M
Margomari
Gość
To że groził mi zator powiedzieli mi później.. Mam pretensje do lekarzy że nie powiedzieli mi wszystkiego dokładnie - jakie będą konsekwencje zakończenia ciąży a jakie utrzymania tej ciąży... tak żebym mogła sama podjąć decyzję... A wyglądało to tak że przywieźli mnie na łóżku do gabinetu lekarza gdzie było kilku innych lekarzy, pielęgniarek i położnych. Lekarz powiedział że muszę poświęcić tą ciążę bo i tak dziecko nie ma szans a ja jak urodzę naturalnie to będę miała szanse na inne dzieci. A jak mu powiedziałam że nie chce innych dzieci bo jestem w ciąży i to dziecko ciągle we mnie żyje to mi powiedział - że już niedługo a jak się nie zgodzę to sama do niego dołączę... Najgorsze jest to, że człowiek ma wrażenie że nie ma na nic wpływu, jakby twoje ciało nei należało do ciebie i nie masz prawa decydować...
Dziecko zmarło na sepsę. Najprawdopodobniej zarażone zostało jakąś bakterią w szpitalu.. Lekarze powiedzieli mi że dziecko zaraziło się ode mnie paciorkowcem podczas porodu naturalnego i to było przyczyną sepsy... Dopiero moja lekarka powiedziała żebym się nie obwiniała bo dziecko nie mogło się ode mnie zarazić bakterią, której nie miałam... (po zrobieniu posiewów okazało się że miałam jakieś bakterie ale nie takie które stwierdzono u dziecka po śmierci.. notabene zarażono mnie w szpitalu)...
Ach.. mówię Wam tyle myśli kłębi się w głowie... mam wrażenie że wariuję...
Dziecko zmarło na sepsę. Najprawdopodobniej zarażone zostało jakąś bakterią w szpitalu.. Lekarze powiedzieli mi że dziecko zaraziło się ode mnie paciorkowcem podczas porodu naturalnego i to było przyczyną sepsy... Dopiero moja lekarka powiedziała żebym się nie obwiniała bo dziecko nie mogło się ode mnie zarazić bakterią, której nie miałam... (po zrobieniu posiewów okazało się że miałam jakieś bakterie ale nie takie które stwierdzono u dziecka po śmierci.. notabene zarażono mnie w szpitalu)...
Ach.. mówię Wam tyle myśli kłębi się w głowie... mam wrażenie że wariuję...