Bardzo trudna sytuacja. Szczegolnie jesli sie do niej dziecka nie przygotowywalo. Wiem, ktos zaraz powie, ze trudno przewidziec, ale mozna zaczac zaraz jesli sie zauwazy jakiekolwiek nieprawidlowosci. Moze warto bylo dowartosciowywac go, ze szybciej dojrzewa, ze innych tez to czeka kiedy on bedzie mial juz to za soba, itd.... Oczywiscie tez uwazam, ze duzo zalezy od rodzicow. Ale zaczac trzeba od siebie. Jesli Ty bedziesz jego szybsze dorastanie traktowala jako problem i cos niezwyklego to on to wyczuje i jeszcze bardziej bedzie cierpial. Czego ma sie dziwic kolegom, ze wytykaja jego "innosc" jesli jego rodzice tez widza go "innym". Nie ganie nikogo, ale poprostu czasem warto przeanalizowac swoje wlasne podejscie i slowa wypowiadane czesto w dobrej wierze, ktore moga szkodzic. Tu bardzo moze pomo dobry psycholog. I malemu, i jego rodzicom!
Moja corka urodzila sie z niedowladem prawej raczki. Nikt nie wie co sie stalo w lonie. Raczka byla zdeformowana i bezwladna. Nikt nie dawal nam nadziei, ze bedzie nia ruszac. Na szczescie, TYLKO dzieki naszej pracy, raczka staje sie z roku na rok mocniejsza. Rysuje nia, je, bawi sie , buduje itd. Jest duzo slabsza i mniej sprawna, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Niestety, raczka jest nadal nieco zdeformowana, krotsza a dlon nieco mniejsza. Poza tym na od lokcia do dlonie bardzo widoczna blizne (po porodzie miala rane, ktora tak sie zagoila), ktora wyglada na poparzeniowa.
Kiedy tylko stala sie swiadoma tego, ze ma inna raczke od nas, zaczelismy z nia "pracowac". Oczywiscie pod okiem psychologa. Dostalismy swietne rady. Dzis Misia dzis bez problemu pokazuje wszystkim swoje "gwiazdki, sloneczka i ksiezyce" na raczce . Bez oporow (jak na razie) opowiada, ze z taka raczka sie urodzila. Ze kazdy ma cos innego w sobie - ona ma raczke. Kiedy cwiczymy z nia to opowiadamy, jak nasze raczki byly salabe i tez musielismy je cwiczyc aby byly silne. Nasza corka ma tylko 4 latka. Boje sie nawet myslec co ja czeka w przyszlosci. Ale juz teraz wiem, ze rodzice dzieci potrafiabyc okrotniejsi od ich pociech. Nie raz juz slyszalam komentarze (nieby mialam nie slyszec

), ze niezle dzicko poparzylam, ze nie upilnowalam.....itp. I dlatego wlasnie na pierwszym zebraniu rodzicow w przedszkolu wstalam i powiedzialam co sie nam przytrafilo. Nigdy ani rodzice, ani dzieci z przedszkola nie zwracaly specjalnie uwagi na Misi raczke. Czasem maluchy sie jej pytaly, ale na odpowiedzi sie konczyl temat.
Ciezko jest byc rodzicem "innego" dziecka, ale duzo zalezy od nas, doroslych. Dla dzieci inne jest to co dorosli uwazaja za inne....Jesli dorosly z czyjegos kalectwa robi ceregiele (w dobrej wierze!) to tym bardziej jego dziecko bedzie na to zwracalo uwage i bedzie to dla niego nienaturalne. Natomiast kazdy z nas jest specjalny pod jakims katem - u jednych to widac, u innych nie! Wazne aby sam "inny" nie czul sie innym. Dopiero na drugim miejscu jest pomoc w dawaniu sobie rady z otoczeniem. Natomiast wlasne dzieci od poczatku warto uczyc, ze nie ma innosci - sa tylko roznice! Tak jak sie roznimy kolorem wlosow, tak mozemy roznic sie wzrostem, cera, niedoskonalosciami ciala itd.....
Ja zawsze sobie powtarzalam, ze idealu byc poprostu nie moze - a gdyby nie raczka, to Misia bylaby idealem!:-) Kazdy z nas cos ma "nie tak", jak sie dobrze przyjrzec

Pozdrawiam i sciskam wszystkie mamy "prawie" idealnych maluchow!
PS. Duzym bledem jest od najmlodszych lat laczenie w pary: ladne- dobre, brzydkie-zle! To sie zaczyna juz od najmlodszych lat. Czytanie bajek o zlej, brzydkiej czarownicy, brzydkim wilku, itd. W ten sposob podswiadomie kodujemy dzieciom, ze to co jest brzydkie jest zle lub gorsze. Tak potem widza swiat. Problem jest nie tylko w tym, ze maja problem z akceptacja ludzi chorych, slabych, okaleczonych itd....Ale rowniez latwo ufaja ludziom "ladnym" i "dobrym". A takowi nieraz sa wlasnie dla nich niebezpieczni! Pedofil nie przebiera sie za babe jage tylko udaje dobrego wojka! Warto pamietac o tym!