Witajcie.Wczoraj sie nie odzywalam ale twardo przeczytalam wszystko.Do domu wrocilam dopiero o 4 a na 7 do lekarza.Wiec nie bylo czasu na pisanie.
Musze powtarzac glukoze bo cos wyszlo za duzo,oczywiscie sie zdenerwowalam,na co pan doktor stwierdzil zebym sie nie martwila bo nawet jakby co to jego problem a nie moj.A ja

.
No jak nie moj,to ja bede musiala przejsc na diete,to moje dziecko moze miec problemy ze zdrowiem.
Ale ok narazie sie nie martwie bo lekarz powiedzial ze dzidzia rosnie ksiazkowo i nie mam sie nastawiac negatywnie.I wiecie co?Stwierdzilam ze mam przekochanego ginka.Poczekalnia o 20 pelna ze przejsc sie nie da a on usiadl porozmawial i nie widac bylo zeby sie spieszyl.
Moze was to nie dziwi ale tu w usa to to jest nie normalne.
A i jeszcze mam tachykardie czy jak to sie nazywa i mam sie nie stresowac,tylko z tym to chyba nie do mnie raczej do meza,dzieci i tesciowej powinien napisac recepte z zakazami
Marti no nieciekawy ten wypadek,ale cale szczescie ze mezowi nic sie nie stalo.
Patinka z babcia bedzie napewno dobrze,tymbardziej ze piszesz ze szybko zdiagnozowali i operowali wiec napewno bedzie dobrze.
Czarnuszka gratulacje prawka.Wreszcie niezalezna
Kamikaa nie tylko twoja tesciowa z tych denerwujacych.Moja tez mnie wczoraj dobila.
Bylam u takiej kobitki,ktora ma wielki dom a ja pomagam jej raz w tygodniu ugotowac posprzatac ,poprac i wogole wszystko.No i ona stwierdzila ze moze to dla mnie juz za ciezko i chce do porodu nie przychodzic.Ale dogadalam sie z nia ze do konca roku jeszcze dam rade a potem od kwietnia spowrotem wroce.
Przyjechalam do tesciowej i mowie ze Linda sie martwi o mnie,a ta zeby ona sie nie martwila i za duzo nie myslala.Z tego wynika ze moja tesciowa mysli ze ja bede skakac po drabinach,prac, myc podlogi,biegac po tych 3 pietrach z odkurzaczem
i wogole do 3 marca i z tamtad juz prosto na porodowke,byle kaska na konto wplywala.A ostatnio jeszcze zadzwonila do mnie ze znalazla dla mnie prace na wieczory ze moze bym zadzwonila,ja najpierw strzelilam zonka,a potem zapytalam sie co za naiwniak przyjmie do pracy kobiete w 7 miesiacu ciazy.
Ale tak jest juz z moja tesciowa,dla niej kasa na koncie sie liczy.Tesciu jest po zatorze,a ona go goni do pracy na dwa etaty.Takze bidoczek dziennie pracuje 12-14h.
wierze, ze damy rade.
Zapewne czasami nie bedzie kolorowo.
Tylko jest mi poprostu przykro, ze moja matka zamiast wesprzec, powiedziec "zobaczysz bedzie dobrze, a jak nie to Ci pomozemy" to ona takie teksty.
a najbardziej nia wstrzasnelo to jak powiedziala, ze po co komus placić, a ja powiedzialam, ze przeciez mieszkajac tutaj tez place. wiec jak mam wybierac to wole na swoim byc.
Ja wiem ze dacie rade.Mysmy 6 lat temu tez pomimo odradzania wszystkich kupilismy mieszkanie i co juz splacone i wszyscy mowia ze dobrze zrobilismy bo teraz ma ono czterokrotna wartosc kupna.
Ale bylo tyle gadania tesciow,ze zla dzielnica,ze po co jak mieszkamy z rodzicami i taniej.
I pamietaj lepiej chleb z maslem jesc,a mieszkac oddzielnie.
Mieszkalam z rodzicami i bylo super,a moze za super.Moja mama po prostu rozpieszczala nas,a szczegolnie meza i to ja powiedzialam dosc i nigdy tego nie zalowalam.Trzymam kciuk.