Mąż był u dr i powiedział, że wszystko ok, jajowód cały i zdrowy to najważniejsze, do domu pewnie koło czwartku, a z jedzenia to dobrze ze zjadłam troszkę obiadu w niedzielę i od tamtej pory nic, flaszka za flaszką leci ale w brzuchu burczy strasznie. Jak się wybudzalam to strasznie płakałam, poprzednim razem też tak miałam, ale teraz w ogóle nie mogłam się uspokoić, ale emocje wzieły górę tak straszenie nie chciałam się obudzić jak już wiedziałam że jestem na tym świecie. Już mi lepiej, ale na pewno narazie odpuścimy. Mąż mówił, że nie może patrzeć jak cierpię i że narazie nic z tych rzeczy nie będzie. Dziękuję Wam wszystkim dziewczyny za mega wsparcie, jesteście wspaniałe. Pozdrawiam i życzę samych spełnionych marzeń [emoji8][emoji8][emoji8]