produkujecie jak szalone!!

w Irl w szpitalach podobno z jedzeniem lepiej niż w Pl ;-) zobaczymy bo jeszcze nigdy nie leżałam tam hehe ale koleżance po porodzie przynieśli tosty, kawkę i co tam by sobie jeszcze zażyczyła to by dali tak sobie cenią kobiety po porodzie hehe
widzę, że koleżanki wyspiarki się zmówiły na jutro z wizytami - ja też mam

chyba tylko gnidka się wyłamała

nie pamiętam co miałam pisać tyle naskrobałyście!!
wczoraj jak was czytałam to naszła mnie refleksja ale już nie miałam siły wieczorem pisać. dlaczego jak piszecie o jedzeniu to zaraz zakładacie, że niedługo tego nie będziecie mogły jeść??? dla mnie nie istnieje coś takiego jak dieta matki karmiącej... takie coś sobie wymyślili tylko w Pl. na całym zachodzie się z tego śmieją! i ja to popieram. jest owszem dieta u matki jeśli dziecko na coś źle reaguje, wyskoczy uczulenie itp... ale bez przesady... najpierw trzeba mieć dziecko i jeść i oceniać jak reaguje bo niby dlaczego odmawiać czegoś jeśli maluchowi nic nie jest. tutaj zalecają wszystko tylko byle zdrowo (tzn bez czipsów, chemii itp). już chyba
kasiadz pisała kiedyś, że dziecko zna te smaki, które jemy w ciąży i tego się trzymam

im więcej jemy tym więcej dziecku dostarczamy, a nie wiecznie gotowane mięso, ziemniaki, marchewka, buraczki... bo od tego w Pl zaczynają i czasami to trwa miesiącami - o zgrozo!
mam nadzieję, że żadna lutówka nie będzie miała alergika

ja jak karmiłam jadłam wszystko (łącznie z bigosem itp). co niektórzy się za głowę chwytali, ale małego nic nie męczyło, nic nie wyskoczyło no to nie wiem dlaczego bym się miała katować dietami. chyba, że w celu schudnięcia

ale ciąża i czas karmienia to nie czas na odchudzanie. choć to drugie zapewne pomaga zrzucić nadmiar
