reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nie radzę sobie z macierzyństwem.

Boże ale pięknie dziewczyny piszecie❤️
Aż się popłakałam. A dopiero to przede mną i to z bliźniakami. Bardzo mnie to stresuje co będzie na początku. Ale Wasze słowa podnoszą na duchu.
 
reklama
To wyglada na zwyklego, zdrowego niemowlaka. W te idealne bajeczki nie wierz. Ludzie szybko zapominaja, jak to bylo na pcozatku i mocno idealizuja, znieksztalcaja rzeczywistosc. Moja pierwsza corka tez taka byla, jak twoje dziecko. Tez mialam watpliwosci, obawy. Nie wiedzialam, jak sobie dac rade. Podejrzewam, ze mialam poczatki depresji. Nie boj sie prosic o pomoc. Nie boj sie pojsc do psychoga na rozmowe. Poczatki zawsze sa trudne. Szczegolnie dla pierwszorazowych mam. Kazda z nas byla w tym miejscu. Mysle, ze twoje przezycia zwiazane z ciaza i pologiem teraz rzutuja na twoje samopoczucie. Pamietaj, ze po kazdej burzy wychodzi slonce. Jesli chcesz pogadac to zawsze mozesz napisac na priv.
 
Moje początki też były złe. Synek w nocy jako tako spał, ale jak się już obudził, to nie na samo karmienie, ale 2-3 godziny zabawy! A z takim małym to jeszcze nie wiadomo było co robić. Ciągle na rękach chciał, a jak nie, to płakał. Wózek przestał akceptować gdzieś w drugim miesiącu życia (później zaczął jak już usiadł, na 10 miesięcy). Ile on się napłakał, a ja z nim. Już czasami leżałam obok, niewyspana, sfrustrowana, załamana, nie mając siły go dalej nosić. Prosiłam o pomoc, ale na 3 miesiące przestał akceptować "obcych"! Babcia musiała być u nas 3 razy w tygodniu, bo jak rzadziej, to zapominał i znów przy niej płakał. A nie zawsze tak mogła. Przy wszystkich innych też płakał. Nikomu się na ręce nie dał wziąć. Wisiał na piersi godzinami. Rozkręcił mi laktację tak, że po 2-3 miesiącach nadal musiałam ściągać pokarm, bo miałam go za dużo. Co chwilę zapalenie piersi. Bolało. I ciągłe wyrzuty do siebie: co ja źle robię? Czemu moje dziecko tak płacze?

Teraz ma 2,5 roku. No super dziecko. Sokojne, kochane. Drugie ma rok, ale drugie jakieś łatwiejsze było. I ja miałam inne podejście. Jak pierwsze płakało, a ja byłam głodna, to i tak nosiłam jeszcze czasem 2 godziny. Jak drugie płakało, a ja byłam głodna, to odkładałam i szłam jeść. Trudno, popłacze - ale najedzona ja mam więcej siły i cierpliwości uspokajać. Tak samo z innymi mimo potrzebami.
 
Dziewczyny tu już dużo napisały, więc sama widzisz, że to co przechodzisz, co myślisz, co czujesz jest normalne. Nie jesteś w tym sama, tak to po prostu wygląda.
Co do książek... Możesz przeczytać wszystkie książki świata, a i tak pojawienie się dziecka wywali Ci świat do góry nogami. Żadna książka nie opisze tego co się dzieje, bo tego po prostu nie da ubrać się w słowa 🙂
A co do opowieści innych to zachowaj dystans. Ja miałam znajomą, której dzieci zawsze pięknie spały, pięknie jadły, no ideały. A ona matka dekady. I któregoś dnia pogadałam szczerze z jej mężem i okazało się, że to wszystko bajeczki. Po co to mówiła? Nie wiem... Może sama chciała w to wierzyć.

Jak sobie poradzisz jak mąż wroci do pracy? Normalnie 🙂 tak jak każda z nas sobie radziła, jedne lepiej, inne mniej, ale poradzisz sobie. Minie dzień, potem drugi i sama zobaczysz, że dajesz radę. Chociaż pewnie będzie ciężko, no nie ma co się czarować. Ale ten czas mija i to bardzo szybko, mogę nawet powiedzieć, że za szybko, chociaż na początku ciężko w to uwierzyć.

Pamiętaj też o sobie, a jeśli będziesz potrzebowała pomocy to idź po nią. Mi jedna wizyta u psychologa bardzo pomogła, tak żeby się wygadac do cna i wypłakać wszystkie lęki, żale i frustracje, wyszłam stamtąd 20 kg lżejsza na duszy. Trzymaj się mamo, wszystko będzie dobrze 🙂
 
Cześć,
Przepraszam z góry za mój wywód na smutno ale gdzieś muszę się wygadać. Miesiąc temu zostałam mamą. Zawsze chciałam mieć dziecko - marzyłam o córeczce i spełniło się. Bardzo długo musieliśmy starać się o dziecko i cały ten okres, te monitoringi, bieganie po lekarzach, comiesięczne rozczarowanie było straszne. Potem ciąża, od początku zagrożona, cukrzyca ciążowa, siedzenie w domu. Poród nie taki jak chciałam - odmówiono mi znieczulenia, pękłam, połóg zmiótł mnie z planszy, wróciłam do szpitala z krwawieniami. Walka o laktację koszmar. Teraz jestem już w domu i mam wrażenie że sobie nie radzę. Tak bardzo chciałam dziecka, przeczytałam chyba wszystkie dostępne książki, myślałam że jestem przygotowana. Jak słyszę o dzieciach co nie płaczą, mamy od razu wiedzą o co im chodzi, które mają regularne drzemki etc to aż się pocę. Moja córka ma jedną drzemkę dziennie od ok 14 do 17 ale tylko na spacerze lub w chuście. Śpi tylko tak lub na mnie lub przy piersi. Dużo płacze. Jak jej zalecze potówki w jednym miejscu na drugi dzień wyskakują w innym. Czasem je, płacze że jeszcze i wymiotuje jednocześnie. Ma chyba wbudowany czujnik odkładania gdziekolwiek i komukolwiek.Nie umiem jej usypiać. Nie wiem często o co jej chodzi. Boje się co będzie jak mąż wróci do pracy - na razie jest cały czas z nami, niewiele kobiet ma to szczęście i myślę czasem co by było gdyby musiał iść do pracy zaraz po porodzie, i boje się co będzie jak zostanę sama. Mam wrażenie że moim życiem rządzi chaos, nie wiem jak to zrobić żeby poukładać czy zaplanować nasz dzień...wiem że ona ma dopiero miesiąc, ale mam wrażenie że wszystko robię źle i jestem najgorsza z matek... chciałabym to ogarnąć, żeby była szczęśliwym bobasem, boję się, że ją krzywdzę, że się będzie źle rozwijać albo coś... wszystko to mnie przytłacza.
Kochana masz prawo do takich uczuc. Jestes najlepsza mama i jestes tez czlowiekiem ktory ma prawo do takich jak miewasz uczuc. Z czasem bedzie lepiej, latwiej. Zobaczysz😊 Wszystko potrzebuje stabilizacji i czasu. U mnie tez nie bylo latwo. O dziecko staralismy sie bardzo dlugo az wkroczyli lekarze specjalisci...dluga droga, placz i meki. Ale jest i on💪 po latach walki mamy syna. Obecnie ma skonczone 7 mcy. Poczatki nie byly latwe a pocieszanie wszystkich dookola ze nie pierwsza i ostatnia i ze z czasem bedzie lepiej przyprawialo mnie o zlosc i wymioty. Minelo 7 mcy cos sie skonczylo ale tez i cos zaczelo. Kolejny etap. Latwo nie jest i nie tego chcialam. Nie chcialam tych nieprzespanych nocy i ciaglego placzu. Czesto plakalam i do teraz placze z wyczerpania i niemocy. Czesto myslalam i mysle o tym, jak wiele bym chciala i jak malo moge. Za nic w świecie nie chcialabym zrezygnowac z macierzynstwa bo tyle o nie walczylam💪ale tak bardzo tez tesknie do ciszy i swobody...Kiedys "Mama terapeuta" napisała: że Macierzyństwo to strata.
A każda strata potrzebuje opłakania, zatrzymania, żałoby.
Nawet jeśli jesteś Mamą już od lat, przechodziłaś przez to przez co teraz przechodzisz dziesiątki, a może setki raz
MASZ PRAWO dalej to przeżywać!
Bo opłakiwanie Twojej straty nie ma z góry wyznaczonych ram czasowych.
Bo żałoba nie jest procesem liniowym. Ona lubi zataczać kręgi i pod wpływem różnych zdarzeń zawracać Cię na wcześniejsze etapy.
Bo możesz nie mieć wystarczajacego wsparcia i zasobów, by mieć ją już za sobą. Raz na zawsze.
Dlatego zauważaj siebie.
Zwłaszcza jeśli widzisz siebie kolejny raz w tym samym miejscu z tymi samymi trudnymi emocjami.
Patrz na siebie z wyrozumiałością i łagodnością.
Bo to, że teraz czujesz oznacza, że jesteś wciąż w drodze.
Skoro jesteś w drodze to znaczy, że kiedyś przez to przejdziesz.
A kiedy będzie już po wszystkim zobaczysz siebie inną.
Silniejszą.
Bardziej świadomą.
Czułą i najbliższą sobie.
Bo kiedy było Ci najtrudniej,
byłaś blisko siebie ❤️
Jesteś najlepsza mama jaka mozesz dac swojej córce, a wszystko potrzebuje czasu😊
 
Cześć,
Przepraszam z góry za mój wywód na smutno ale gdzieś muszę się wygadać. Miesiąc temu zostałam mamą. Zawsze chciałam mieć dziecko - marzyłam o córeczce i spełniło się. Bardzo długo musieliśmy starać się o dziecko i cały ten okres, te monitoringi, bieganie po lekarzach, comiesięczne rozczarowanie było straszne. Potem ciąża, od początku zagrożona, cukrzyca ciążowa, siedzenie w domu. Poród nie taki jak chciałam - odmówiono mi znieczulenia, pękłam, połóg zmiótł mnie z planszy, wróciłam do szpitala z krwawieniami. Walka o laktację koszmar. Teraz jestem już w domu i mam wrażenie że sobie nie radzę. Tak bardzo chciałam dziecka, przeczytałam chyba wszystkie dostępne książki, myślałam że jestem przygotowana. Jak słyszę o dzieciach co nie płaczą, mamy od razu wiedzą o co im chodzi, które mają regularne drzemki etc to aż się pocę. Moja córka ma jedną drzemkę dziennie od ok 14 do 17 ale tylko na spacerze lub w chuście. Śpi tylko tak lub na mnie lub przy piersi. Dużo płacze. Jak jej zalecze potówki w jednym miejscu na drugi dzień wyskakują w innym. Czasem je, płacze że jeszcze i wymiotuje jednocześnie. Ma chyba wbudowany czujnik odkładania gdziekolwiek i komukolwiek.Nie umiem jej usypiać. Nie wiem często o co jej chodzi. Boje się co będzie jak mąż wróci do pracy - na razie jest cały czas z nami, niewiele kobiet ma to szczęście i myślę czasem co by było gdyby musiał iść do pracy zaraz po porodzie, i boje się co będzie jak zostanę sama. Mam wrażenie że moim życiem rządzi chaos, nie wiem jak to zrobić żeby poukładać czy zaplanować nasz dzień...wiem że ona ma dopiero miesiąc, ale mam wrażenie że wszystko robię źle i jestem najgorsza z matek... chciałabym to ogarnąć, żeby była szczęśliwym bobasem, boję się, że ją krzywdzę, że się będzie źle rozwijać albo coś... wszystko to mnie przytłacza.
Miałam dokładnie to samo. Jakbym czytała o sobie łącznie ze staraniami o dziecko. Zaufaj to minie. Hormony się unormują bo one aktualnie bardzo wpływają na Twoje postrzeganie świata. Daj sobie czas. Mi pomogło wyjście z domu. Wspólne spacery po pracy męża stały się zbawienne. Można było przewietrzyć głowę, pogadać, stracić z oczu brudne gary i kłęby prania a młody ucinał sobie drzemkę w wózeczku. Polecam. No i żeby wyjść z domu trzeba stanąć przed lustrem 😉 uczesać włosy, umalować oko, ubrać coś innego niż koszula nocna 😃 to takie drobiazgi, ale pozwalają połączyć życie które minęło z tym które jest teraz. Jedyne co pozostanie z Twoich obaw to chaos 😅 ale można przywyknąć. Aktualnie stąpam po podłodze pełnej zabawek, na stole gar z obiadem, na łóżku talerz po kanapce zjedzonej w locie a ja robie kawę i włączam przyjaciół bo mlody spi a ja mam jakieś 2 godz dla siebie i na pewno nie zmarnuje ich na sprzątnie. Dodam że przed porodem moje mieszkanie było wręcz sterylne a ja pedantyczna. Gdybyś chciała pogadać pisz na priv 🙂
 
Ja bardzo podobnie przerabiałam ale z drugim synem, pierwszy był dość spokojny. Za to drugi, zaraz po porodzie wylądowaliśmy w innym szpitalu na 2 tygodnie, potem w domu nie dosyć że 16 miesięczny w domu, to maluch też nie był łatwy, dużo płakał krzyczał. Dopiero po 5 miesiącu się zmieniło. Niestety dwójka maluchów dała mi nieźle w kość i niestety dopadła mnie depresja. Na dodatek nie mam koleżanek tutaj gdzie mieszkam, więc też ciężko się z kimś spotkać wyjść z domu. Niby mam teściową do pomocy, ale ona też ma swoje sprawy. Mąż wraca po 14, ale do południa i noce jestem sama znaczy w nocy mąż jest ale on wstaje rano do pracy, więc maluch jest mój. Od ponad miesiąca jesteśmy na mm, do tej pory było kp, ale przez to że miałam leki od psychiatry to była największa motywacja żeby zrezygnować z kp bo jakoś wcześniej nie miałam aż tak zaparcia. Maluch do 3-4 miesiąca życia ma niewykształcony dobrze układ pokarmowy, wszystko mu się tam normuje. Więc spokojnie wszystko jest normalne.
 
Słowa wsparcia już były - podpisuję się pod nimi obiema rękami. Sama przez to przechodziłam. Z rzeczy, których można spróbować: polecam wizytę u fizjoterapeuty pracującego metodą Bobath. Czasem przyczyną bywają problemy z napięciem, zwłaszcza po ciężkim porodzie. Jeśli wszystko będzie ok, to i tak fizjo może pokazać masaże wyciszające. Przy pierwszym synu o tym nie wiedziałam i się męczyłam. Z drugim od razu po miesiącu poszłam do fizjo i było znacznie łatwiej. Teraz spodziewam się trzeciego synka i już wiem, że na pewno pójdziemy po porodzie na konsultację do fizjo.
 
reklama
Nie ma idealnych matek i idealnych dzieci.
Każdy popełnia błędy, każdy ma dość. Macierzyństwo jest ciężkie, są dobre i złe momenty. Musicie się nauczyć siebie, na spokojnie. Praktycznie każda ma ciężkie początki, świat się wywraca do góry nogami, wszystko jest nowe. Z czasem jest łatwiej, mniej się stresujemy. Głowa do góry i nie wierz we wszystko co mówią czy piszą. Idealnie to tylko na Instagramie.
 
reklama
Do góry