reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mój synek jest odrzucany, a ja nie wiem jak mu pomóc...

mama_marysia

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
30 Październik 2007
Postów
48
Mój syn jest na początku podstawówki i strasznie się boję o jego, że tak powiem, los. Maciek zaczął dojrzewać nieco szybciej niż jego rówieśnicy, jest wyższy, mocniej się poci i zaczął mieć problemy z cerą. Niby nic, powiedziałybyście, ale dla dzieci w klasie to jest chyba coś zupełnie nie do przejścia. Chłopcy odnoszą się do niego chłodno, a dziewczynki mu dokuczają. Co gorsza, niechęć klasy do niego objawiła się ostatnio dość wyraźnie - zorganizowaliśmy urodziny w Mcdonaldsie, zaprosiliśmy całą klasę i... nie przyszedł nikt. Poza mną. Boję się, że mały będzie miał traumę na całe życie, strasznie płakał, zrobiłam wszystko, żeby go pocieszyć, ale nie wiem, jak mu pomóc, żeby nie czuł się gorszy. Przecież nie mogę go nagle zacząć rozpieszczać, żeby nie uzależnił się ode mnie jako od jedynej opoki na tej Ziemi... Jak z nim rozmawiać, od której strony... Co ja mam robić?
 
reklama
aż przeczytałam twojego posta mężowi- straszne to co piszesz...dzieci potrafią być niebywale okrutne:-:)-:)-:)-:)-(, oboje z męzem jestesmy zdania, żeby mały zwyczajnie zmienił szkołę, lub przynajmniej klasę, możliwe, że po prostu żle trafił, i ...może wartoby było odwiedzić psychologa dzieciecego, żeby pomóc twojemu synkowi pozbyć sie przykrych wrażeń. Trzymam za was kciuki- zbliżaja się wakacje i może nowy rok szkolny przyniesie dobre zmiany- życzę wam tego z całego serca:tak::-)
 
Ostatnia edycja:
to okropne co piszesz i bardzo smutne:-(
mam syna w wieku szkolnym 10 latka i powiem ci że wiem jak brutalne potrafią być dzieci...mój syn chodzi do obecnej szkoły od roku szkoła fajna klasa też ale dzieci chyba zawsze muszą znaleź sobie kozła ofiarnego,....u mojego synka była to ich koleżanka lekko puszysta może troszkę gorzej się ucząca i swego czasu zauważłam że syn zaczyna opowiadając o niej lekko ją wyśmiewać zwróciłam mu uwagę raz drugi trzeci.....w kńcu zadziałał argument zobacz mama też jest okrągła chciałbyś żeby się ktos ze mnie śmiał tak mówił o mnie jak ty o tej dziewczynce powiedział nie nie wolno.....po kilku dniach powiedział i co z tego że ja jej nie dokuczam jak reszta tak nawet pani jej chyba nie lubi:szok: spotkałam mamę tej dziewczynki pogadałyśmy i poprostu na zebraniu poruszyliśmy tą sprawę i powiem wam że większa wina jest po stronie rodziców jak dzieci......smutne ale prawdziwe rodzice potrafili powiedzieć mamie żeby ją odchudziła a nie sie skarżyła:szok:nikomu nie przyszło do głowy że dziewczynka jest chora:no:mówili że dzieci od zawsze się tak zachowują że to nie jest najwarzniejsze że ludzie to mają problemy że oni dzieci nie przekonają itp....nawet nauczycielka stwierdziła że ona problemu nie widzi....a problem był istniał i sie pogłębiał bo dziewczynka przestała mieć chęci chodzenia do szkoły zamkneła się w sobie...smutne ale mama nie czekała nawet na koniec roku szkolnego tylko od marca przeniosła ją do szkoły innej integracyjnej...ostatnio się spotkałyśmy obie są z tej zmiany bardzo zadowolone....
więc kochana rozwarz zmianę szkoły bo taka sytuacja jest dla twojego synka barzdo trudna smutna i przytłaczająca......
a my rodzice powinniśmy swoim dzieciom wpajać dobre wzorce i poszanowanie inności....
bo z drugiej strony dlaczego to wy macie zmieniać szkołą karac siebie za brak wychowania u innych????????????
dobrze że wkrótce wakacje może po wakacjach dzieci dorosną zmądrzeją i przestaną dokuczać tego wam z całego serca życzę:tak:
 
Mój syn jest na początku podstawówki i strasznie się boję o jego, że tak powiem, los. Maciek zaczął dojrzewać nieco szybciej niż jego rówieśnicy, jest wyższy, mocniej się poci i zaczął mieć problemy z cerą. Niby nic, powiedziałybyście, ale dla dzieci w klasie to jest chyba coś zupełnie nie do przejścia. Chłopcy odnoszą się do niego chłodno, a dziewczynki mu dokuczają. Co gorsza, niechęć klasy do niego objawiła się ostatnio dość wyraźnie - zorganizowaliśmy urodziny w Mcdonaldsie, zaprosiliśmy całą klasę i... nie przyszedł nikt. Poza mną. Boję się, że mały będzie miał traumę na całe życie, strasznie płakał, zrobiłam wszystko, żeby go pocieszyć, ale nie wiem, jak mu pomóc, żeby nie czuł się gorszy. Przecież nie mogę go nagle zacząć rozpieszczać, żeby nie uzależnił się ode mnie jako od jedynej opoki na tej Ziemi... Jak z nim rozmawiać, od której strony... Co ja mam robić?

Malinka masz racje...czasami rodzice sa tak beznadziejni ze co sie dziwic dziecku ze takie jest.
U nas na osiedlu jest dziewczynka ktora jest chora, ma guza mozgu i dziwnie sie zachowuje. Ktoregos dnia przybiega Zocha do mnie i mowi ze marta jest chora i nie bedzie sie z nia bawic, po rozmowie w domu, ze nie wolno sie z nikogo smiac, choroba to straszna rzecz i pewnie tej dziewczynce jest przykro ze inni sie z niej smieja i czy jej bylo by milo gdyby nikt nie chcial sie z nia bawic,Ktoregos dnia zaczela sie z nia bawic, i doszla do wniosku ze jednak Marta to fajna dziewczynka.

Ja mysle ze prawie zawsze zalezy od rodzicow jak dzieci zachowuja sie w stosunku do innych czy to doroslych czy dzieci. Mysle ze bezrozmowy wlasnie z rodzicami sie nie obejdzie, i wtedy zobaczysz jaka bedzie ich reakcja, bo jak podejda do tematu tak jak kolezanka wyzej napisala to naprawde bedzies zmiala doczynienia z niedojrzalymi ludzmi, ale wierze ze oni porozmawiaja z dziecmi i skoncza sie przykre rzeczy w szkole.
A jakis psycholog dla malego tez by sie przydal, zeby poradzil sobie z tym ze ludzie sa rozni...niestety bezwzgledni i bezczelni...
 
Bardzo trudna sytuacja. Szczegolnie jesli sie do niej dziecka nie przygotowywalo. Wiem, ktos zaraz powie, ze trudno przewidziec, ale mozna zaczac zaraz jesli sie zauwazy jakiekolwiek nieprawidlowosci. Moze warto bylo dowartosciowywac go, ze szybciej dojrzewa, ze innych tez to czeka kiedy on bedzie mial juz to za soba, itd.... Oczywiscie tez uwazam, ze duzo zalezy od rodzicow. Ale zaczac trzeba od siebie. Jesli Ty bedziesz jego szybsze dorastanie traktowala jako problem i cos niezwyklego to on to wyczuje i jeszcze bardziej bedzie cierpial. Czego ma sie dziwic kolegom, ze wytykaja jego "innosc" jesli jego rodzice tez widza go "innym". Nie ganie nikogo, ale poprostu czasem warto przeanalizowac swoje wlasne podejscie i slowa wypowiadane czesto w dobrej wierze, ktore moga szkodzic. Tu bardzo moze pomo dobry psycholog. I malemu, i jego rodzicom!
Moja corka urodzila sie z niedowladem prawej raczki. Nikt nie wie co sie stalo w lonie. Raczka byla zdeformowana i bezwladna. Nikt nie dawal nam nadziei, ze bedzie nia ruszac. Na szczescie, TYLKO dzieki naszej pracy, raczka staje sie z roku na rok mocniejsza. Rysuje nia, je, bawi sie , buduje itd. Jest duzo slabsza i mniej sprawna, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Niestety, raczka jest nadal nieco zdeformowana, krotsza a dlon nieco mniejsza. Poza tym na od lokcia do dlonie bardzo widoczna blizne (po porodzie miala rane, ktora tak sie zagoila), ktora wyglada na poparzeniowa.
Kiedy tylko stala sie swiadoma tego, ze ma inna raczke od nas, zaczelismy z nia "pracowac". Oczywiscie pod okiem psychologa. Dostalismy swietne rady. Dzis Misia dzis bez problemu pokazuje wszystkim swoje "gwiazdki, sloneczka i ksiezyce" na raczce . Bez oporow (jak na razie) opowiada, ze z taka raczka sie urodzila. Ze kazdy ma cos innego w sobie - ona ma raczke. Kiedy cwiczymy z nia to opowiadamy, jak nasze raczki byly salabe i tez musielismy je cwiczyc aby byly silne. Nasza corka ma tylko 4 latka. Boje sie nawet myslec co ja czeka w przyszlosci. Ale juz teraz wiem, ze rodzice dzieci potrafiabyc okrotniejsi od ich pociech. Nie raz juz slyszalam komentarze (nieby mialam nie slyszec:crazy:), ze niezle dzicko poparzylam, ze nie upilnowalam.....itp. I dlatego wlasnie na pierwszym zebraniu rodzicow w przedszkolu wstalam i powiedzialam co sie nam przytrafilo. Nigdy ani rodzice, ani dzieci z przedszkola nie zwracaly specjalnie uwagi na Misi raczke. Czasem maluchy sie jej pytaly, ale na odpowiedzi sie konczyl temat.

Ciezko jest byc rodzicem "innego" dziecka, ale duzo zalezy od nas, doroslych. Dla dzieci inne jest to co dorosli uwazaja za inne....Jesli dorosly z czyjegos kalectwa robi ceregiele (w dobrej wierze!) to tym bardziej jego dziecko bedzie na to zwracalo uwage i bedzie to dla niego nienaturalne. Natomiast kazdy z nas jest specjalny pod jakims katem - u jednych to widac, u innych nie! Wazne aby sam "inny" nie czul sie innym. Dopiero na drugim miejscu jest pomoc w dawaniu sobie rady z otoczeniem. Natomiast wlasne dzieci od poczatku warto uczyc, ze nie ma innosci - sa tylko roznice! Tak jak sie roznimy kolorem wlosow, tak mozemy roznic sie wzrostem, cera, niedoskonalosciami ciala itd.....
Ja zawsze sobie powtarzalam, ze idealu byc poprostu nie moze - a gdyby nie raczka, to Misia bylaby idealem!:-) Kazdy z nas cos ma "nie tak", jak sie dobrze przyjrzec:tak:
Pozdrawiam i sciskam wszystkie mamy "prawie" idealnych maluchow!
PS. Duzym bledem jest od najmlodszych lat laczenie w pary: ladne- dobre, brzydkie-zle! To sie zaczyna juz od najmlodszych lat. Czytanie bajek o zlej, brzydkiej czarownicy, brzydkim wilku, itd. W ten sposob podswiadomie kodujemy dzieciom, ze to co jest brzydkie jest zle lub gorsze. Tak potem widza swiat. Problem jest nie tylko w tym, ze maja problem z akceptacja ludzi chorych, slabych, okaleczonych itd....Ale rowniez latwo ufaja ludziom "ladnym" i "dobrym". A takowi nieraz sa wlasnie dla nich niebezpieczni! Pedofil nie przebiera sie za babe jage tylko udaje dobrego wojka! Warto pamietac o tym!
 
Ostatnia edycja:
a to Ci dopiero... może pogadaj z wychowawczynią, dowiesz się czegoś od niej, może ten "bojkot" bierze się z jeszcze jakiegoś innego źródła, o którym nie masz pojęcia...
 
straszne :-( bardzo przygnebiajace sa takei historie, bo przeciez dziecko w niczym nie zawinilo, a juz od podstawowki ma taka traume :-(
Niestety wina lezy tez troche po stronie nauczycielki, ktora powinna takei rzeczy zauwazac i mimo problemow robic wszystko zeby klase zintegrowac i uwrazliwic dzieci na innosc...
 
Zaczęłabym od szkoły, powinnaś porozmawiać z wychowawcą, można zorganizować różne zajęcia w których dzieci muszą razem współpracować, choćby w grupach po 5 osób zrobić konkurs na najlepszy plakat, napisane grupowe, wymyślone opowiadanie, jakieś zawody, wymyślić coś w czym twój chłopak mógłby się wkazać, dzieci są okrutne ale też dość łatwo im zaimponować. Nauczyciele też są różni ale mam nadzieję, że trafiliście na takiego z powołaniem i pomoże choć trochę w akceptacji twojego syna przez rówieśników. Temat urodzin też powinnaś poruszyć, Pani na zasadzie zabawy/ opowiadania może wyjaśnić dzieciom, że tak nie wypada i pozwolić im zrozumieć co one by czuły gdyby nikt nie przyszedł na ich urodziny.
Życzę powodzenia, wiem, że nic nie boli bardziej jak smutek naszego dziecka.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Moze tez on sam nie rozumie za bardzo co się wokol niego dzieje i przyjmuje to jak kare, za to, ze jego cialo nagle się zmienia... Musisz pomoc mu nabrac pewnosci siebie... Koniecznie wytlumacz mu na czym dojrzewanie polega i pomoz mu nauczyć się jak o siebie dbac. Kup mu jakiś dobry antyperspirant, popros w aptece o Benzacne, pomoze na pryszcze no i powtarzaj mu zeby dbal o higiene itd. Dzieki temu nabierze pewnosci siebie, bedzie bardziej zaradny w przyszlosci, takie nawyki na pewno sie oplaca...
 
Do góry