A u nas w rodzinie wszyscy czekali na tę wiadomość. Oboje z Mężem jesteśmy najmłodsi z rodzeństwa, i wszyscy od wielu lat mają swoje rodziny. Skończyliśmy studia....w tym roku w marcu był ślub, więc ...za każdym razem przy spotkaniu pytano nas, czy to już...? ;-) Trochę mnie to irytowało, bo jak wiecie starliśmy się o dzidzię długo przed ślubem ...i miałam różne chwile, bałam się, że mogę nie mieć dzieci w ogóle...a tu takie pytania.

Ale kiedy kolejny raz nie dostałam okresu (bo od zawsze miałam zaburzenia), pomyślałam, że to nie możliwe, że po pierwszym przyjęciu leków...i w ogóle to był czas stresu potwornego...ale dla siebie w tajemnicy przed wszystkimi zrobiłam test, by się nie martwić jeszcze tym. Okazał się pozytywny

Jaka ja byłam radosna... Ale nie powiedziałam Mężowi tak szybko. Musiałam być pewna. Byłam najpierw u lekarza, który nie stwierdził ciąży: "bo albo jej nie ma, albo to za wcześnie na jej stwierdzenie", ale oczywiście nie poprzestałam na tym, pojechałam do szpitala na badanie krwi BHCG i ono już wykazało 3 tydzień ciąży


Jak mąż wrócił z pracy poprosiłam go by zabrał mnie na plażę.... tam dałam mu karteczkę ze zdjęciem niemowlaczka "Anny Gedes" (kupiłam ją kilka lat temu na tę okoliczność) a w niej był test.....ślicznie nam było na tej plaży.....nigdy tego nie zapomnę, jego i mojej radości....
Najbliża rodzina się ucieszyła bardzo... gratulacji nie było końca....:-)
Ale w październiku mieliśmy ślub i wesele w rodzinie Męża. Ja i mój Mąż w ogóle nie pijemy odkąd jesteśmy razem, o godz. 00.00 zabrał mnie do pary młodej, zastukał w kieliszek szampana by wszyscy ucichli i oznajmił wszystkim gościom, że ma cudowną nowinę dla wzystkich, którrzy nas znają :-) pogłaskał mnie po brzuszku i powiedział: "Mamy Maluszka w drodze"



Byłam taka wzruszona....i oklaski, gratualcje...odrazu wypili za zdrowie Maleństwa ;-) Bardzo miło to wspominam.
Wszyscy przyjaciele i znajomi, nawet w pracy - wszyscy reagują do dziś z radością...

nie miałam nie miłych sytuacji.