Jestem załaman, chyba jestem zła matka. Nie potrafie zrozumiec swojego dziecka i zaczynam sie go bac. Zaczynam sie bac, że zaraz sie obudzi i znowu bedzie płakać, i znowy nie bede potrafiła jej uśpić a nie moge juz słuchać tych płaczów. Zuza ma 15 dni i jest mała złosnicą, co prawda zdarzają sie i te lepsze dni ale tych gorszych jest zdecydowanie wiecej, poza tym to niewyspanie mnie dobija. Czy któras z was tez to przeszła, czy tylko ja jestem jakims wu\ybrakowanym egzemplarzem. Nie wiem ale na razie całe to macierzyństwo mnie przeraża.Staram sie wprowadzac metody na zasypanie Nancy hogg, odkładam ja po 3 ziewnieciu do łóżka, zaraz ryk , staram sie ja uspokoić na rekach i znowu odkładam , to zaczyna sie powoli histeria, potem przychodzi babcia i nosi ja na rekach, czego ja staram sie nie robić i dziecko jakoś powoli sie uspokaja, chociaz to powoli trwa zazwyczaj 1 godz. Potem znowu spi ze 20 min i horror od poczatku ten sam. Tylko na spacerach jest aniołkiem. Staram sie spiewac jej piosenki, mówię do niej łagodnym głosem, szuszam jej i czesto nic nie pomaga, mała drze sie w niebogłosy, przy czym nie ma jeszcze objawów kolki. Nie wiem czy dam ade, powoli wymiekam. a na dodatek nie lubi sie kapać, co jest chyba ewenementem, to znaczy na poczatku jest ok, ale jak przychodzi do głowy to juz histeria i pózniej cała procedura pokapielowa odbywa sie w wielkim płaczu a wokal tez ma potęzny.Brak mi sił i wiary w siebie, dobrze że tatus jest bardzio wspierający alee na razie niestety nie moze byc z nami czesto.Potrzebuje wsparcia chociaż słownego dziewczyny, że nie jestem sama, pomózcie
