Ja też czuję ogromny strach... Wczoraj nawet do męża powiedziałam że ja odetchnę dopiero po szczęśliwym porodzie bo on cały czas pyta czy po tej wizycie już będzie bezpiecznie

ja ostatnim razem poczułam silny ból brzucha który mnie zaniepokoił dlatego udałam się do lekarza gdzie okazało się że serduszko nie bije

wtedy od zrobienia testu miałam obawy że coś pójdzie nie tak ze względu na wypadek... I u mnie też zakończyło się lyzeczkowaniem bo dwa dni wywoływania nie wiele dały

czasem jak piszecie o ubrankach to ja czuję że chyba dopiero wszystko skompletuje jak urodzę bo do dziś mamy nie rozpakowane łóżeczko które w drugiej ciąży przyszło w dniu kiedy przestałam czuć ruchy



także podejrzewam że te z nas które choć raz doświadczyły straty nie będą w stanie cieszyć się do końca z tego jakby cudownego czasu

Co do starszej córki to wiem już że na pewno ją przegrzewalam

ona miała wysypki związane z choroba genetyczną i teraz wiem że to ją swedzialo ale wtedy nie miałam o tym pojęcia a ciągle słyszałam od mamy "przykryj ją, po kąpieli załóż czapkę, nie wietrz, nie to nie tamto"

karmienie było dla mnie horrorem bo wszędzie jest że karmisz i dziecko śpi przez 3h więc byłam wręcz pewna że coś robię źle

ona nie płakała tylko jak była przy piersi a ja czułam się zła bo a to nie mogłam posprzątać, a to nie mogłam ugotować a przecież mąż głodny z pracy wróci

czułam taką presję że wszystko robię nie tak

a jak się teraz okazuje mnóstwo jest takich kobiet gdzie cały dzień siedzą z dzieckiem przy piersi a wszystko jakoś funkcjonuje... Aga my też z mężem bardzo dużo się kłóciliśmy... Mam wrażenie że nie dużo brakowało a byśmy się rozstali

jak pojawia się dziecko życie jest wywrócone do gory nogami... Nic nie jest takie samo a ta presja że jak to nie daje rady przecież zawsze miałam posprzątane, ugotowane a teraz nawet nie mogę się uczesać?

Co jest ze mną nie tak

dodatkowo dołowało mnie jak widziałam że na internecie koleżanki takie uśmiechnięte do zdjęć z noworodkiem a ja przytłoczona i wiecznie płacząca

brrr mam nadzieję że tym razem przyjmę wszystko na chłodno