Bywaja i takie historie jak znikniecie telefonu, a co za tym idzie urwany w dniu spotkania kontakt. Rozumiem to. Choc przyznam, ze jako, iz jestem osoba, ktora do wszystkiego podchodzi bardzo emocjonalnie czulabym sie zawiedziona i nie mialabym ochoty ponownie, szybko umawiac sie na spotkanie. Ponadto czy wy dziewczyny znalyscie sie na tyle dlugo, wiedzialyscie o sobie wystarczajaco duzo poprzez internet czyli wirualnie zeby w pelni zaufac i chciec sie umowic w realu? Moze zbyt krotko sie znacie, nie wiecie wszystkiego o sobie i moze to jest glowna przyczyna tego, ze do spotkania nie doszlo, a telefon to tylko taki wypadek przy pracy. Nie znam was bo jak same wiecie zaledwie przedstawilam sie i kilka postow na tym watku napisalam, wiec moze myle sie. Moze jestescie zzyte z soba, moze to wasze kolejne spotkanie tylko tym razem nie wypalilo. Jednakze czy to pierwsze czy kolejne spotkanie, to zgadzam sie z Wama, ze moglo byc przygotowane dokladniej. W moim przypadku, gdybym sie na takie spotkanie wybierala, to traktowalabym je w kategoriach wielkiej wyprawy, a to dlatego, ze od 5 lat czyli od urodzenia coreczki nie mialam nawet jednego dnia wolnego, ktory bylby poswiecony tylko dla mnie. Wszedzie zawsze z coreczka : zakupy z coreczka, pralnia z coreczka, zalatwic jakies sprawy papierkowe z coreczka, o domu to juz lepiej nie wspominac wszystko z coreczka ; gotowanie, pranie, itd. Nawet nie wyobrazacie sobie jak bym sie cieszyla na takie spotkanie, bez meza, bez coreczki, ale oczywiscie z osobami zaprzyjaznionymi, zyczliwymi mi, z takimi, z ktorymi laczylby mnie wspolny jezyk, z ktorymi laczylyby mnie podobne smutki i radosci. Np. sliczna znajomosc zawiazala sie miedzy mna a dziewczyna duzo mlodsza ode mnie w ubieglym roku w parku dla dzieci. Trwalo to krotko, poniewaz dziewczyna bylo widac, ze jest wkurzona, ze ja znowu na jakies wspolne zakupy, wspolny wypad zeby pomoc jej wybrac sukienke na jakas impreze, czy przedmiot do ustrojenia domu zabieram coreczke. Takie przystanki dla dziecka podczas chodzenia po sklepach doprowadzaly ja do zdenerwowania. Potrafila powiedziec do mojej coreczki, ale przeciez sikalas przed chwilka, albo no przeciez juz jadlas, itd. Ja tlumaczylam, ze to male dziecko i tak juz jest, teraz zrobi siusiu a za chwilke powie, ze jeszcze kupke ma do zrobienia. Wiele razy warknela na moja coreczke, ale nic nie mowilam bo przeciez skoro mi zalezalo na znajomosci, to nic nie mowilam. Az przyszly takie momenty, ze znowu miala zalatwiac pare spraw w sklepach i urzedach, dzwonila, pytala czy sie znia wybiore, wespre, oczywiscie zgodzilam sie, ale ona wycofala sie, gdy uslyszala, ze z coreczka bede mowiac, a wiesz to takie klopotliwe, gdy sie dzieci zabiera, nie mozna spokojnie poogladac nic. Pomyslalam przeciez ja to wiem, ale nie mam z kim zostawic coreczki. I tak zaczela zalatwiac swoje sprawy w towarzystwie innej dziewczyny co tak jak ona nie miala dzieci. Przestala dzwonic mowiac podczas niektorych telefonow, ze ona nie chce przeszkadzac mi zbyt czesto, bo napewno jestem zajeta coreczka. Historia konczy sie tak, ze dziewczyna zaszla w ciaze i pod koniec pazdziernika / poczatek listopada sama zostala mama. Ciekawi mnie ile kolezanek bedzie miala, gdy zostanie potraktowana tak jak ja. Czyli, gdy bedzie slyszala, a wiesz, ale ty masz dziecko? Opowiedzialam wam historie krotkiego kolezenstwa, ktore jak sie w trakcie okazalo uwarunkowane bylo nieposiadaniem dziecka. Dlatego moge szczerze powiedziec, ze chociaz do spotkania waszego nie doszlo, to jednak mialyscie ten komfort bycia choc przez chwilke same bez dzieci czego wam szczerze zazdroszcze. Rozpisalam sie, chyba juz pora spac. Za kilka godz. bedzie ranek i znowu coreczka do przedszkola na ( 2 i pol godz.). Wtedy exspresowo ogarniam troche dom tyle ile dam rade i na troche wchodze na forum BB. Zycze milej nocki i nie martwcie sie moze nastepne spotkanie bedzie udane.