Witaj meyham.
A ja od rana "biegam". Tzn. byłam na poczcie i w spółdzielni. Mam bliziutko, ale szłam baaaardzo powoli.
W spółdzielni byłam pogadać o wózkowni, bo sąsiad się zaparł i nie chce jej opróżnić do końca. Zostawił jakieś półki i szafkę z narzędziami i ma zamiar nadal wstawiać tam swój rower. A z nami w ogóle nie chce rozmawiać. Kurde, przez 3 lata jak tu mieszkamy miał to pomieszczenie tylko dla siebie i nikt nie robił mu problemu, że sobie tam warsztat urządził. A ja nie chcę, żeby tam cokolwiek innego niż wózek stało - ani jego brudne narzędzia, smary, ani zabłocony rower - my mamy dwa i jakoś mogą stać na balkonie. Mąż chce to odświeżyć, odmalować, a ten cyrki robi.
Czy ja mam jakiś problem, że nie chcę, aby wózek mojego dziecka stał w otoczeniu brudnych gratów sąsiada? Przesadzam? Wrrr.