reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Lęk separacyjny czy lękowy styl przywiązania?

Mój synek też miał mamozę od urodzenia. Nie mogłam go zostawić, ciągle tylko mama i mama. Jak pojechałam rodzić gdy ten miał 1,5 roku, to był płacz okropny. Jak wróciłam to obrażony, a po jednym dniu wrócił do mnie - i nie mogłam mu zniknąć. W nocy jak się obudził a ja akurat brałam prysznic, to siedział w łazience na stołeczku i czekał, aż skończę, bo tylko ja go mogłam usypiać. Mężczyzn też się bał. Wydaje mi się, że to dlatego, że w większości miał kontakt z kobietami, ale może to nadinterpretacja z mojej strony.

A teraz ma 4 lata. Zostanie z babcią, ciocią, wujkiem. Pobawi się sam, a w nocy jak mnie nie ma, to zasypia sam. Tylko wędruje do naszego łóżka. Był strasznym maminsynkiem. Teraz nadal woli mamę, ale z tatą normalnie pójdzie na spacer. Ale tylko mama jest od tulenia i buziaczków 🙂 dlatego wydaje mi się całkowicie normalne, że 1,5-roczne dziecko nie chce zostawić mamy.
 
reklama
Nie wiem, tak jak mówię. Mi się to wydaje dziwne, żeby dziecko z obojgiem rodziców i z dziadkami uznawało tylko mamę. Wiem, że w sumie to właśnie moje córki są dziwne, bo nie miałam tak silnego etapu mamozy i zostawały z tatą, z babciami, potem w żłobku i przedszkolu, za to ciągle o tym słyszę od innych mam i tutaj często się to słowo pojawia, ale w moich kategoriach to jest nietego... Nie mam dobrego słowa na to :D
 
Mój synek też miał mamozę od urodzenia. Nie mogłam go zostawić, ciągle tylko mama i mama. Jak pojechałam rodzić gdy ten miał 1,5 roku, to był płacz okropny. Jak wróciłam to obrażony, a po jednym dniu wrócił do mnie - i nie mogłam mu zniknąć. W nocy jak się obudził a ja akurat brałam prysznic, to siedział w łazience na stołeczku i czekał, aż skończę, bo tylko ja go mogłam usypiać. Mężczyzn też się bał. Wydaje mi się, że to dlatego, że w większości miał kontakt z kobietami, ale może to nadinterpretacja z mojej strony.

A teraz ma 4 lata. Zostanie z babcią, ciocią, wujkiem. Pobawi się sam, a w nocy jak mnie nie ma, to zasypia sam. Tylko wędruje do naszego łóżka. Był strasznym maminsynkiem. Teraz nadal woli mamę, ale z tatą normalnie pójdzie na spacer. Ale tylko mama jest od tulenia i buziaczków 🙂 dlatego wydaje mi się całkowicie normalne, że 1,5-roczne dziecko nie chce zostawić mamy.
Widziałam takie typy dzieci. Widziałam skrajnie inne, pośrednie. Dla mnie to nic dziwnego. Dzieci różne są, tak samo jak dorośli.
 
Nie chciałam nikogo obrazić czy coś. Żeby była jasność. Ja to ja, mam takie a nie inne podejście do macierzyństwa i naprawdę zdaję sobie sprawę z tego, że jesteśmy wyjątkami pod tym i pod innymi względami ;) Mi się nie spodobało to u autorki, że jej synek jest tak źle nastawiony do obcych, a zwłaszcza do mężczyzn i tyle. Ja bym się temu przyjrzała, ale jak już wcześniej mówiłam - my wychowujemy nasze córki trochę wbrew aktualnym poglądom na rodzicielstwo i kładziemy bardzo duży nacisk na ich samodzielność, niezależność i świadomość odrębności od nas jako bytów. Podkreślam, wiem, że to jest teraz niepopularne i nie chciałam nikomu sprawić przykrości.
 
Nie chciałam nikogo obrazić czy coś. Żeby była jasność. Ja to ja, mam takie a nie inne podejście do macierzyństwa i naprawdę zdaję sobie sprawę z tego, że jesteśmy wyjątkami pod tym i pod innymi względami ;) Mi się nie spodobało to u autorki, że jej synek jest tak źle nastawiony do obcych, a zwłaszcza do mężczyzn i tyle. Ja bym się temu przyjrzała, ale jak już wcześniej mówiłam - my wychowujemy nasze córki trochę wbrew aktualnym poglądom na rodzicielstwo i kładziemy bardzo duży nacisk na ich samodzielność, niezależność i świadomość odrębności od nas jako bytów. Podkreślam, wiem, że to jest teraz niepopularne i nie chciałam nikomu sprawić przykrości.
A to właśnie nie jest teraz popularne? Wychowywanie dziecka na samodzielnego człowieka?
Chociaż mam wrażenie, że czasami tylko w słowach. Od koleżanki usłyszałam, że jej czterolatek nigdy się sam nie ubiera na spacery....
 
Nie jestem pewna, bo regularnie słyszę czy czytam o tym, że mama nie może dziecka zostawić jak idzie do toalety czy chce iść na zakupy, a maluch jest z tatą czy z babcią, że na żłobek czy przedszkole za wcześnie, że wykonywać różne czynności może tylko mama, itp. Mi nie chodzi o niezależność w kwestii ogarnięcia samego/samej siebie, tylko o bycie bez mamy - z tatą, z dziadkami, z nianią, itd. Najczęściej temat jest zmieniany jak mówię, że odliczałam dni kiedy oddam dzieci do placówki i pójdę do pracy albo jak mówię, że wracam do domu o 13, ale odbieram je o 16, bo chcę zrobić różne rzeczy sama bez dzieci. No ja tak czuję w otoczeniu jakie mam i też tutaj nieraz się spięłam na tym tle. Od urodzenia zostawiałam dzieci z kimś bliskim i nigdy się nie obejrzałam, nie zastanawiałam się jak tam, nie płakałam oddając do przedszkola i tego typu sprawy. Nie zabieram dzieci na zakupy spożywcze, nie spędzam z nimi dosłownie każdej wolnej chwili, często wychodzę sama z psem na spacer albo zamykam się na klucz w łazience i siedzę na tym kiblu z 20 minut 🤣 Nie ma tak, że nie mogę. Ja muszę i tyle. O to mi chodziło w uczeniu naszych córek, że nie jesteśmy jednym bytem ;) Co do ubierania się, to mam wrażenie, że kiedyś mnie ugryzą jak jeszcze raz spróbuję im pomóc z ciuchami, bo mi się spieszy, a one wszystko chcą "siame" 😆
 
Nie jestem pewna, bo regularnie słyszę czy czytam o tym, że mama nie może dziecka zostawić jak idzie do toalety czy chce iść na zakupy, a maluch jest z tatą czy z babcią, że na żłobek czy przedszkole za wcześnie, że wykonywać różne czynności może tylko mama, itp. Mi nie chodzi o niezależność w kwestii ogarnięcia samego/samej siebie, tylko o bycie bez mamy - z tatą, z dziadkami, z nianią, itd. Najczęściej temat jest zmieniany jak mówię, że odliczałam dni kiedy oddam dzieci do placówki i pójdę do pracy albo jak mówię, że wracam do domu o 13, ale odbieram je o 16, bo chcę zrobić różne rzeczy sama bez dzieci. No ja tak czuję w otoczeniu jakie mam i też tutaj nieraz się spięłam na tym tle. Od urodzenia zostawiałam dzieci z kimś bliskim i nigdy się nie obejrzałam, nie zastanawiałam się jak tam, nie płakałam oddając do przedszkola i tego typu sprawy. Nie zabieram dzieci na zakupy spożywcze, nie spędzam z nimi dosłownie każdej wolnej chwili, często wychodzę sama z psem na spacer albo zamykam się na klucz w łazience i siedzę na tym kiblu z 20 minut 🤣 Nie ma tak, że nie mogę. Ja muszę i tyle. O to mi chodziło w uczeniu naszych córek, że nie jesteśmy jednym bytem ;) Co do ubierania się, to mam wrażenie, że kiedyś mnie ugryzą jak jeszcze raz spróbuję im pomóc z ciuchami, bo mi się spieszy, a one wszystko chcą "siame" 😆
To chyba trochę co innego. Poza tym to, że tak jest i Ciebie i to zdało egzamin to nie znaczy, że tak jest u każdego.

Moja córka ma rok o potrafi się sama bawić dłużej niż pół godziny w bezpiecznym miejscu, jakie ma stworzone do zabawy i nawet mnie nie widzi. W poczekalniach zaczepia obcych ludzi. No ale znam dzieci, które mając kilka miesięcy darły się w niebogłosy jak przyjeżdżały do dziadków i mijało dopiero jak miały 2-3 lata. Nikt tam im krzywdy nie robił, nie miał nawet kiedy. Po prostu taki typ. Nie widzę tu żadnego problemu poza tym, że bardzo współczułam mamie, bo robiła wszystko żeby dziecko było samodzielne, ale ono się po prostu bało choć nie miało powodu. Taki typ. Nie wszyscy ludzie są tacy sami, dzieci też. Ciężko z resztą nauczyć samodzielności 6miesieczniaka, który jest wnoszony do domu znajomych i od razu płacze jak widzi inne umeblowanie. 🤷
 
Dlatego właśnie napisałam, że u nas jest inaczej niż u większości osób, które znam. Luzik. Nie przyszłam się kłócić, tylko napisać jak ja to widzę :)
Ja się nie kłócę, no co Ty. Po prostu ja widziałam coś takiego na własne oczy, na żywo, znając tych ludzi i szczerze to bardzo współczuję takim mamom... Wiem, że bardzo często nic się nie da zrobić do pewnego czasu. Teraz chłopak mega samodzielny, zdolny, rozgarnięty. Serio jakbym miała obstawiać czy on taki będzie, czy jego brat to obstawiłabym brata, który jest teraz bardziej mamusiowy niż stardzy brat, a jako maluch był zupełnie inny. Mniej problematyczny dla rodziców. Może mało trafne sformułowanie, ale tylko takie mi przychodzi do głowy... Miałam długi dzień 😅
 
reklama
Ja się trochę pogubiłam w tej wypowiedzi, a chyba w swoich też 😆 Nadaję się do spania już tylko, zaraz idę do mojej miśki się wkulnąć - taka jestem niezależna matka z odciętą pępowiną, że wolę jak zaśnie u nas, bo uwielbiam spać z dzieciakami :D
 
Do góry