reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Matka cierpiętnica-Matka gestapo

Dołączył(a)
3 Luty 2020
Postów
2
Od czego zacząć.. temat trudny w którym zdania są podzielone. Jestem w sytuacji w której pewne osoby próbują mnie wepchnąć w rolę matki cierpiacej i poświęcającej się, ale broń boże nie narzekającej, bo sama chciałaś dziecko-to masz! Milcz, nie płacz, poświęcaj się, tak jak ja i twoja babcia, ciocia, sąsiadka i pani z warzywniaka...

Nie jestem typem matki, która trzęsie się nad dzieckiem bo biega i może się przewrócić i będzie go bolało, bo skończył się jego ulubiony jogurt i teraz o 22 muszę lecieć do popularnego sklepu na "ż" dla dziecka, no bo płacze i mu smutno, bo rzucił autkiem i się rozpadło, to powinnam kupić nowe, bo mu smutno, bo dziecko chce iść na plac zabaw akurat gdy mamy gości, powinnam iść bo mu smutno i płacze, a jak dziecko płacze to jest to moja porażka jako matki! Albo lepiej "on nie powinien krzyczeć, daj mu pasem po tyłku to oduczy się tego!" To tylko kilka przykładów z mojej rzeczywistości...

Wkurza mnie to paplanie innych, że powinnam, a może zrobię tak...Ostatnio taka refleksja mnie naszła, starsze pokolenie albo biło by dzieci za każde przewinienie i nie zwracało uwagi na emocje dziecka, albo druga grupa nadmiernie kontrolująca i płacząca na dzieckiem z brakiem szacunku i uwagi dla samego siebie, więc mamy skrajny egoizm, brak empatii lub zupełny brak zdrowego egoizmu i zagubienie gdzieś samego siebie.

Teraz mam do czynienia z dwiema takimi grupami w swoim życiu tzn jedna strona rodziny i druga. Czasem mam jakby rozdwojenie jaźni, słyszę różne sprzeczne "rady" "sugestie" oczywiście nie proszę o to, no bo przecież wszyscy inni wiedzą lepiej ode mnie i znają moje dziecko lepiej. Mam alergię na hasła "A wy jak byłyście małe to jadłyście duuużo czekolady i żyjecie" ALBO "moje dzieci lubiły być noszone na rękach do 10 roku życia" (to nic że mi kręgosłup walnął i przez pół roku nie mogłam się wyprostować, ale "dzieciontka" najważniejsze),

"Jak ty dostałaś pasem bo tyłku to od razu zrozumiałaś że nie wolno" (Teraz wydaję kasę na terapie przez te pasy, ale no przecież wtedy zrozumiałam). Jestem bardzo wkurzona na tych wszystkich ludzi, stali się dla mnie obcy. Ja mam swój sposób na wychowanie, wiem na co pozwolić dziecku A na co nie, wiem, że nigdy nie uderzę, ale to nie znaczy że pozwolę na to zeby mój syn rzucal w mnie zabawkami bo jest zły.

Pozwalam mu płakać, krzyczeć, akceptuję jego emocje, ale niektóre reakcje muszę powstrzymywać, ale nie bijąc go i też nie dając mu tabliczki czekolady by się uspokoił. Uważam, że teraz matki mają gorzej niż kiedyś, a dlaczego ? Bo łamią schematy, łapią kontakt z sobą, myślą samodzielnie, to innym przeszkadza i na siłę starają się wpajać "rodzinne tradycje bicia, poniżania lub nadmiernej kontroli i troski".

Wkurza mnie to, ale niestety tłumaczenia innym, że ja robię inaczej i uważam, że to jest lepsze dla mojego dziecka nie działają. Taki mały przekaz do matek, kierujcie się sobą, jeżeli uważacie że należy założyć czapkę to załóżcie, jeżeli nie chcecie karmić piersią, nie karmcie, jeżeli chcecie iść szybciej do pracy to idźcie. Niestety ja przez 2 lata słuchałam się innych i zapłaciłam za to, teraz odzyskałam kontakt z sobą i też z dzieckiem. Możemy tutaj ponarzekać trochę, to przecież ludzkie, a matka tez człowiek ;).
 
reklama
Rozwiązanie
Jestem dopiero w 2 trymestrze ciąży i uwierz Kochana choć nie wiem jak bym chciała będę musiała iść do pracy szybciej niż jak wszyscy mi radzą - by zostać z dzieckiem w domu najlepiej rok - 2 lata i nie będzie to z żadnej chęci wyrwania się. Mamy na głowie kredyt na mieszkanie, meble i auto a zarobki mojego męża plus moja podstawą nie wystarczą nam na opłacenie ich i życie, na dodatki socjalne nie liczę nawet. Żłobek to będzie jedyną opcją.
Pisałam co obserwuję wśród znajomych. I to są osoby, które mają kasę. Jedna moja znajoma jest także z dziećmi i akurat kokosów nie mają.
Skąd ja to znam.Wszyscy wiedzą lepiej,są mądrzejsi,bardziej doświadczeni i w ogóle aby ty jesteś bezrozumna i do niczego.Ja ostatnio zrobiłam się na tyle chamska że jak mi ktoś takie mądrości wciska to pytam skąd wie,a jak pada odpowiedź że w końcu wychowała dziecko/dzieci to odpowiadam-wcale nie do konca dobrze".Może to bezczelne ale mina bezcenna,a ja nie czuje się jak czub,który nie umie wychować własnego dziecka i jeszcze odpowiedzieć Nic nie potrafi.Straszne jest to że to matka matce gotuje ten los.
 
Masz całkowita racje, ze chcesz dziecko wychować po swojemu.
Masz tez całkowita racje, ze matki w dzisiejszych czasach maja trudniej. Ja jednak patrzę na to z nieco innej strony.
Kiedys matka była tylko matka. Pracowała, wychowywala dzieci tak, jak mogła/pasowało. Cześć z nas latała z kluczami na szyi, odgrzewała sobie samodzielnie obiady i wiedziała, ze jeśli podczas tego odgrzewania obiadu uda się nam spalić kuchnie, rodzicielska wściekłość będzie głęboka i długotrwała. Chodziliśmy sami do szkoły i spędzaliśmy błogie godziny na dworze wchodząc w lokalne szkody i generalnie psocac na potęgę. Współcześnie, takie zachowania byłyby uważane za wielce naganne i matka takiego „dzikiego” stadła byłaby odsądzana od czci i wiary za zaniedbanie i tumiwisizm w stosunku do dzieci.

Obecnie matka musi być matka ale i tez dietetykiem, psychiatra, psychologiem, fizjoterapeuta, dentysta, managerem, taksówkarzem, negocjatorem ze specjalizacja rozwiązywania konfliktów, trenerem fitness. Musi mieć pokończone przeróżne fakultety z matematyki, historii, chemii, socjologii, religioznawstwa, mody, włókiennictwa i projektowania (od ciuchów po strony internetowe). Do tego ukończone warsztaty w temacie „Samoakceptacja po trójce dzieci, jak aktywnie zwalczać kompleksy”. Oczekiwania społeczne są ogromne a akceptacja społeczna wręcz znikoma. W rodzicielstwie nie ma miejsca na błędy, przynajmniej nie dla matek.

Co do tego, ze ktoś ci mówi jak masz dzieci wychowywać....sugeruje wychodować sobie kręgosłup i krótko a treściwie poinformować rzeczone osoby gdzie mogą iść i co ze sobą zrobić. Tutaj niestety, nikt za ciebie tego nie zrobi. Pamiętaj, ze dzieci nie maja być lepsza wersja ciebie ale najlepsza wersja siebie samych.
 
@Magdalena08 też uważam, że współczesne mamy mają trudniejszy start. Z jednej strony jest dostęp do różnych "ułatwiaczy", a z drugiej mnóstwo pomysłów z zewnątrz, jak powinno się wychowywać dziecko i własnych lęków, czy jest się dobrym rodzicem. To bywa obciążające i frustrujące.

Nie musisz się tłumaczyć nikomu. Możesz mówić, że dziękujesz za radę i dobre chęci i że ty jesteś mamą i musisz podjąć samodzielnie ryzyko związane z wychowaniem ;) A jeśli komuś zależy, żeby się udało i naprawdę chce ci pomóc, to zamiast dawać swoje pomysły nich trzyma kciuki i mówi ci, że dajesz sobie radę :) To dużo cenniejsze niż kolejna rada o czapeczce, czekoladce , itd.

Możesz założyć, że każdy radzący zapewne chce dobrze i w sumie dzieli się z tobą jakimiś własnymi lękami lub paranojami ;) To jego widzenie świata, a ty możesz sobie jakieś powiedziane rzeczy przemyśleć, z niektórych skorzystać, a inne wywalić do kosza. I tyle. Przytulam mocno, bo wiem ile z nas jest bombardowana milionem pomysłów na to jak mamy żyć.
 
Masz całkowita racje, ze chcesz dziecko wychować po swojemu.
Masz tez całkowita racje, ze matki w dzisiejszych czasach maja trudniej. Ja jednak patrzę na to z nieco innej strony.
Kiedys matka była tylko matka. Pracowała, wychowywala dzieci tak, jak mogła/pasowało. Cześć z nas latała z kluczami na szyi, odgrzewała sobie samodzielnie obiady i wiedziała, ze jeśli podczas tego odgrzewania obiadu uda się nam spalić kuchnie, rodzicielska wściekłość będzie głęboka i długotrwała. Chodziliśmy sami do szkoły i spędzaliśmy błogie godziny na dworze wchodząc w lokalne szkody i generalnie psocac na potęgę. Współcześnie, takie zachowania byłyby uważane za wielce naganne i matka takiego „dzikiego” stadła byłaby odsądzana od czci i wiary za zaniedbanie i tumiwisizm w stosunku do dzieci.

Obecnie matka musi być matka ale i tez dietetykiem, psychiatra, psychologiem, fizjoterapeuta, dentysta, managerem, taksówkarzem, negocjatorem ze specjalizacja rozwiązywania konfliktów, trenerem fitness. Musi mieć pokończone przeróżne fakultety z matematyki, historii, chemii, socjologii, religioznawstwa, mody, włókiennictwa i projektowania (od ciuchów po strony internetowe). Do tego ukończone warsztaty w temacie „Samoakceptacja po trójce dzieci, jak aktywnie zwalczać kompleksy”. Oczekiwania społeczne są ogromne a akceptacja społeczna wręcz znikoma. W rodzicielstwie nie ma miejsca na błędy, przynajmniej nie dla matek.

Co do tego, ze ktoś ci mówi jak masz dzieci wychowywać....sugeruje wychodować sobie kręgosłup i krótko a treściwie poinformować rzeczone osoby gdzie mogą iść i co ze sobą zrobić. Tutaj niestety, nikt za ciebie tego nie zrobi. Pamiętaj, ze dzieci nie maja być lepsza wersja ciebie ale najlepsza wersja siebie samych.
Nie napisałam tego w celu uzyskania porady, ich mam dość :D. Tylko tak po prostu w celu podzielenia się z innymi matkami, które być może rozumieją i mają podobnie. Tak za bardzo nie mam z kim porozmawiać, więc dałam upust swojemu niezadowoleniu tutaj :). Może minie jak w końcu się wyprowadzimy i będziemy się widzieć z tymi ludźmi na święta :D. Poza tym gdy widzę moją babcię, która teraz jest stara, schorowana, sama, żyła z alkoholikiem który bił ją i dzieci, on zmarł w końcu, dzieci mają własne rodziny. A ona, niestety nic nie ma. Żadnej pasji, koleżanek, nie wychodzi z domu, jest zgorzkniała, nic jej nie cieszy.. Chodzi mi o zmarnowane życie, poprzez poświęcenie, dla "dobra dzieci", bo co inni powiedzą, bo tak trzeba...Dla mnie smutne.
 
Aha, ok, no to pogadajmy ;)
Tak, ja tez jak patrzę na takich ludzi, co to na starość wylądowali sami, bo poświęcili wszystko co mieli i jeszcze kawałek dla dobra dzieci a potem wnucząt, to jest mi ich szkoda. Szkoda, ze ich dzieci nie umieją docenić choćby troszkę tego, co im zostało ofiarowane i odwiedzić babcie czy dziadka choćby raz na jakiś czas. To jest smutne. Brak pasji czy zainteresowań...no cóż, niektórzy tak maja. Nie umieją sobie nic znaleźć.
Ja mieszkam daleko od rodziny, bliżej mi do teściów, ale wiem co mam zrobić z niechcianymi poradami.
Ale mam z kolei inny problem, moja mama wiecznie porównuje dzieci do mnie. „Jak ty byłaś niemowlęciem to w tym wieku robiłaś już to/tamto” I co z tego? Jedno dziecko rozwija się tak a drugie inaczej. Ja zaczelam mówić podobno bardzo wcześnie ale moja córka już później. Wiecznie slysze, ze „ty w tym wieku już całe zdania składałas...” a moja córka, owszem, mówi, ale jeszcze nie pełnymi zdaniami. Nie martwi mnie to, bo buzia się jej nie zamyka i wiem, ze nie ma problemów ani zahamowań przed mówieniem ale wnerwia mnie to, ze cały czas jest do mnie porównywana. Gdyby posłuchać i uwierzyć mojej mamie to ja byłam jakimś dziecięcym geniuszem robiąc to czy tamto bardzo szybko. Nawet jeśli to prawda to co to ma do mojego dziecka? Ono może zacząć mówić później niz ja ale np być genialna plastycznie. Albo muzycznie. Cokolwiek. Już mamie kilka razy wyjechałam żeby nie porównywała bo do niczego nie prowadzi. Syn ma obecnie cztery miesiące i póki co cisza ale jadę odwiedzić rodzine w lutym i już się nastawiam na „ty w tym wieku to to...”
 
Haha @DarkAsterR no na to wychodzi, że ja też byłam genialnym dzieckiem. Nocnik na 8 m-cy, całymi zdaniami mówiłam na rok, a jak miałam cztery to pisałam i czytałam 🤣 i jestem dziwakiem, bo mój syn ma prawie dwa lata i nie zmuszam go ani do nocnika, ani do pisania poezji 🙄
@Magdalena08 u nas jeszcze była jazda o żłobek - mój syn jako jedyny z dzieci w rodzinie poszedł do żłobka. I oczywiście wyrodna matka - bo puściła dzieciaka do tej wylęgarni wirusów, złych zachowań itd... I chciała wrócić do pracy. A na nie wyobrażałam sobie siedzenia w domu do ukończenia przez moje dziecko - najlepiej studiów 😉 skomentowalam raz a dosadnie. Że jak ktoś chce, to może siedzieć za 500 zł/m-c z moim dzieckiem, przy czym oczywiście musi mu gotować. A jak nie ma chętnych, to mają się nie wtrącać. Przykłady można mnożyć, obecnie jednym uchem wpuszczam, drugim wypuszczam. Polecam 😈
 
On Boże, żłobek....
Moja córka poszła do żłobka w wieku 10 mcy bo ja musiałam wrocic do pracy. Koniec świata. Takie malusie dziecko, jak można. Przecież ono potrzebuje mamy.... zupełnie tak jakby do tego żłobka córka szła na 24 godziny...
Ale chętnych do darmowego zostania z moja córka nie było wiec musiała iść „do ludzi”. Niesmiertelne „ja z tobą to siedziałam w domu do....” usłyszałam, a jakże. Nikt jednak nie bierze pod uwagę, ze czasy się zmieniły. Kiedyś można było z dzieckiem siedzieć w domu, obecnie to jest opcja dla tych nieco bardziej majetnych.
 
reklama
On Boże, żłobek....
Moja córka poszła do żłobka w wieku 10 mcy bo ja musiałam wrocic do pracy. Koniec świata. Takie malusie dziecko, jak można. Przecież ono potrzebuje mamy.... zupełnie tak jakby do tego żłobka córka szła na 24 godziny...
Ale chętnych do darmowego zostania z moja córka nie było wiec musiała iść „do ludzi”. Niesmiertelne „ja z tobą to siedziałam w domu do....” usłyszałam, a jakże. Nikt jednak nie bierze pod uwagę, ze czasy się zmieniły. Kiedyś można było z dzieckiem siedzieć w domu, obecnie to jest opcja dla tych nieco bardziej majetnych.
Albo tych, co nie mają wyjścia [emoji16]
 
reklama
Jak się cieszę, że trzeźwo myślisz i już nie dajesz się tym mądralom!
Miałam podobnie...
Z twojego wpisu widać, że nie zamierzasz popełniać błędów starszego pokolenia i krzywdzić dziecko pasem (a propos kary cielesne to obecnie przestępstwo), ale także nie zamierzasz zbytnio potakiwać dziecku, bo życie mu potakiwać nie będzie - więc tylko powiedzieć pozostaje Brawo! Oczywiście nie oznacza to, że nie będziesz popełniać błędów, ale jakby więcej było takich rodziców, którzy uczą się na błędach innych, to może co 6 Polak nie miał by ukrywanej depresji, a młodzi nie popełniali by tylu samobójstw.
Innymi słowy zrównoważone wychowanie moim zdaniem jest kluczem do szczęścia nie tylko dzieci i rodziców, ale i całego społeczeństwa.
Musiałam wiele przejść, żeby zrozumieć..., ale nie byłam pewna, wahałam się, dopiero terapia upewniła mnie w słuszności postępowania i obecnie sama prowadzę zajęcia uświadamiające.
Życzę wytrwałości 🌞
 
Do góry