas mijał ja dalej chciałam mieć dziecko facet ciągle pracował więc odpuściłam sobie ciągłe myśli o ciąży aczkolwiek kochaliśmy się bez zabezpieczeń..Święta Bożego Narodzenia 2009 przyjechał brat mojego chłopaka z żoną i synkiem rocznym i prezent znów jest w ciąży...fajna wiadomość lecz my z moim byliśmy smutni że nam nie wychodzi i zaczęliśmy na nowo myśleć o tym oboje rozmawiać przeprosił mnie za to że tak to wyglądało w styczniu z moją ciążą powiedział że nie umiał się do tej myśli przyzwyczaić przerosło go to lecz teraz jest gotowy chce mieć coś naszego wspólnego co nas połączy bez względu na to co kto mówi i tak od stycznia 2010 starania ...oj zaczęło się owszem chcieliśmy ale czasu na nic nie było moja siostra przyjechała ślub brać no i przygotowania porządki wyjazdy załatwianie itp. masakra przestaliśmy myśleć cały czas o dziecku i okazało się że na poprawinach gdzie byliśmy pijani jak nie wiem została poczęta teraz już wiem nasza córunia..Radość niesamowita lecz też pełna obaw czy na pewno tym razem będzie wszystko dobrze...nerwy były jak nie wiem ale miałam we wszystkich wsparcie wszyscy się cieszyli rozmawialiśmy i było zupełnie inaczej niż wtedy do 5-6 msc było masakrycznie na każdej wizycie nerwy ale już teraz(32 tydz. ciąży) jest już mniej obaw dziecko zdrowe dziewczynka już położenie główkowe, rodzice(czyli my-pobraliśmy się w czerwcu 2010) przyszykowani i dalej trwają przyszykowania żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik żeby dziecko miało wszystko co najlepsze i teraz pozostaje czekanie i niestety kolejne obawy dotyczące opieki nad noworodkiem wychowania i tak już przez całe życie...
 
Wzruszające historie i kazda z nich ma cos wyjatkowego w sobie:) Więc może teraz ja napisze jak to było ze mna:) W sumie nie wiem jak zacząc bo na poczatku nie bylo ciekawie:( Będe młodą mamusią:biggrin2: Ostatnią miesiaczke mialam 1 kwietnia, jak wiadomo matury zaczynaja sie w maju wiec brak kolejnej miesiaczki zwalilam na stres i nerwy przed egzaminami. Jestem z moim chlopakiem juz 2 lata i nie raz rozmawialismy o dzieciach, ze na pewno kiedys bardzo bedziemy chcieli je miec:) I dobrze wiedzial ze ja poprostu kocham male dzieci, zawsze wzruszalo go to jak opiekuje sie corkami siostr, sam mial z dzieciaczkami dobry kontakt wiec nigdy nie mialam watpliwosci ze bedzie kiedys dobrym tatusiem.:) Noi stalo sie... tak denerwowalam sie matura ze D sam kupil w aptece test ciazowy, przyjechal do mnie wieczorem wiec pobieglam szybko zrobic, byly dwie kreseczki z tym ze druga byla ledwo widzialna. Więc nastepnego dnia po maturze kupilam drugi test, tak strasznie sie bałam!!! Lecz wtedy dwie kreseczki byly juz bardzo widoczne:) Szybko zadzwonilam do chlopaka, przyjechal najszybciej jak tylko mogl i ku mojemu zdziwieniu plakal, ja rowniez sie poplakalam, tylko ze on plakal ze szczescia a ja ze strachu!!! Jestesmy mlodzi i nie moglam sobie tego wogole wyobrazic:( tymbardziej ze jeszcze kilka egzaminow bylo prze de mna, na szczescie moj chlopak zostal u mnie kilka dni,pilnowal zebym sie uczyla i pocieszal ze jakos sobie poradzimy i zebym sie nie bala bo przeciez sie kochamy. Bylam bardzo zaskoczona kiedy odbieralam wyniki matur bo okazalo sie ze zdalam wszystko i to calkiem dobrze:) I szczerze to boje sie tego co bedzie, czy sobie poradze, ale moj chlopak stanal na wysokosci zadania, wiem ze moge na niego liczyc, i na moja mame, rodzenstwo:* Czesto rozmawiam z siostrami, slucham ich porad, podsumowując - przygotowuje sie do przyjscia na swiat coreczki:) Im blizej tym bardziej nie moge sie doczekac, mam we wszystkich wsparcie wiec mysle ze poradzimy sobie i wszystko bedzie dobrze:) I w przyszlym roku ślub... :) Jestem bardzo szczesliwa:*:* Teraz pozostaje nam tylko czekac i kompletowac rzeczy dla maluszka, bede sie starac zeby niczego mu nie zabraklo i bardzo chcialabym juz trzymac je w swoich ramionach:*
 
Ja od zawsze wiedziałam, że jeśli znajdę odpowiedniego mężczyznę, to będę miała wcześnie dzieci. Kiedy miałam 18 spotkałam mojego E. Już po pół roku mi się oświadczył, a jak miałam 20 to braliśmy ślub. Ponieważ studiowałam dziennie, to obawialiśmy się jak to będzie jak się pojawi dziecko, ale oboje tego pragnęliśmy. Na początku uważaliśmy, ale później przestaliśmy się pilnować. Gdy po jakimś czasie ciąża się nie zdarzyła zaczęliśmy się trochę martwić. Poszłam do lekarza, ale on powiedział, że 1 rok współżycia bez zabezpieczeń to za mało by stwierdzić niepłodność. Więc staraliśmy się dalej (mierzenie temp. itd.). Po jakimś czasie stwierdziliśmy, że może jeszcze nie czas dla nas i zaprzestaliśmy starań (ale dalej kochaliśmy się bez zabezpieczeń, tylko już sie nie zastanawialiśmy czy to ten dzień). Ja postanowiłam zając się nauką i zapisałam się do koła naukowego i na praktyki wakacyjne. W maju czekałam na miesiączkę, ale parę dni się spóźniała. Nie było to dla mnie niczym nowym, więc sie nie przejmowałam, bo brzuch pobolewał jak zwykle. Mój mąż jednak coś przeczuwał i cały czas się pytał jak się czuję. Gdy tata pytał go czy kupimy auto, to powiedzial, że musimy poszukać jakiegoś większego. A na pytanie po co nam duże, to powiedział, że wózek się musi zmieścić. Gdy w sobote mijał tydzien od spodziewanej miesiaczki (ja nadal sądziłam, że za chwilę dostane) mąż był ze swoją mamą w markecie na zakupach i kupił mi test. Chciałam robić rano, bo podobno wtedy lepiej wychodzi, ale E. kazał iść od razu.Mimo, że chwilę wcześniej byłam, to poszłam. Za mną do wc wszedł E.i zobaczyliśmy dwie kreseczki. Byliśmy niesamowicie szczęśliwi! I nadal jesteśmy :D
 
reklama
Czytam jak opisujecie swoje historie,to może i czas na mnie.
Mamy syna 9.12 skończy 15 lat drugie dziecko odkładaliśmy bardzo długo z wielu powodów,a czas niestety nie stał w miejscu.Przez kilka lat prowadziłam małą działalność razem z koleżanką,no i jak tu starać się o dziecko?Spółka i wogóle,ale postanowiłam,że czas się rozdzielić z wielu powodów i to był strzał w dziesiątkę,zaczęliśmy z mężem coraz częściej rozmawiać o drugim dziecku.Pominęłam fakt,iż syn ciągle nam wypominał,że jest jedynakiem nie ma z kim się "podrażnić" i takie tam.Więc od pażdziernika 2009 wzięliśmy się do "roboty"ale nic nie wychodziło,chciałam,aby dziecko przyszło na świat najpóżniej we wrześniu(syna mam z grudnia),więc od stycznia zawiesiliśmy starania,aby już na spokojnie w kwietniu rozpocząć na nowo.Miesiączkę miałam 17.04 i od tego czasu wedle zaleceń pani doktor co drugi dzień "starania"o dziecko.Kiedy w maju nie było @zrobiłam test wyszła 1 kreseczka,po jakimś czasi 2,ale byłam pewna,że ona jest zbyt mało widoczna,aby oznaczała ciąże.Kilka dni po terminie spodziewanej @ poszłam do gin,ale ona bez entuzjazmu pyta czy ostatnio nie przeżyłam jakiegoś stresu,ja że owszem(zmarł mój tato 09marca),ale na mnie nigdy stres nie działam na termin @ zawsze miałam cykle co 28 dni.Po USG stwierdziła,że nic na tym etapie nie może powiedzieć,macica jest rozpulchniona i to tyle.Jak nie dostanę @ mam przyjść za 2 tyg.W tym czasieleczyłam kanałowo zęba potrzebne było zdjęcie,więc musiałam upewnić się,czy nie jestem w ciąży i zrobiłam badania krwi na betę.Okazało się że UDAŁo się,kiedy mąż się dowiedział to ze spokojem mówi do mnie,kochanie mówiłem,że się uda ,miało wyjść wstyczniu,to będzie. Jacy byliśmy szczęśliwi...Szkoda tylko,że nie udała się córeczka wszyscy tego chcieliśmy,ale synka też będziemy bardzo kochać.
 

Podobne tematy

D
Odpowiedzi
14
Wyświetleń
7 tys
Deleted member 181275
D
Do góry