Witajcie.
teście teście i po teściach! czyli byli ale co lepsze już sobie poszli

generalnie o ludziach tych, ich poglądach i życiowej filozofii można by nie tylko książke napisać ale i epopeję na 10 tomów. Może i nie są tacy źli ale z zasady,że to nie moi lecz meża rodzice lubić ich nie zamierzam. wystarczy, że 3 razy w roku ich żywię.
No więc gdy teście kluskowej rodzinki pojechali w siną dal czyli niestety wychodzi to tylko 40 km a mogłoby był z 400 gdyby szczęście dopisało, mama kluskowa jak zwykle od paru lat włączyła jedną z serii na YT
wczoraj na hyc-bęc padło na czystą naukę wulkan Wezuwiusz- tykająca bomba <oj przypomina mamusię kluskową, przypomina, tylko mniejsze szkody powoduje i wolniej wybucha

>,
podczas seansu mamusia kluskowa odgniotła sobie lewy bok, więc wpadła na genialny pomysł ustawienia lustra pod ścianą i oglądania w lutrze, żeby dla równowagi odgnieść sobie prawą stronę;-)
ojciec kluski myśląc, że postawa tzw z dupy strony czy też dupna małżonki <czyli twarzą do ściany dupą do ojca> oznacza fazę rem, szybciutko zapalił lampeczkę i kołdereczka sru, poszła na bok

Jako, że od tenteges już jakiś czas się żywiciele wstrzymują ze wzgledu na kluskę,< bo jeszcze się obrazi, że niby niedorobiona i rodzice nadrabiają, focha jeb** yy znaczy walnie i sobie pójdzie

,> żywicielka miała dwa wielkie znaki ?? zamiast źrenic


tatuś z lekka speszony wytłumaczył, że on tylko tak, dla swojego bezpieczeństwa i zdrowia psychicznego sprawdzał jaką żywicielka na noc piżamkę włożyła.
No słowo daję,jeśli ten dzięcioł roku jeszcze raz wspomni o piżamkowym incydencie znajdzie się na czarnej liście moich ewentualnych spadkobierców oraz na liście ludzi mających za dużo zębów.

Noc kluskowej rodzinki upłynęła prawie spokojnie, poza incydentem, kiedy to pierworodny po nocnym zwiedzaniu toalety <ostatnio głowna atrakcja w naszym domu jak widzę

>
"pomylił" łóżka i wpakował się na tatusia mamusię i domek kluski czyli mamusiowy brzuszek,wcisnął łepek pod kołdrę i udawał, że on tu tak o...barany liczy i prawie go nie ma.

Może i nikt by tego faktu nie odnotował , gdyby nie to, że tatuś po wczorajszym piżamkowym wyczynie ma tik nerwowy sprawdzania piżamek zajżał po kołdrę i chyba mu się stan osobowy nie zgadzał.
gdy po chwili doliczył się dodatkowej pary stóp ewakuował synka na jego posesje w trybie pilnym, coby żywicielki nie obudzić bo ona na podwójnych hormonach pędzona <dupashon> i różnie to się skończyć mogło.
Dzisiejszą obserwacją kluskowej żywicielki będą zachcianki ciążowe.
Jako, że kluska cynamonowa mały bo mały ale swój rozumek ma i choć mieszka przy najlepszej restauracji w regionie zdecydowała, że żadne kraby, homary kawiory szampany ją nie interesują.

otóż "przedmiotem" pożadania kluski-pasożytki, przez co i jej żywicielki jest..mleko. Ale nie szklanka dziennie. To by kluskę nie usatysfakcjonowało, bo widać kluska cynamonowa kandyduje na stanowisko kleopatry i w mleku musi pływać.

Podejrzewam, że na koniec ciąży to żywicielka nie dość że zamiast wód płodowych będzie miała mleko to jeszcze zamiast krwi w żyłach laktoza będzie krążyć

.<we wtorek badania, więc zobaczymy czy krew jest nadal czerwona, czy barwę już zmienia na bardziej patriotyczną czerwono-białą>
Więc kochane, kluskowa mama nie wypija szklanki, dwóch dziennie mleka. Nie. Ona wypija 2-3 litry minimum, bo kluska kuźwa chyba w zamiarze ma ochotę cielakiem się urodzić


zresztą tatuś kluski stwierdził, że taniej by go wyszło dojną krowę na etat zatrudnić niż paletami mleko wozić a jak się skończy okres mdłości to opelka na cysternę będzie musiał wymienić.

No cóż, chciał śliczną córunię? to niech ją teraz kurde fix mlekiem pasie, i się cieszy, że kluska nie ma w planach homarem się urodzić bo niestety wtedy na jego jednym etatcie by się nie skończyło ot co!
Zaraz sobie poczytam co tam u was, bo czas mam wolny do 11:30, kiedy to pierworodny szkołę kończy i trzeba się po niego pofatygować, gdyż samego go nie puszczą. Może i dobrze bo szkołe mu wybraliśmy na drugim końcu miasta czyli jakieś 6 km od nas
