reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nadopiekuńczośc?

Dołączył(a)
15 Czerwiec 2008
Postów
12
Mam przyjaciółkę Agnieszkę ma ona dwie córki Gabrysię i Ulę ,które mają 3 latka.
Często wydaje mi się , że Aga nie jest zbyt dobrą matką.:happy:.
Niedawno była u mnie w domu z Gabi i Ulą nagle Ula spadła ze stołu na który się
wdrapała. Zapytałam Agę czy dzwonic po lekarza.Aga mnie zaskoczyła! nadal piła spokojnie kawę mówiąc tylko, iż napewno nic jej nie jest .To nie moje dziecko, ale zadzwoniłam jednak. Lekarz powiedział,że to dobrze ,że nie zlekceważyłam tego. Aga juz wiele razy lekceważyła podobne sytuacje . Raz zgubiła też Gabi w supermarkecie. Ciągle powtarza mi ,ze powinnam brac z niej przykład bo niedługo urodzę. Ale ja myślę ,że ona raczej dobrze nie postępuje.:no:
 
reklama
Myśle,że nie ma co pochopnie oceniać tej mamy dziewczynek.
Oczywiście potrzebny jest zdrowy rozsądek,ale prawda jest taka ,że dzieci dosc często upadaja.Moje dziecko czasem nawet kilkanaście razy dziennie,szczególnie,kiedy zaczynał chodzić,a teraz kiedy namiętnie sie wspina na wszystko.Na głowie nie raz miał guza.To matka musi ocenic,czy dziecko nadaje sie do konsultacji lekarskiej.Gdy upada,a nie płacze ,nic sie nie dzieje,nie widać żadnych obrażen,to myśle,że nie ma co sie denerwować.Upadki sa wpisane w rozwój małego człowieczka.A zobaczyśz jak wypuścisz swoje dziecie po raz pierwszy na podwórko...:tak:
W czasie ciąży łatwo idealizować i myśleć,że będzie sie idealna matką,no niestety,każdy z nas popełnia błędy...
A zagubienie w hipermarkecie,no cóż głupio sie stało,ale przy dwójce ruchliwych 3 latków nie trudno o taką akcje.Może warto zaproponować wspólne zakupy,by dwoje osób pilnowało maluchy,a nie pochopnie oceniac tą mamę.Przepraszam,ze to piszę,ale mysle,ze najłatwiej o takie oceny jak sie nie ma jeszcze dzieci(mi też nie raz sie zdażało),życie jednak weryfikuje wszystkie nasze teorie.
Oczywiście ostrożności nigdy za wiele,ale nie martwiłabym sie aż tak.:tak:\
 
Milenko_25, będziesz matką, będziesz wiedziała jak postepować. Sama się dziwię, jaką czasem mam intuicję, jeśli chodzi o mojego synka :tak: . Nie wiem jaką matką jest Twoja przyjaciółka, ale akurat jeśli chodzi o dzwonienie po lekarza w opisanym przez Ciebie przypadku, to ja też bym nie dzwoniła. Po upadku, trzeba obejrzeć dziecko, jeśli płącze zobaczyć co boli. Po uderzeniu w głowę, trzeba obserwować dziecko i np. nie pozwolić zaraz iść spać, bo może być wstrząśnienie mózgu, ale wtedy dziecko mdleje, nie kontaktuje, jest zbyt senne, wymiotuje. Także trzeba obejrzeć i ocenić sytuację, a potem jeszcze obserwować dziecko. Jeśli dziecko nie płacze, to znaczy, że krzywdy sobie nie zrobiło. Jedyne co, to jeśli było tak jak pisałaś, że koleżanka spokojnie dalej piła kawę, to mnie to dziwi, bo ja bym przetłumaczyła dzieciakowi, ze nie wolno włazić na stół i że może to się skońćzyć krzywdą.
Moja siotra zna pewną mamę, która dziecku niczego nie zakazuje, włazi sobie gdzie chce i na co chce :szok:. Ma 3 lata i rękę miało szytą, nogę zwichniętą. Takze to dla mnie nie jest normalne. Trzeba dbać o bezpieczeństwo dziecka. Po to są place zabaw, zeby w miarę bezpiecznie dziecko pod naszym okiem się bawiło. Chociaż mój Michaś też spadł z drabinki, ale tam jest chociaż piasek, a nie jakby łaził mi po stole w kuchni (a próbował) i spadłby na płytki.
Zgubienie dziecka, niestety to bardzo łatwe. Mi się to nie zdarzyło, ale mogę sobie to wyobrazić. Trzeba mieć oczy na około głowy.
 
aja sie za wami nie zgadzam.
W dodatku niedawno byla sytuacja ,że rano Aga wstala i bylysmy razem w mieszkaniu u niej i nei zajrzała do swoich dzieci zajrzala dopiero po godzinei a dzieci nie bylo okazalo sie ze poszly sobie samedaaaleko za sklepy!! naszczescie sie odnalazly.
 
aja sie za wami nie zgadzam.
W dodatku niedawno byla sytuacja ,że rano Aga wstala i bylysmy razem w mieszkaniu u niej i nei zajrzała do swoich dzieci zajrzala dopiero po godzinei a dzieci nie bylo okazalo sie ze poszly sobie samedaaaleko za sklepy!! naszczescie sie odnalazly.
No tak ,ale piszesz tylko o dwóch sytuacjach,które nie wskazywały na to ,by matka zaniedbywała dzieci..Być może jesteś świadkiem zupełnie innych sytuacji.
Proponuje porozmawiać z tą mamą,uwrażliwić na konsekwencje jej zachowania ,wytłumaczyć,że dzieci nie maja takiej wyobrazni,co moze sie stac,kiedy sie oddalaja samodzielnie z domu.:tak:
Może ta mama potrzebuje pomocy jakiejś drugiej osoby,może warto taka pomoc zaoferować lub zorganizować.Jeżeli jest sama(a ojciec dzieci?wspiera Ją?pomaga?)może potrzebuje chwili oddechu i nie wie jak sobie ją zorganizowac,a może ma takie "żywczyki' w domu i nie sposób ich upilnować.:baffled:
Kurcze,trudna sytuacja...Ale mam przyjaciółkę,ktora ma bardzo żywego 4 latka,który ciągle pakuje sie w kłopoty,któś z boku mógłby powiedzieć,że go zaniedbuje(ciągle brudny,posiniaczony,gubi sie ,ucieka,kombinuje jak tylko wyjśc z domu i rozrabiać na dworze),a dziewczyna dwoi sie i troi,by okiełznać małego rozrabiakę.Jezdzi z nim na terapię i widać rezultaty,choc nie zmienia to faktu,ze dziecko jest strasznie nadpobudliwe.:tak:

Jeżeli ta mama, o której piszesz stwarza dzieciom sytuacje zagrażające ich życiu(pozostawianie samych np.)i zdrowiu,to musisz interweniować.Na początek szczera rozmowa z nią bez osądzania i oceniania.:tak:
 
Milenka - a ja uważam, że grubo przesadzasz:)
Jestem mamą 6 letniego syna. Jest najlepszym uczniem w klasie, bardzo posłusznym i w miarę zdyscyplinowanym i wiesz co? Ma na wardze 3 szwy (zderzenie z komputerem), a na łuku brwiowym 2 szwy (ściana w przedpokoju). W obu przypadkach rozbił się w mojej, męża i teścia obecności... Mało tego: zgubił się w hipermarkecie. Znaleźliśmy go z mężem szybko, ale wystarczyła sekunda, żeby się zapodział.
I wyobraź sobie, że oboje z mężem nie mamy sobie nic do zarzucenia. Jesteśmy bardzo troskliwymi rodzicami, dajemy naszem dziecku całą masę miłości, poświęcamy wiele uwagi, zabieramy na spacery, wycieczki, do kina i teatru, czytamy codziennie odkąd się urodził, ale musimy pamiętać, że dzieci to samodzielne i odrębne OSOBY i CHARAKTERY. Dzieci potrzebują samodzielności, one uczą się też na własnych błędach. Nie można być nadopiekuńczym rodzicem bo to prosta droga do zrobienia z dziecka życiowej kaleki.
Cóż: podsumowując: moja "sierota" chodzi poobijana i podrapana (nauka jazdy na dwóch kółkach), a do szpitala jedziemy jak widzę zęby na wylot, albo kości:)
Pozdrawiam i życzę wiele cierpliwości:)
 
Aha! Jest jeszcze P.S

Nie zapominaj Milenka, że macierzyństwo powinno dla Ciebie (i dla każdej kobiety) być przyjemnością, najwspanialszym darem na świecie, a nie bieganiem za dzieckiem bez wytchnienia. Widzisz, nasza trójka czeka na malutką księżniczkę, która urodzi się we wrześniu. Możemy się tylko domyślać, jak łobuzuje dwójka w domu, przekonamy się niebawem i wiesz co? Bogatsi o doświadczenia z Kajem mamy zamiar wychowywać naszą córkę dokładnie tak samo jak syna, z którego jesteśmy bardzo dumni. Mam nadzieję, że dowiesz się kiedyś jaka to niewiarygodna przyjemność jak nauczycielka w międzynarodowej szkole, wręcza nagrodę rodzicom i mówi, że Twoj syn jest lepszy niż 23 osoby z jego klasy: anglicy, irlandczycy władający swoim własnym językiem - pomimo 5 szwów, rozbitych kolan, włosów do połowy pleców, martensów na nogach i przygody w hipermarkecie:))
Myślę, że mama, o któej piszesz doskonale zna swoje córeczki i wie czego sie po nich spodziewać, jak reagują na ból, radość, smutek, złość... czasami pewnie ją zaskakują... Ciebie też to czeka, choć nie wiem jak bardzo będziesz się starała być mamą idealną:)
Czasem trzeba też wyluzować, dla swojego własnego dobra:)
 
Ja mam na razie malucha, ale ... jego się nie da uchronić przed urazami :tak: U mnie fizycznie nie da się go ochronić, przynajmniej ja nie nadążam... jest dla mnie za szybki...
Ale jak czytałam o plemieniu indian, w którym dzieciom nie zabrania się niczego (bawią się nad rwącą rzeką nie pilnowane, bawią się maczetami nie pilnowane) i wcale nie ma więcej wypadków niż przy wychowaniu "europejskim" gdzie rodzic strzeże na kazdym kroku - to się wyluzowałam prawdę mówiąc.
Ja reaguję na wypadki w zależności od reakcji dziecka - jak do mnie biegnie to przytulam, jak płacze w miejscu to zagaduję tylko co się stało... 80% wypadków to wstaje i nawet nie płacze, więc nie robię nic.
A Anaklim ma rację :tak: - dzieci się nie da upilnować na 100%, i to że się gubią, rozbijają kości, wargi, nosy - to norma i nie jest to zwykle zaniedbanie rodziców. Paradoksalnie pewnie im mniej nad nimi skaczesz, tym szybciej się uczą odpowiedzialności za swoje wybryki i są ostrożniejsze, bo wiedzą że nie mama a same się muszą uratować z opresji. ;-)
 
anaklim gratuluję sukcesów synka:-)
A my chyba właśnie jesteśmy odrobinkę nadopiekuńczy, tak ciut ciut;-)już dwa razy zdarzyło nam się wzywać karetkę do Bartosza, pierwszy raz kiedy miał 7mies i spadł nam z kanapy na podłogę(pokrytą wykładziną), drugim razem rowerkiem z paru stopni. Za każdym razem skończyło się na strachu, a panowie z ambulansu skwitowali nas tylko pobłażliwym uśmiechem i słowami : ''to wasze pierwsze dziecko? Aaa młodzi rodzice''Myślę, że z czasem i ''ilością'' dzieci to przechodzi:-D:-p
 
reklama
mamabartusia - dzięki:))). W waszym przypadku nadopiekuńczość uzasadniona:) Jakby mi 7 miesięczny maluch wyciął taki numer to też bym dmuchała na zimne:)
 
Do góry