hEJ TO JA

Witam was w tą przepiękną wiosnę

Dziewczyny przeczytałam was uważnie

i twierdzę że naprawde nie ma sie co bać in vitro

tak jak pisze
Sylha i Klematis zastrzyki, tabletki, punkcją to wszystko jest do przeżycia potem to zaczyna sie dla nas piekło

to czekanie, szukanie objawów, rezygnacja z wysiłku, z ulubionych rzeczy

))a przede wszystkim zadawanie sobie pytania czy jestem w tej ciazy czy nie???To było dla mnie najgorsze przez te 2 in vitro i 2 crio. U mnie oczywiscie jak wiecie klapa na całej linii....ale musz eżyć dalej bo nie ma wyjscia

Mam kochanego męża, rodziców, siostrzeńcow i siostrę, przyjaciół i w nich staram sie odnajdować szczeście, Narazie nie myśle co bedzie dalej, co zrobimy bo chcę moją psychikę trochę uwolnić od ciągłego stresu i napiecia. Wiem że to łątwo sie pisze a swoje trzeba przejśc ale pisze dla was to dletego że dużo już przeszłam i mimo że mnie się nie udało to musicie wierzyć ze wam sie uda, że moze dla was uśmiechnie sie to szczęscie, trzeba być twardym i myśleć pozytywnie

Bedę za was trzymać kciuki-nie bójcie sie in vitro, dla tych co testują przesyłam poytywne fluidki a te które mają juz bąbelki pod sercem spokoju i dużo cierpliwości

U mnie 35 dct i nie mam okresu

Boję sie ze moj organizm zwariował na starośc

Jak nie dostanę okresu do niedzieli to muszę zawitać do doktorkamoze co poraadzi co dalej

Na koniec jeszcze przesyłam buziaczki i zaraz idę na badmintona(którego uwielbiam-14 dni przerwy robią swoje)brakuje mi cholernie wysiłku fizycznego, pomoga mi to też w przetrwaniu tych trudnych chwil. Dlatego mam rade dla was kobietki zróbci esobie jakąs odskocznię żeby nie zwariować

Pa