”RatinaZ” pisze:
Dzag a co z tymi gazami mialas? Bo moja Mala tez po jedzeniu sie tak prezy i napina jakby chciala kupe zrobic i czasami zawyje podczas tego prezenia...zastanawiam sie wlasnie czy ja to boli...i jak sobie ztym portadzic...
No, u nas to gazy. Szczerze mówiąc nie ma jak na to chyba poradzić. Można tylko pomagać. Zginać nóżki i do brzuszka przyciskać delikatnie – to nam chyba najbardziej pomagało, połączone z masażem brzuszka zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Tylko tego po jedzeniu nie polecam

, raczej przed albo tak ze 3 kwadranse po. Dawałam też Esputicon. Na początku w ogóle nie pomagało, więc odstawiłam to mimo, że lekarka mówiła żeby po prostu rano i wieczorem dawać cokolwiek by się nie działo. Kilka dni nie podawałam, potem znowu zaczęłam jak już po prostu nie wiedziałam jak mu pomóc a on tak strasznie płakał i próbował te bąki z siebie wypuścić i o dziwo – zaczęło mu to trochę pomagać. Kupiłam też herbatkę koperkową taką do zaparzania (Babydream), nie granulowaną bo tam kupa cukru, ale trochę mu to wszystko zelżało, więc na razie mu nie podaję. Zauważyłam, że Tymkowi najciężej bąki puszczać jak leży na plecach. Na boczku i na brzuszku łatwiej mu to idzie.
U nas to zelżało jakoś tak „samo z siebie”. Bo nadal karmię i piersią i mlekiem modyfikowanym. Niby w tych piersiach sporo więcej niż było, ale on i tak szybko głodny :-(. Ciekawe na jak długo ten względny spokój (bo do sielanki jeszcze daleeeeko).
Aia, ja Cię doskonale rozumiem. Powiem Ci tak. Mając te kilka tygodni za sobą i – mam nadzieję – te najgorsze wszelkie sensacje brzuszkowe też, cieszę się że jednak nie zrezygnowałam z dawania Bąblowi mojego mleka. Na początku to były ledwo 2 posiłki dziennie, potem 1/3 wszystkich posiłków, teraz tak różnie: pół na pół, czasem mamy dobre dni i udaje się w większości na piersi wytrzymać. Nie wiem, czy gdybym go karmiła samym mm byłoby lepiej. Może. Ale jakoś przetrwaliśmy te sensacje. Więc chyba warto, żeby Marysia choć trochę Twojego mleka dostawała.