A ja Wam powiem, że ja to się boję zzo...
Skurcz to skurcz - przyjemne to nie jest, ale przynajmniej wiadomo o co chodzi. Wszystko czujesz, masz nad wszystkim jako taką kontrolę. A tu nagle igła w kręgosłup, brak czucia, nie wiadomo, czy poród już się kończy czy to jeszcze potrwa.
U nas chyba dają przy 4 cm.
Ja przy 6 cm już bym i tak nie zdążyła wziąć, bo ostatnio jak mi położna powiedziała, że 6 cm jest, to poszłam pod prysznic i za 5 minut miałam już parte. Chyba by mi igły wbić nie zdążyli
***
Czytałam dzisiaj trochę o porodach i wszędzie lekarze piszą, że trzecie dziecko w większości przypadków wyskakuje prawie samo. Jak się tylko skurcze zaczną, to momentalnie akcja postępuje. Tym bardziej jeśli się niedawno rodziło.
I mnie przerażenie wzięło - ja muszę parę rzeczy ogarnąć zanim ruszę do szpitala :/
Jak to będzie dzień, to odprowadzić Nuśkę do przedszkola, Męża z pracy ściągnąć... A w nocy zawołać kogoś do dzieci i dopiero wtedy jechać... Kurcze, muszę to jakoś zaplanować wcześniej...