Echo
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 23 Luty 2009
- Postów
- 128
Duńscy ojcowie z mojego otoczenia też mi się wydają bardzo zaangażowani, bardziej niż polscy właśnie. Też ciągle widuję różnych na basenach, spacerach, często biegają z wózkami. Ale i duńskie mamy, które znam, są raczej pozytywne i dalekie od załamania faktem posiadania potomstwa. Pojęcia nie mam, od czego to zależy.
Nasz pielęgniarka jest w porządku, ani fajna, ani niefajna, normalna taka, wysłucha, poradzi, ale nie ma problemu z tym, że się z nią nie zgadzamy, zadowolona nie jest, ale szanuje nasze zdanie. Jak np. z podawaniem dziecku żelaza, uważam, że to jakaś bzdura i porażka, po co, jeżeli wyniki w normie, fundować dziecku zaparcia?
Mi się wydaje, że do położnej trzeba chodzić. No i moim zdaniem warto, zawsze serduszka się posłucha, brzuch zmierzy, sik sprawdzi. Szybko, a konkretnie. No i może trafi się na nią przy porodzie, a zawsze to znajoma twarz
Nasz pielęgniarka jest w porządku, ani fajna, ani niefajna, normalna taka, wysłucha, poradzi, ale nie ma problemu z tym, że się z nią nie zgadzamy, zadowolona nie jest, ale szanuje nasze zdanie. Jak np. z podawaniem dziecku żelaza, uważam, że to jakaś bzdura i porażka, po co, jeżeli wyniki w normie, fundować dziecku zaparcia?
Mi się wydaje, że do położnej trzeba chodzić. No i moim zdaniem warto, zawsze serduszka się posłucha, brzuch zmierzy, sik sprawdzi. Szybko, a konkretnie. No i może trafi się na nią przy porodzie, a zawsze to znajoma twarz