reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marzec 2013

hej Kobietki!

Zakręcona od kilku tygodni nie wiem już które pół dnia dłuższe :-(

staram się was nadrobić ale kiepsko mi idzie :-(

Agula:) zazdroszczę urlopu do tego pogodę masz/miałaś wymarzoną.No i mąz widzę stanął na wysokości zadania

Anka26,07 baardzo spóźnione ale szczere sto lat i sto stuk :biggrin2: Avatar zacny rozumiem, że to po upięciu u fryzjera:biggrin2: Twoje foty super gdzieś Ty te dwójkę dzieci nosiła ;-) i udanego urlopiku życzę przywieź nam ładne fotki ;-)

Truskafffka tylko pozazdrościć jak Ci Amelka do przodu gna rozwojowo... Danny bardziej się do siedzenia bierze niż do raczkowania... ale pocieszam się, że z Darcią było tak samo najpierw chodziła później raczkowała...
Patrycja2810
dobrze, że napisałaś o Filipku i jego chęci stania bo już się bałam,że coś nie tak z moimi dziećmi ;-)u mnie też psyche w dół leci i coraz większego doła łapię :-(ale staram się pocieszyć zabierając dzieci gdzieś na spacer i staram się oderwać głowę od kłopotów...
Nimitii mój Danny też się tak spina przeważnie podczas jedzenia pytałam o to dr powiedziała, że to może być tak że mu czasem ciężko baczka puścić to w taki sposób mu pomaga i że to bardzo zdrowe... zaobserwuj czy później jak go np. bierzesz do odbicia nie puszcza bączka lub jak później na brzuszku to może gazy idą;-) najważniejsze, żeby nie panikować bo to podobno dobrze

Asinka85
bardzo się cieszę,że z Ninką dobrze bo martwiłam się...
Zabka253
cięszę się bardzo ciasne ale własne ;-) a w waszym wypadku wynajmowane ale samodzielne ;-)

Zuzkon
spóżnione ale szczere sto lat staruszko ;-)i co z twoją ręką byłaś już do jakiejś kontroli??

Kania78
dziękuję ślicznie za troskę postaram się poprawić moją regularność...



Kochane chciałam wam tyle powiedzieć miłych rzeczy, że udało mi się do teatru wybrać z koleżanką a dawno się nie widziałyśmy... że Danny się nauczył jeść z łyżeczki i jemy już zupki i deserki... że sama zaczęłam gotować i dzieciom smakuje bardzo... że wszystko zaczyna się układać... że była moja mama i udało nam się nie pokłócić... że po 34latach dowiedziałam się, że moja mama jednak się o mnie troszczy i serce jej pęka że sobie tak nie radzę w związkach w życiu i że jak wpadłam w ten zakręt to wyjść nie mogę na prostą... że udało nam się nawet rodzinnego grilla (a tak mi się marzył) zaliczyć i baardzo było miło- a nawet Danny zasnął koło 21 i z Darią zostali u babci na wsi a ja przyjechałam następnego dnia koło południa dopiero... chciałam się pochwalić,że przez przypadek podczas wymiany zaworów w kaloryferach pan zaglądnął do piecyka w łazience, że taki rozwalony (bez obudowy) a przecież z tych nowszych i jak mu opowiedziałam co się dzieje i że jeden spec tu był i kazał mi za 300pln kupić nowy moduł to zaczął się śmiać i palcem mi pokazał co mam wyjąc i wyczyścić papierem ściernym i że jak to zrobiłam to jak dziecko z lizaka zaczęłam się cieszyć że wreszcie naprawiony i w obudowie... chciałam się pochwalić,że "w spadku" po "rodzicach"(mamie i jej partnerze) dostała mi się kuchenka gazowa bo zmienili na indukcyjną i wreszcie mam piekarnik - nawet go Darcia ostatnio wypróbowała... tyle dobrej energii było we mnie tyle uśmiechu zaczynałam wierzyć, że będzie dobrze... jednak czar prysł... i kłębkiem nerwów jestem... nie wiem do kogo się zwrócić więc postanowiłam wam się tu przyznać i wyrzucić to z siebie...

Sama nie wiem od czego zacząć...
Może tak:
Darię i jej przyjaciółkę wraz z kolegą musiałam po 4,5dnia koloni organizowanej przez Kuratorium Oświaty i Wychowania odebrać. Dzieci codziennie dzwoniły niezadowolone i ciągle jakieś perełki a to, że giną rzeczy a to telefonu a to ktoś komuś pieniądze ukradł, że jedyna atrakcja to wyjście do sklepu, że czas niezorganizowany, że basen brudny i ciągle nogi pokaleczone u kogoś(nawet Daria na gwoździa stanęła)... Kumulacja nastąpiła w piątek kiedy przerażone i zapłakane zadzwoniły, że 16-to latek pobił ich kolegę z klasy (13-to latek wątłej postury) przydusił go i nos rozkwasił za to że jeden jest za takim a drugi za innym klubem sportowym... ten 13-to latek nic nikomu nie zrobił przypadkiem w rozmowie wyszło i ten starszy wygrażał się "zabije żyda"... jak moje dziecko i jej przyjaciółka to usłyszały poleciały kolegę ostrzec to po całym zajściu nie dość że karę dostały to jeszcze pani kierownik pretensje miała, że nie próbowały tamtego odciągnąć... Darcia płakała, że psychicznie tego nie wytrzyma i żeby ją zabrać- serce mi się kroiło... wiedziałam, że coś jest nie tak bo córa od 5 lat sama na obozy, kolonie i zimowiska jeździ i zawsze wraca zadowolona choć różne warunki widziała nigdy się nie skarżyła i zawsze pochwały przywozi i medale a tu masz Ci kwiatki... koniec końców pojechałam po dzieci bo dość tego miałam już... okazało się, że nie tylko ja ale więcej dzieciaków po tych 4 dniach do domu wróciło...

Mój chrzestny jest w coraz to gorszym stanie (rak płuc) mają go operować ale za słaby jest i może operacji nie przeżyć... ciągle szukam jakiegoś kontaktu aby zasięgnąć drugiej opinii lekarskiej i jak na złość nikt nie jest w stanie polecić nikogo:-(
A jak wujcia zobaczyłam ostatnio to po wyjściu od nich tak długo płakałam...
Do tego moja kuzynka (młodsza o miesiąc ode mnie zawsze się razem trzymałyśmy) okazuje się że ma SM dostaje leki etc. ale coraz to gorsze ma wyniki krwi i wyszła jej anemia...
Aż się boję do niej jechać bo nie wiem co jej powiedzieć... ma dwójkę dzieci 7 i 5 i tyle cudownych marzeń a tu wszystko może zaraz stanąć na głowie bo nie wiadomo gdzie i kiedy uderzy SM bo, że ma to pewne i potwierdzone badaniami tylko nie wiadomo w którym momencie wyjdzie... już teraz 70%ubutku wzroku w jednym oku i 50% ubytku słuchu...
Jak by było mało to zepsuł mi się dekoder więc bez TV jestem (średniowiecze prawie - dobrze że jeszcze jest net), następne poleciało auto jestem lżejsza o 300pln bo rolka napinacza poszła a wyszło kilka innych przy okazji że trzeba będzie niedługo etc. a tu zaraz trzeba książki i zeszyty...:crazy: DO tego bardzo się martwię czy pracodawca przedłuży mi umowę bo nie mam szans na żłobek dla małego może od stycznia... boję się jak my sobie poradzimy jak będę bez pracy...
Poszłam do kardiologa bo coś mnie za często "kuło" a kartę mam założoną bo w ciąży nadciśnienie miałam... dostałam leki wszystkie badania do zrobienia ale zaczęłam od echa i już wiadomo że dobrze nie jest...
Zamilkła moja kuzynka z USA, która mocno choruje niby okaz zdrowia wysoka jak ja zawsze wesoła nikt by nic nie podejrzewał a tu nagle zaatakowało jej synapsy nerwowe i czasem ma tak że budzi się jest świadoma a ręką albo nogą nie może poruszyć lub ledwo oddycha... Była dla mnie mega wsparciem całą ciążę a teraz mi jej brakuje i martwię się o nią prawie codziennie do niej pisze i nic...
ale to też jeszcze nie sedno...
Prokuratorka umorzyła sprawę o pobicie mnie przez mojego byłego na podstawie jednych jego zeznań...mnie przesłuchiwali 3 razy...zaskarżyłam bo niedociągnięć było co niemiara...i Sąd też podtrzymał umorzenie i z każdej strony wszystko obraca się przeciwko mnie...Czyli można pobić kobietę w ciąży i być złodziejem i oszustem i swobodnie sobie po ulicach chodzić normalnie aż mnie mierzi...

znając mnie to wszystko pewnie jakoś bym udźwignęła jednak...

Pianką do piwa mojego załamania psychicznego jest mój guz na wątrobie... Tak moje drogie guz... jak usłyszałam te słowa to jakby mi ktoś w łeb gałęzią dał...
W ciąży go wykryli w trakcie badań bo bardzo cierpiałam na bóle brzucha... nie robiłam dalszych badań bo i tak musieliby czekać do rozwiązania... zatem synek zdrowy rośnie to poszłam znów na USG powiedziano mi, że natychmiast mam robić badania i powinnam się zgłosić do chirurga etc. cholerstwo urosło prawie dwa razy... boję się bo muszę to sama w sobie dusić... z mamą nie miałam czasu porozmawiać jak była bo ciągle był ktoś... z rodziną od strony mamy nie porozmawiam bo nie chcę im dokładać wystarczająco się wszyscy modlą o zdrowie wujcia... a mnie i tak za zakałę rodziny mają bo sama z dwójką dzieci każde z innym ojcem...

od strony mojego taty znów wszyscy martwimy się o moją kuzyneczkę i aż wstyd by mi było w takiej chwili o sobie nawijać...
Moje koleżanki albo zagonione w pracy albo na wakacjach... i co zostałam z tym znów sama...
Boję się aż mnie paraliżuje myśl,że coś może być nie tak... może panikuje ale jak patrze po swojej rodzinie, że tak strasznie z każdej strony coś...
a sorry powiedziałam żonie kuzyna przez przypadek (przy grillu) ale szybko głupią udałam żeby jej nie dokładać bo też ma swoje kłopoty...
Przychodzą mi do głowy najczarniejsze scenariusze...
A do tego histerie Dannego (już go nigdy publicznie nie pochwalę, że jest lepiej bo od razu zaczyna się gorzej)wróciły i komplet załamania psychicznego gotowy...

Dziękuję, że choć Wy jesteście i mogę tu się pożalić... i przepraszam wszystkich którym mogłam swoim biadoleniem pogorszyć humor... naprawdę chciałam się pochwalić tyloma fajnymi zmianami a tu wyszły same nie fajne...

P.S.Dotarłam dopiero do 5.08 ale postaram się zaraz nadrobić zaległości...
 
Ostatnia edycja:
reklama
uff udało się jestem na bieżąco... znów z nerwów spać nie mogę...

P.S.Królowa_Dramatu zaglądaj częściej nie wierzę, że się nic u was nie dzieje ;-)

Basieniak
wiem, że nie powinnam ale u mnie po porodzie pojawił się mokry łupież i kupiłam specjalny szampon Vichy http://www.vichy.pl/produkty-do-pie...n-zwalczajacy-lupiez-tlusty-dercos/p2941.aspx za 39PLN w aptece i jak Danny miał ciemieniuchę to mu włoski dwa razy umyłam odrobinką tego szamponu i wszystko zeszło

NomiMalone mnie lekarze mówili, że nie będę mogła mieć dzieci po wypadku w drugiej liceum... Później jak byłam w ciąży mówili że Daria to był cud... wierzyłam w to kiedy 4 razy poroniłam jednak teraz udało się mam Dannego..

Kania mam nadzieje że dziewczynki już lepiej przesyłam gorącego buziaka

Wszystkim gryzakom gratulacje pierwszych ząbków my się tylko mega plujemy...

Darcia jutro/dziś idzie do dentysty zobaczymy co jej powiedzą na pedodoncji bo szóstkę złamała pod linią dziąsła, a że jej przyjaciółka ta co ją samochód potracił idzie robić tą jedynkę to pójdą razem będzie im raźniej może się nie będą bały jak będą dwie... A wieczorkiem chyba się zbierze na długi weekend do taty i siostrzyczki zobaczyć ma dwie przyrodnie 3i8lat i mimo że nasze drogi się rozeszły udało nam się że dziewczyny mają silną siostrzaną więź :blink:choć łatwo nie było...
 
U mnie nadal chorobowo, Oliwia dziś do kontroli a Gabi na wizytę tez pójdzie, katarzysko ją dopadło i jak oddycha to słychać jakieś dziwne szmery, nie wiem czy to od kataru czy jednak coś innego...w każdym razie perspektywa kolejnego weekendu w domu nie nastraja mnie pozytywnie. Gabi dodatkowo skok przechodzi, zaczyna mi się podciągać do siadania, wczoraj zwróciła całą marchewkę z jabłkiem ale to chyba przez ten katar...Źle śpi, więc ląduje u Nas, w nocy dochodzi Oliwia i tak we czwórkę śpimy na jednym łóżku
wink2.gif
Oliwia o dziwo do syropów się przekonała i nawet "ostry" (antybol) bez problemu i naciągania wypijała. A teksty moje, męża chłonie jak gąbka, normalnie zaskakuje mnie bo potem wykorzystuje je do swoich celów
wink2.gif
A i obcięłam włosy
biggrin.gif

Lillu widzę, że u Ciebie znów pod górkę :-(
Przykro mi, że tyle rzeczy smutnych spada na Ciebie jednocześnie :-(
A ten Twój guz operacyjny?
Musisz pomyśleć przede wszystkim bo masz dla kogo żyć, dwójkę cudownych dzieci, które potrzebują mamy :-) I pamiętaj, że jesteśmy tu m.in. po to, żeby się wspierać w trudnych chwilach naszego życia !!!
Żabka a co się stało? Tak po prostu, złe dni?
Nimitii Oliwii raczej Gabrysia nie przeszkadza, tylko płacz jej ją przeraża...
Madzia83 życzę, by się udało jednak pojechać gdzieś we czwórkę, choć na weekend :-) I udanego organizowania imprez :-)
Ewelinka to może wyślesz zdjęcie pociechy na meila?
Deizzi udanego skompletowania wyprawki.
Gratuluję pierwszych ząbków Waszym Pociechom.
Miłego dzionka.

 
Ostatnia edycja:
lliluu kochana ! mam wrażenie że masz cały czas pod górkę! chciałabym ci jakoś pomóc lub pocieszyć ale słowami "będzie dobrze" nie chce bo są puste moim zdaniem. Tzn mnie się źle kojażą ( z moim ex). Co do twojegom ex i sądu mam takie same uczucia jak ty, no jak można kur***! sama bym mu wpierdo**** zdenerwowałam się...
Bieda ta twoja córka, tak wakacje dzieciom zepsuć dobrze że po nią pojechałaś.
Trzymaj się, myślę że tyle przeszłaś już i się nie poddałaś to i tym razem dasz sobie rade prawda?

kaniu ale pech! biedne dziewczynki no i ty:(( całuje was mocno!!!!

ewelinka bardzo czekam na zmianę zdania, ale muszę wpierw prace znaleźć żeby było dzieciątko nr II

sorki za czcionkę nie mam pojęcia co się stało :/
 
Witajcie:)
Nimitii fajnie że wyjazd nad morze się udał:) Gratulujemy ząbka:). Trzymam kciuki za znalezienie pracy, bo fajnie jakby Alex miał rodzeństwo. U nas finansowo będzie ciężko od maja jak wrócę do pracy, ale myślę że jakoś damy radę przetrzymać dwa lata, bo potem Jasio pójdzie do szkoły więc wydatki już troszkę mniejsze.
Truskafffka również gratulujemy ząbka:) takie przedszkole to ja mam u siebie co drugi dzień w ogródku:) tylko nie przez cały dzień:) do Jasia przychodzi czwórka sześcio latków z naszego bloku i szaleją. Jasio wniebowzięty, bo woli bawić się ze starszymi dziećmi.
Deizzi ja też jestem na etapie przygotowywania wyprawki odzieżowej dla Jasia do przedszkola:). Plecaczek i worek na kapcie mały też dostał od babci:)
lliluu TULĘ MOCNO!!! Dzielna z Ciebie kobieta. Nie rozumiem dlaczego życie jest aż tak niesprawiedliwe...Ale masz dwa kochane Skarby, które potrzebują takiej super mamy, więc musi być wszystko dobrze!
Zabka wszystkiego najlepszego dla Arturka z okazji 5 miesięcy. Mam nadzieję, że Twoje samopoczucie też na dniach się poprawi.
Kaniu tak to już jest z małymi dziećmi że ciężko cokolwiek zaplanować... a chrzciny robimy u moich rodziców bo tam więcej miejsca i jest możliwość przenocowania rodziny mojego męża która przyjedzie. Parę dni będziemy bliżej otwartego morza, więc chłopakom zrobimy wycieczkę na półwysep.

U nas dziś średnia pogoda była, ale dwa razy choć na krótko byliśmy na dworze. Mąż w pracy na drugie zmiany, więc w tym tygodniu znów jakoś mam mniej czasu dla siebie. Mam nadzieję że w czwartek będzie lepsza pogoda to sobie zrobimy jakiś rodzinny wypad jednodniowy:). Dziś mój kierownik przywiózł mi kolejne rzeczy do sprawdzania, ale wezmę się chyba za to od jutra, wstanę przed chłopakami to troszkę z rana popracuję. Teraz czekam aż mój brat z żoną wrócą domu ze szpitala, bo ich córeczka jutro skończy 3 tygodnie i na razie cały czas jest w szpitalu. Mieszkają w Dublinie i nowe wieści przekazujemy sobie przez skypa albo facebooka.
 
reklama
Bry.
Ewelinka
młoda jesteś, dużo czasu przed Tobą :-) A Ty też chcesz mieć trójkę?
Żabka coś o tym wiem, mam na myśli tutaj choroby dziewczynek, jak jedna zacznie to na jednej się nie kończy. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko wróci do normy:-)
Nimitii zatem trzymam kciuki by praca się znalazła i marzenia o drugim się spełniły :-)
Żabka, Nimitii najlepszego dla Waszych Synków z okazji ukończenia 5 miesięcy :-)
Madzia83 trzymam kciuki za brata i jego córcię, a czemu tak długo w szpitalu przebywają, pisałaś o tym? Pewnie tak a ja przegapiłam. Wiem wiem że ciężko coś zaplanować ale na pewno rodzice.

Po wczorajszej kontroli Oliwia dostała jeden syrop na katar i zielone światło na spacery, za to Gabrysie dopadł jakiś wirus albo tym katarem zaraziła się od Oliwii, paskudnie się czuje, źle jej oddychać, kaszle. Dostała leki w kroplach i mam nadzieję, że na tym się skończy, bez antybola. Dziś zafundowałam jej czyszczenie nosa na śpiocha, o rany jaki był płacz, nie mogłam znieść tego, że ciężko się jej oddycha i co chwila ją to wybudza i płacze więc rura i sruuuu. Biedna popłakała się na maxa, nawet cycuś nie ratował sytuacji. No ale nos wyczyszczony, ale zaczęła kaszleć i naciągało ją już porządnie. Położyłam ją na boczku, zasnęła przy cycu. Ile pośpi nie wiem...
 
Do góry