reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mam już dość.

Ja obrałam metode jak sasankaa, tylko ileż mozna cierpliwie czekac :dry: a mam mieszkanie piętrowe i pomimo, ze córka sama wchodzi i schodzi ze schodów to jeszcze nie pozwalamy jej schodzić bez asysty dorosłego. Mam zainstalowane bramki ale co z tego jak mloda przez nie umie przechodzić :szok: ( sama mi kiedys przez furtkę weszła na piętro, wole nie ryzykować jej przejścia góra furtki i próby zejścia ze schodów). A jestem cukrzykiem wiec w nieskończoność tez nie moge czekac, bo musze wziac zastrzyk o określonej mniej wiecej porze i cos zjeść, bo odjadę. Mowie, jej ze ide sobie a ona zostaje na gorze aby sie "zastanowiła nad swoim zachowaniem" i niby od razu chce sie ubrać, ale jak przychodzi co do czego i wracam to znowu jest na NIE!!! No krew mnie zalewa czasem, bo potrafi tak sie " bawić" w berka kilkanaście razy.

Do konta jej nie sadzam, bo to nie zdaje żadnego rezultatu u nas niestety.

Dzis to w ogole apogeum wszystkiego, bo mama śmiała zalozyc sweter na siebie. Nie mam pojęcia co sie jej dzis uroiło ale wymyśliła sobie, ze bede chodzic w koszulce na krotki rękawek i koniec. Cały dzien histeryzowala o ten głupi sweter. No masakra. Jest strasznie uparta i zawzięta, końmi jej nie ruszy jak sobie cos umyśli. Dobrze, ze dzien ten sie skończył i oby jutro było choc troche lepiej.
 
reklama
Osobiście nie rozumiem jak można dać się podporządkować dwulatkowi.
Pokazywać mu za każdym razem, że rządzi, że jego krzyk wymusi wszystko.
Owszem, brzmi jakbyś stała się niewolnicą syna.
Jeśli kanapeczka ma być zrobiona przez Mamę, a ta przez Tatę będzie odrzucona, to trudno - nie jedz. Kanapka leży na talerzu, możesz zjeść, możesz też marudzić i nie jeść.
Mam wrażenie, że ludzie nie dostrzegają, że robią krzywdę swojemu dziecku.
Pewnie mnie zjecie za taką opinię, ale jak dla mnie wychowuje się małego księcia, terrorystę i to zwykłe rozpuszczanie. Wszystko wymuszę, gdy będę wrzeszczał.
Ojcu chłopca pewnie też czasami przykro.
Jakie jest rozwiązanie - trudne i niewygodne. Cierpliwa rozmowa i KONSEKWENCJA. Nie uleganie. To wcale nie musi być ani łatwe ani przyjemne, bo szybciej i łatwiej jest ulec, żeby tylko Młody przestał płakać i krzyczeć.
Czy najłatwiejsza droga to to najlepsza?
 
Witam.
Jestem mamą chłopca (wiek 2.9) od dłuższego czasu, mamy z nim problem.
Może to zabrzmi dziwnie, ale czuję się jak niewolnica własnego dziecka. Syn w ogóle nie słucha, nie współpracuje z mężem. Np.
*na dwór nie da się ubrać, tata nie może -mama musi.
*kolację tata nie może robić -mama musi
*pora kąpieli tata nie może myć, ubrać itd.-mama musi
*wyjazd samochodem, tata nie może zapiac w foteliku-mama musi
I tak jest ze wszystkim.
Teraz będąc w ciąży (20 t) zaczyna mnie to trochę męczyć, tym bardziej ze syn biega od 7.30-20 i czasami jak już chodzić nie mogę i mąż chce mie wyreczyc, to w ogóle nie wchodzi w grę.
Ogólnie widzę, że mąż zbyt szybko się poddaje; nie chce z nim się kłócić a mi już nerwy puszczają i wszystko kończy się krzykiem na syna.
Co robić?
Gdzie popełniłam błąd?
Co zmienić w sobie, w tym wszystkim?
Dziękuję za odpowiedź.
 
Witam.
Jestem mamą chłopca (wiek 2.9) od dłuższego czasu, mamy z nim problem.
Może to zabrzmi dziwnie, ale czuję się jak niewolnica własnego dziecka. Syn w ogóle nie słucha, nie współpracuje z mężem. Np.
*na dwór nie da się ubrać, tata nie może -mama musi.
*kolację tata nie może robić -mama musi
*pora kąpieli tata nie może myć, ubrać itd.-mama musi
*wyjazd samochodem, tata nie może zapiac w foteliku-mama musi
I tak jest ze wszystkim.
Teraz będąc w ciąży (20 t) zaczyna mnie to trochę męczyć, tym bardziej ze syn biega od 7.30-20 i czasami jak już chodzić nie mogę i mąż chce mie wyreczyc, to w ogóle nie wchodzi w grę.
Ogólnie widzę, że mąż zbyt szybko się poddaje; nie chce z nim się kłócić a mi już nerwy puszczają i wszystko kończy się krzykiem na syna.
Co robić?
Gdzie popełniłam błąd?
Co zmienić w sobie, w tym wszystkim?
Dziękuję za odpowiedź.

[QUOTE="Beebs, post: 15789690, member: 13awie 2 latkę ( 28.10 konczy) i tez mam tak serdecznie dosc, ze szkoda gadać. Mamooooooo, mmmammmoooooo, mammmoooo!!!!! MASAKRA!!! Tez krzyczę bo po całym dniu juz mi cierpliwości brak. OD rana walka do późnej nocy i nawet przez noc, bo córa ma koszmary i czesto krzyczy i wstaje. Jestem permanentnie wykończona i ratunku znikąd. Codziennie ten sam koszmar.Maz córkę po pracy bierze na 1.5 godzinny spacer ale oczywiscie mama musi majtki przebrać, ubrać buty, kurtkę ect. Czasem dochodzi fo tego, ze nawet wypycha meza za drzwi domu i mowi PA-PA ( tzn.ma sobie poprostu isc i nie wracać !!!) No rece opadają. Ja rozumiem, ze taki etap i minie tylko kiedy, bo ja nawet światełka w tunelu nie widze. To trwa juz dobre pol roku!
Pocieszę cie, ze i tak masz lepiej niż ja, bo moja mloda nie chce sie ubrać ( trwa to ponad godzinę albo i lepiej ), pieluchy nie chce zmieniać, nic jej podac nie mizna,wszystko sama, na dwór wyjsć nie chce ( chyba ewenement na skale światowa! Nawet nie pytaj co to za gehenna ja ubrać ja musze isc do lekarza czy sklepu.), jak juz jesteśmy na placu to pohuśta się 2 minuty, zjedzie ze zjeżdżalni ze 2 razy i pa-pa chce fo domu a pod domem buczy, ze buju-buju :growl:), kapać sie nie chce a jak juz wejdzie do wanny to znowu nie chce wyjsć ( choc dajemy sie jej dosc długo pobawić w nadzieji, ze sie znudzi), potem koszmar ubierania w piżamy i na koniec koszmar usypiania. Córka ewidentne zmęczona ale opiera sie kłaść, walczy ze zmęczeniem i snem nawet 3h.
Nawet nie wyobrażam sobie bycia w kolejnej ciąży, o nie :no2: córka tak mi daje popalić, ze na dzien dzisiejszy warsztat schowałam na strych i koniec. Mowy nie ma, chyba bym umarła w butach ;)[/QUOTE]
znam ten ból często u mnie tak było mama to mama tamto jeszcze się zdarza zwłaszcza po kąpieli kiedy obie chcą bym przyniosła je do pokoju i ubrała ale z ubieraniem czy zapinaniem pasów poradziłam sobie w ten sposób tata zapnie fotelik bo ja nie mogę ale przytrzymam zabawkę, tata ubierze cie na dwór i pójdziemy się pobawić a ja pójdę po zabawki, i co ciekawe ja jak miałam szczerze dość robiłam trochę brutalna metodę odsuwałam się i mówiłam idź do ojca zrobi ci kanapkę ,ubierze nie ustępowałam aż dotarło że matka nie ustąpi i krzyk czy płacz nie pomoże tylko trzeba naprawdę się uprzeć i nie ustąpić dziecku lub zrobić jak dziewczyny radzą wyjść i zniknąć z oczu
 
Dziękuję Wam dziewczyny za odzew, pocieszajace jest to ze nie jestem sama. Tak sobie pomyslalam, ze moze syn tak diametralnie sie zmienil po tym jak mu mówię ze będzie braciszek.
Z mężem rozmawialam o calej sytuacji, co mnie frustruje, denerwuje itd.
Mąż więcej bierze na swoje barki, ja momentami udaje ze nie słyszę.
Godzinę przed kąpielą wyszlam z domu. Wróciłam, a syn ubrany w pizame ale nie umyty bo mama musi; wiec wychodzę z założenia nie to nie, mąż również.
 
Witam,
Wcale się nie dziwię, że czujesz się jak niewolnica własnego dziecka. Czas ten problem rozwiązać.

Przede wszysykim należy bardzo jasno przedstawić synowi sprawę: od dzisiaj zarówno mama, jak i tata będą mu pomagać w różnych rzeczach. Koniec kropka, to nie podlega dyskusji.

Problem rozwinął się do takich rozmiarów, ponieważ dla świętego spokoju pozwalaliście synowi decydować.

Skąd u niego w ogóle taki pomysł, że mama ma wszystko robić, a tata nic? Może to być nazwyklejsze "widzimisię" związane z tym, że dziecko po prostu chce rządzić w domu i w ten sposób pokazuje, że decyzje należą do niego. Mogło być też tak, że przez jakiś czas nie pozwalałaś mężowi w pełnym opiekowaniu się dzieckiem i mały się do tego przyzwyczaił - bardzo wiele matek nieświadomi popełnia ten błąd wychodząć z założenia, że zrobią wszystko lepiej od swoich mężczyzn. Nie wiem jak było, nie widziałem tego na własne oczy, ale tak naprawdę przyczyna to kwestia drugorzędna w tym przypadku.

By to rozwiązać. trzeba po prostu postawić syna przed "faktem dokonanym". Kiedy zażąda, by np. to mama kąpała, a nie tata, należy krótko powiedzieć, że mama jest zmęczona i dzisiaj kąpielą zajmie się tata. Krótko i konkretnie, nie ma sensu wpadwać się w przepychanki. Trudna część polega na tym, że oczywiście to spowoduje bardzo konkretny sprzeciw. Trzeba go zignorować i robić swoja. Każda sytuacja, w której odpuścicie, bo tak jest wygodniej, sprawia, że następnym razem będzie dużo gorzej. Trzeba to po prostu przeczekać i ze stoickim spokojem przyjąć ten sprzeciw. Ważnych jest parę rzeczy. Pod żadnym pozorem nie można się zgodzić na podmianę taty na mamę. Jak zacznie się awanturować należy bardziej skupić się na tym, by dawać mu jak najmniej uwagi, niż na przekonywaniu go, że tata też może. Tą informację należy przekazać wcześniej na spokojnie. Powtarzanie tego 15 razy w momencie, jak atmosfera jest napięta nic nie da. Trzeba przetrwać parę dni, gdy zrobi się dużo gorzej. To może być naprawdę sporo wrzasku, ale naprawde warto. Jak wam się to uda syn po prostu odpuści ten niedorzeczny pomysł i wasze życie rodzinne wróci do normy.

Absolutnie nie podchodź do tego na zasadzie "to taki etap, przejdzie mu". Trzeba stawić temu czoła. Jeśli tego nie rozwiążesz, będzie tylko gorzej. Z każdym dniem będzie się domagał coraz bardziej Twojej pomocy, będziesz coraz bardziej zmęczona, a stąd już tylko o krok do kłótni z mężem. Działajcie, trzymam kciuki!
 
Witam,
Wcale się nie dziwię, że czujesz się jak niewolnica własnego dziecka. Czas ten problem rozwiązać.

Przede wszysykim należy bardzo jasno przedstawić synowi sprawę: od dzisiaj zarówno mama, jak i tata będą mu pomagać w różnych rzeczach. Koniec kropka, to nie podlega dyskusji.

Problem rozwinął się do takich rozmiarów, ponieważ dla świętego spokoju pozwalaliście synowi decydować.

Skąd u niego w ogóle taki pomysł, że mama ma wszystko robić, a tata nic? Może to być nazwyklejsze "widzimisię" związane z tym, że dziecko po prostu chce rządzić w domu i w ten sposób pokazuje, że decyzje należą do niego. Mogło być też tak, że przez jakiś czas nie pozwalałaś mężowi w pełnym opiekowaniu się dzieckiem i mały się do tego przyzwyczaił - bardzo wiele matek nieświadomi popełnia ten błąd wychodząć z założenia, że zrobią wszystko lepiej od swoich mężczyzn. Nie wiem jak było, nie widziałem tego na własne oczy, ale tak naprawdę przyczyna to kwestia drugorzędna w tym przypadku.

By to rozwiązać. trzeba po prostu postawić syna przed "faktem dokonanym". Kiedy zażąda, by np. to mama kąpała, a nie tata, należy krótko powiedzieć, że mama jest zmęczona i dzisiaj kąpielą zajmie się tata. Krótko i konkretnie, nie ma sensu wpadwać się w przepychanki. Trudna część polega na tym, że oczywiście to spowoduje bardzo konkretny sprzeciw. Trzeba go zignorować i robić swoja. Każda sytuacja, w której odpuścicie, bo tak jest wygodniej, sprawia, że następnym razem będzie dużo gorzej. Trzeba to po prostu przeczekać i ze stoickim spokojem przyjąć ten sprzeciw. Ważnych jest parę rzeczy. Pod żadnym pozorem nie można się zgodzić na podmianę taty na mamę. Jak zacznie się awanturować należy bardziej skupić się na tym, by dawać mu jak najmniej uwagi, niż na przekonywaniu go, że tata też może. Tą informację należy przekazać wcześniej na spokojnie. Powtarzanie tego 15 razy w momencie, jak atmosfera jest napięta nic nie da. Trzeba przetrwać parę dni, gdy zrobi się dużo gorzej. To może być naprawdę sporo wrzasku, ale naprawde warto. Jak wam się to uda syn po prostu odpuści ten niedorzeczny pomysł i wasze życie rodzinne wróci do normy.

Absolutnie nie podchodź do tego na zasadzie "to taki etap, przejdzie mu". Trzeba stawić temu czoła. Jeśli tego nie rozwiążesz, będzie tylko gorzej. Z każdym dniem będzie się domagał coraz bardziej Twojej pomocy, będziesz coraz bardziej zmęczona, a stąd już tylko o krok do kłótni z mężem. Działajcie, trzymam kciuki!

Dziękuję bardzo za odpowiedź.
Gdy syn się urodził, mąż zawsze we wszystkim brał udział.
Tylko chyba mnie olśniło, że być może syn tak robi i mówi, bo zdarzyło Mi się kilkakrotnie przy dziecku, zwracać mężowi uwagę, że tego tak się nie robi itd.

No cóż pora działać. Dziękuję bardzo.
 
Witam!
A mi się wydaje, że to jednak jest jakiś etap. Moja córka miała dokładnie to samo. Tyle, że nie było, że tylko mama ma wszystko robić, ale też tata. Jak tylko mąż wracał z pracy, to ja już praktycznie "nie mogłam" przy córce nic zrobić. Wszystko musiał robić tata. Fakt, że są ze sobą bardzo związani. Typowy układ córeczka tatusia. Może też dlatego tak bardzo chciała uwagi ojca. Bywało też, że upierała się, żeby babcia coś przy córce zrobiła. W każdym razie trwało to kilka miesięcy i w końcu przeszło. Często nie odpuszczaliśmy i nie pozwalaliśmy przydzielać sobie zadań kto co ma przy córce w danym momencie zrobić, ale też bez przesady. Nie za wszelką cenę. Zdarzyło się, że po prostu dla świętego spokoju i często z braku możliwości odpuszczaliśmy (rano przy wyjściu do pracy i przedszkola zwyczajnie nie było czasu na krzyki córki). Oczywiście etap, że córka musi robić wszystko sama też przeszliśmy. I też minął, choć powiem, że nie było łatwo to przetrwać. Teraz już nie mamy takich problemów. Córka wie jakie panują zasady. Oczywiście jak to dziecko próbuje czasem coś wymuszać czy postawić na swoim, ale teraz jest starsza i o wiele łatwiej jest się z nią dogadać bez awantur. Także głowa do góry. Macierzyństwo to naprawdę szkoła cierpliwości. Powodzenia i bardzo dużo wytrwałości.
 
reklama
U nas bardzo podobnie jest z synem . O wszystko trzeba negocjowac ,prosić , przekonywac itp. Z tym że ja jeszcze mam 4msc córkę. Taki etap ,bunt dwulatka. W takim wieku dzieci czesto nie radza sobie z własnymi emocjami i ciągle sprawdzaja na ile moga sobie pozwolić. Nie jestem zwolenniczką "tresowania"dzieci. U nas pomaga jak np nie chce się ubrać ,mówienie że rozumiem że teraz nie ma na to ochoty, ja poczekam aż będziesz chciał się ubrać. I tak sobie siadam z tymi ubraniami i czekam. Szybko zmienia zdanie i się ubiera. Albo wręcz przeciwnie , mówię nie chcesz to nie, ja wychodzę. Tylko wstanę a on woła że jednak chce się ubrać. I przede wszystkim konsekwencja w działaniu.

Hubert 18.02.2015 [emoji213]
Wiktoria 06.06.2017 [emoji214]
No ja też mam podobnie córka też sprawdza na ile może sobie pozwolić...za niedługo 3lata będzie i w tym roku urodziłam córkę w czerwcu więc podobnie jak u Ciebie też nie chce się ubierać i też mówię że wychodzę i tyle ta sama reakcja....czasami krzyczy też bo jej coś nie pasuje
 
Do góry