Ja też znam takie osoby i sama nie wiem czy nie będę w tej mniejszościI to dla mnie jest nasmutniejsze.. sama znam osoby - te 20% i sa to bardzo smutne historie. Trzeba walczyc dopoki jest sila!
Sama stalam juz w progu pogodzenia sie… ze bede bezdzietna i bedzie inaczej i ok! Ale to ogromny smutek jest… trzeba walczyc!
reklama
Dokładnie tak jest. Czasami nie dziwię się, że te osoby, które tego nie przeżyły, nie wiedzą nawet jak się zachować, co powiedzieć, jedyne co mogą mówić to, że będzie dobrze. Mnie swego czasu nawet te słowa denerwowały, bo myślałam, że jasne też tak sobie mówiłam, a wyszło jak zawsze.Mialam takie same odczucia i takie same „braki ochoty” na spotkania jak Wy…
Niestety to baardzo trudna walka i najgorzej jest jesli przechodzi sie ja bez wsparcia. Choc trudno znalezc kogos kto potrafi wesprzec jesli sam w tym nie „siedzi”…
Bo trudno to zrozumiec i wlasnie to cierpienie w samotnosci wynika z tego ze ludzie Cie niestety czesto (majac i dobre intencje) nie sa w stanie zrozumiec.. tak jak nie zrozumie syty glodnego, itp
Sciskam
Dobrze jest mieć choć jedną osobę w otoczeniu, która ma podobne doświadczenie i można się nawzajem wspierać...lub mieć właśnie Was na forum
Wszystkiego dobrego
Jak bym czytała kiedyś siebie... Mój brat został ojcem drugi ojcem , potem męża siostry wszystkie trzy zostały mamami , strasznie mnie to bolało... Czemu oni a nie my? Co my takiego zrobiliśmy? Oboje ciężko pracowaliśmy na ślub, wesele , na dom, żeby mieć coś swojego , żeby zapewnić maluchowi jakiś start, ja po 2 inseminacjach odpadłam z sił , ryczalam jak nie wiem , i tylko moja poduszka wie ile wypłakałam... O niektórych łzach nawet mąż nie wie, ale zrobiliśmy sobie przerwę , wiadomo całą procedura nie jest łatwa ani tania... Odłożyliśmy kasę , wybraliśmy klinikę , i pojechaliśmy, nam się udało ( mam w brzuszku dziewczynkę ) jutro mamy następną wizytę. Trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję że kiedyś napiszesz post że widzisz dwie kreski na teście, bądź że beta ruszyła, a później czytać ze widziałaś coś na USG , a później ze widziałaś serduszko , a później ze masz piękne dziecię ja się strasznie bałam że się nie obudzę przy punkcji, brzuch obolały przez zastrzyki , leki, później ostra wysypka która się skończyła zastrzykami w tyłek w styczniu byłam w szpitalu bo zaczęłam krwawić , zrobić mi się krwiak w macicy i uciskał na malutka... Przed każdą wizyta serce mi nawala jak opętane , ale to już nie minie, z każdą wizyta się boje o malutka , dobra bo się rozpisalam6 lat...jednak te, które się nie poddają, w końcu mają upragnione maleństwo, wspaniale trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze
Zgadzam się, my już z mężem tak źle reagujemy nawet na obce kobiety na ulicy z brzuszkiem lub z wózkiem, na ojców z dziećmi....nie mamy ochoty się spotykać ze znajomymi, którzy dopiero co ogłosili kolejną ciążę. To wszystko jest bardzo trudne.. mam znajome, które miały takie problemy zdrowotne, szanse na ciążę marne, a po roku dziecko, za chwilę drugie i to bez ivf. Zawsze się cieszę ich szczęściem, że nie musiały przechodzić tego co my, a z drugiej strony jest ten ból, dlaczego to nie my
Dasz radę, trzymam kciuki
Nelka85
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Styczeń 2022
- Postów
- 9 610
Tia. Ja ta wyrodna matka co córkę do zZawsze jest źle
Ja „siedzę w domu i nic nie robię” to też ludziom przeszkadza, a jak matka pójdzie do pracy to wtedy są komentarze - noooo ale jak to ? Wyrodna matka, dziecko zostawia
Żłobka dałam na rok. A teraz drugą dam tak samo. Ale jak bym w domu siedziała to dzieci pewnie dla 800+robie
Dlatego ja od początku otwarcie mówiłam o in vitro. I okazało się, że w moim otoczeniu jest kilka par tylko "bały się o tym mówić"Dokładnie tak jest. Czasami nie dziwię się, że te osoby, które tego nie przeżyły, nie wiedzą nawet jak się zachować, co powiedzieć, jedyne co mogą mówić to, że będzie dobrze. Mnie swego czasu nawet te słowa denerwowały, bo myślałam, że jasne też tak sobie mówiłam, a wyszło jak zawsze.
Dobrze jest mieć choć jedną osobę w otoczeniu, która ma podobne doświadczenie i można się nawzajem wspierać...lub mieć właśnie Was na forum
Wszystkiego dobrego
To nie jest coś o czym każda z Was chciała by się raczej chwalić. Wydaje mi się że to zostaje u niektórych par ( tylko mąż i żona ) czy najbliższą rodzina...Tia. Ja ta wyrodna matka co córkę do z
Żłobka dałam na rok. A teraz drugą dam tak samo. Ale jak bym w domu siedziała to dzieci pewnie dla 800+robie
Dlatego ja od początku otwarcie mówiłam o in vitro. I okazało się, że w moim otoczeniu jest kilka par tylko "bały się o tym mówić"
Nelka85
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Styczeń 2022
- Postów
- 9 610
Ale ja im nie każe się dzielić...To nie jest coś o czym każda z Was chciała by się raczej chwalić. Wydaje mi się że to zostaje u niektórych par ( tylko mąż i żona ) czy najbliższą rodzina...
Napisałam, że łatwiej było się tym osobom otworzyć że swoimi problemami jak ktoś im pierwszy powiedział, że też takie ma. Dla mnie to było ważne żeby o tym mówić ale to dla mnie.
No pewnie łatwiej , u nas to jednak zostało tajemnicaAle ja im nie każe się dzielić...
Napisałam, że łatwiej było się tym osobom otworzyć że swoimi problemami jak ktoś im pierwszy powiedział, że też takie ma. Dla mnie to było ważne żeby o tym mówić ale to dla mnie.
Ruda08
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Luty 2019
- Postów
- 3 322
Jeżeli nie wierzymy, że to my jesteśmy w tych 80% to po co zaczynać ?Trzeba pamiętać że in vitro pomaga 80% parom. Pozostałe 20% nie będzie miało dzieci pomimo 5, 10 czy 15 transferów. To nie jest tak że każda w końcu osiągnie cel, niestety trzeba wierzyć że będziemy w tych 80%
Ruda08
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Luty 2019
- Postów
- 3 322
Trzeba patrzeć na siebie i tyle. Ile ludzi, tyle opiniiTia. Ja ta wyrodna matka co córkę do z
Żłobka dałam na rok. A teraz drugą dam tak samo. Ale jak bym w domu siedziała to dzieci pewnie dla 800+robie
Dlatego ja od początku otwarcie mówiłam o in vitro. I okazało się, że w moim otoczeniu jest kilka par tylko "bały się o tym mówić"
No wiesz 800+ łakomy kąsek
reklama
A skąd jesteś? Czasem można na kawę spotkać Się też z kimś i pogadać - kto ma takie doświadczeniaDokładnie tak jest. Czasami nie dziwię się, że te osoby, które tego nie przeżyły, nie wiedzą nawet jak się zachować, co powiedzieć, jedyne co mogą mówić to, że będzie dobrze. Mnie swego czasu nawet te słowa denerwowały, bo myślałam, że jasne też tak sobie mówiłam, a wyszło jak zawsze.
Dobrze jest mieć choć jedną osobę w otoczeniu, która ma podobne doświadczenie i można się nawzajem wspierać...lub mieć właśnie Was na forum
Wszystkiego dobrego
Podziel się: