reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

"ludzie marzą o Aniołach ja trzymałam jednego w ramionach"

To że groził mi zator powiedzieli mi później.. Mam pretensje do lekarzy że nie powiedzieli mi wszystkiego dokładnie - jakie będą konsekwencje zakończenia ciąży a jakie utrzymania tej ciąży... tak żebym mogła sama podjąć decyzję... A wyglądało to tak że przywieźli mnie na łóżku do gabinetu lekarza gdzie było kilku innych lekarzy, pielęgniarek i położnych. Lekarz powiedział że muszę poświęcić tą ciążę bo i tak dziecko nie ma szans a ja jak urodzę naturalnie to będę miała szanse na inne dzieci. A jak mu powiedziałam że nie chce innych dzieci bo jestem w ciąży i to dziecko ciągle we mnie żyje to mi powiedział - że już niedługo a jak się nie zgodzę to sama do niego dołączę... Najgorsze jest to, że człowiek ma wrażenie że nie ma na nic wpływu, jakby twoje ciało nei należało do ciebie i nie masz prawa decydować...
Dziecko zmarło na sepsę. Najprawdopodobniej zarażone zostało jakąś bakterią w szpitalu.. Lekarze powiedzieli mi że dziecko zaraziło się ode mnie paciorkowcem podczas porodu naturalnego i to było przyczyną sepsy... Dopiero moja lekarka powiedziała żebym się nie obwiniała bo dziecko nie mogło się ode mnie zarazić bakterią, której nie miałam... (po zrobieniu posiewów okazało się że miałam jakieś bakterie ale nie takie które stwierdzono u dziecka po śmierci.. notabene zarażono mnie w szpitalu)...

Ach.. mówię Wam tyle myśli kłębi się w głowie... mam wrażenie że wariuję...
 
reklama
Przypomniała mi się jeszcze jedna sytuacja z Białej. Urodziło się tam dzieciątko, bodajże w 21 tyg. W niektórych szpitalach Dzieci ratują dopiro od pierwszego dnia 24 tyg, bo wychodzą z założenia, że dopiero takie dziecko ma szanse na przeżycie. Rozmawiałam wtedy z jedną z lekarek, (Gosia może pamiętasz dr Teresę Tymińską-Surówkę) która odbierała ten poród i ona mi powiedziała, że chociaż statystycznie dziecko nie ma żadnych szans to oni spróbują zrobić wszystko co w ich mocy bo cuda się zdarzają


Margomari myśli długo będą Ci się kłębić w głowie. Pytanie "dlaczego" zadaje sobie każda Aniołkowa mama. Teraz musisz przeżyć swoją żałobę, ale chociaż w tej chwili trudno Ci jest w to uwierzyć przyjdą lepsze dni
 
Ostatnia edycja:
Tylko jak żyć dalej? Siedzę sama w domu, jestem na zwolnieniu. Nie jestem w stanie wrócić do pracy, spotkań ze znajomymi, normalnego życia...
 
Margomari rozumiem, naprawdę, ja też tak miałam, siedziałam sama i nic nic nie potrafiłam zrobić, nie miałam żadnego wsparcia... Ty masz kogoś bliskiego, z kim mogłabyś porozmawiać? Żadne to pocieszenie, ale będzie lepiej, zobaczysz, że będzie...
 
Margomari wiem.Kazda z nas zadawała/zadaje sobie to pytanie.Trzeba próbować...Ja siłę odzyskałam dzięki wierze.

Sylwuś i to sa lekarze którzy traktują życie poważnie.
 
Rozmawiam z moim facetem codziennie godzinami przez tel lub skype.. Wiem, ze on to też bardzo przeżywa... Ja jestem tu w Polsce a on tam za granicą... On nie może przyjechać do Polski bo wszystko mu tu przypomina o dziecku - miasto, mieszkanie, otoczenie.. Ja nie mogę być tam - jego bratowa jest w ciąży a ja nie mogę patrzeć na kobiety w ciąży i mamy z dziećmi w wózkach... Taka sytuacja bez wyjścia...
 
Ale mimo wszystko powinien Cię wspierać, skoro jemu też zależy, to Ty jesteś matką, Tobie jest ciężko i potrzebujesz wsparcia... Niestety to wszystko wymaga czasu Margomari i to wcale nie będzie łatwe, ale powolutku dasz sobie radę, pozwól sobie na przeżywanie żałoby, niestety musisz przez to przejść, ale będzie tylko lepiej... A jak nie czujesz się na siłach, to możesz poszukać pomocy u psychologa... ja do tej pory chodzę na terapię...
 
reklama
Witam sie wieczorowa pora ..

bylismy wczoraj na urodzinach kolegi i wiecie co ?? ja chyba nie pasuje do ludzi szczesliwych ... wszyscy ucieszenie , pełni radosci i optynizmu a ja siedziałam jak ''muł'' i cały czas zastanawiałam sie nad tym co ja tam robie ... przeciez ja tutaj nie pasuje ...ehhh :( mezus powiedział mi ze zrobiłam sie strasznie sztywna i nie dostepna na nowe znajomosci ... czyzbym zamieniała sie w snoba ??:-(



Margomari przykro mi :(




Karoleczku syneczku(*)
Aniołeczki(*)
 
Do góry