reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nie radzę sobie z macierzyństwem.

OhKrysiu

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
11 Maj 2022
Postów
65
Cześć,
Przepraszam z góry za mój wywód na smutno ale gdzieś muszę się wygadać. Miesiąc temu zostałam mamą. Zawsze chciałam mieć dziecko - marzyłam o córeczce i spełniło się. Bardzo długo musieliśmy starać się o dziecko i cały ten okres, te monitoringi, bieganie po lekarzach, comiesięczne rozczarowanie było straszne. Potem ciąża, od początku zagrożona, cukrzyca ciążowa, siedzenie w domu. Poród nie taki jak chciałam - odmówiono mi znieczulenia, pękłam, połóg zmiótł mnie z planszy, wróciłam do szpitala z krwawieniami. Walka o laktację koszmar. Teraz jestem już w domu i mam wrażenie że sobie nie radzę. Tak bardzo chciałam dziecka, przeczytałam chyba wszystkie dostępne książki, myślałam że jestem przygotowana. Jak słyszę o dzieciach co nie płaczą, mamy od razu wiedzą o co im chodzi, które mają regularne drzemki etc to aż się pocę. Moja córka ma jedną drzemkę dziennie od ok 14 do 17 ale tylko na spacerze lub w chuście. Śpi tylko tak lub na mnie lub przy piersi. Dużo płacze. Jak jej zalecze potówki w jednym miejscu na drugi dzień wyskakują w innym. Czasem je, płacze że jeszcze i wymiotuje jednocześnie. Ma chyba wbudowany czujnik odkładania gdziekolwiek i komukolwiek.Nie umiem jej usypiać. Nie wiem często o co jej chodzi. Boje się co będzie jak mąż wróci do pracy - na razie jest cały czas z nami, niewiele kobiet ma to szczęście i myślę czasem co by było gdyby musiał iść do pracy zaraz po porodzie, i boje się co będzie jak zostanę sama. Mam wrażenie że moim życiem rządzi chaos, nie wiem jak to zrobić żeby poukładać czy zaplanować nasz dzień...wiem że ona ma dopiero miesiąc, ale mam wrażenie że wszystko robię źle i jestem najgorsza z matek... chciałabym to ogarnąć, żeby była szczęśliwym bobasem, boję się, że ją krzywdzę, że się będzie źle rozwijać albo coś... wszystko to mnie przytłacza.
 
reklama
Pozwolę sobie na stwierdzenie, że 90% matek odczuwa to samo, co Ty.
Początki nigdy nie są łatwe. Pamiętam, zę przez pierwsze 2 tygodnie to mąż lepiej ogarniał dlaczego dziecię płacze, ja jak tylko słyszałam jęki, to wpadałam w panikę, bo totalnie nie wiedziałam co zrobić.
A jak miałam zostać pierwszy raz sama z dzieckiem, gdy mąż wracał do pracy, to serio byłam wręcz przerażona ! Nie wyobrażałam sobie, ze mogłabym dać radę z tym wszystkim.

Do 6 miesiąca córka miała jak nie bóle jelitek,to kolki, także całe wieczory od 16 to jeden wielki ryk i płacz. Raz nawet wylądowaliśmy na sorze, bo uznaliśmy, zę coś musi być nietak, bo tak płacze (oczywiście nic nie wyszło).
Śmieję się, że jestem samotną matką, bo mąż od lat tyle pracuje, że jak wraca, to przeważnie kładzie się odpocząć, aby za 2 -3 h iść spać, a nie mamy żadnej babci, czy innej osoby do pomocy, także większosć dnia ciągle byłam sama z córką, potem złobek i przedszkole, więc troszkę łatwiej.
Jak to mówią - szczęśliwa matka, szczęśliwe dziecko. Jeśli masz męża w domu, to weź chociaż raz na tydzień lub dwa wybierz się do jakiegoś sklepu, cukierni z ulubioną koleżanką itd. Musisz dać sobie odpoczać, bo zwariujesz,a w wierz mi, wiem co mówię ( pierwszy raz wyszłam gdzieś bez dziecka dopiero, gdy córka miała około pół roku, bo dopiero wtedy miałam taką możliwość i później czułam się o niebo lepiej, bo nawet przez te 2-3 zdążyłam troszkę odpocząć od ciągłego myślenia o dziecku).

Maluszki szybko rosną, także z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc będzie Ci już łatwiej. #sprawdzoneinfo :)

A jeśli uważasz, że rzeczywiscie sobie nie radzisz z tym wszystkim, to moze udaj się do psychologa, porozmawiaj z nim, może rzuci Ci jakieś inne spojrzenie na Twoją sytuację.
 
Pozwolę sobie na stwierdzenie, że 90% matek odczuwa to samo, co Ty.
Początki nigdy nie są łatwe. Pamiętam, zę przez pierwsze 2 tygodnie to mąż lepiej ogarniał dlaczego dziecię płacze, ja jak tylko słyszałam jęki, to wpadałam w panikę, bo totalnie nie wiedziałam co zrobić.
A jak miałam zostać pierwszy raz sama z dzieckiem, gdy mąż wracał do pracy, to serio byłam wręcz przerażona ! Nie wyobrażałam sobie, ze mogłabym dać radę z tym wszystkim.

Do 6 miesiąca córka miała jak nie bóle jelitek,to kolki, także całe wieczory od 16 to jeden wielki ryk i płacz. Raz nawet wylądowaliśmy na sorze, bo uznaliśmy, zę coś musi być nietak, bo tak płacze (oczywiście nic nie wyszło).
Śmieję się, że jestem samotną matką, bo mąż od lat tyle pracuje, że jak wraca, to przeważnie kładzie się odpocząć, aby za 2 -3 h iść spać, a nie mamy żadnej babci, czy innej osoby do pomocy, także większosć dnia ciągle byłam sama z córką, potem złobek i przedszkole, więc troszkę łatwiej.
Jak to mówią - szczęśliwa matka, szczęśliwe dziecko. Jeśli masz męża w domu, to weź chociaż raz na tydzień lub dwa wybierz się do jakiegoś sklepu, cukierni z ulubioną koleżanką itd. Musisz dać sobie odpoczać, bo zwariujesz,a w wierz mi, wiem co mówię ( pierwszy raz wyszłam gdzieś bez dziecka dopiero, gdy córka miała około pół roku, bo dopiero wtedy miałam taką możliwość i później czułam się o niebo lepiej, bo nawet przez te 2-3 zdążyłam troszkę odpocząć od ciągłego myślenia o dziecku).

Maluszki szybko rosną, także z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc będzie Ci już łatwiej. #sprawdzoneinfo :)

A jeśli uważasz, że rzeczywiscie sobie nie radzisz z tym wszystkim, to moze udaj się do psychologa, porozmawiaj z nim, może rzuci Ci jakieś inne spojrzenie na Twoją sytuację.
Dodam jeszcze, że ja leciałam KPI przez prawie 2 lata, bo z poczatku też problemy ( finalnie okazało się, zę z wędzidełkiem, ale to nei rozwiązało sprawy, więc leciałam KPI ). Dodatkowo przy rozszerzaniu diety od 6 msc, okzało się, ze córka nie chce jeść. Nawet nie wiesz jak ja się czułam, jak słyszałam rożne "pomocne" komentarze babć, że jak to nie je. Jak ja się zazdrośnie patrzyłam na te wszystkie mamy, które dają dziecku kawałek jabłka, a my nadal na mleku. Potem jakoś weszły kaszki, jakieś tubki i nic pozatym, gdzie w tym czasie inne dzieci szamały schabowe, chlebki i inne pyszności.
Po wielu wielu miesiącach okazało się, że córka ma zaburzenia SI, że to żadna moja wina, że córka tak nie je.
Nauczyło mnie to ufać sobie i lekarzom, bo gdybym słuchała złotych rad mojej mamy, czy teściowej, córka mogłaby mieć problemy natury psychologicznej w wziązku z jedzeniem ( raz czytałam o mamie, która właśnie na siłę dawała jesć dziecku z takimi samymi problemami, gdzie dziecko później na samą wzmiankę o jedzeniu reagowało wymiotami).
Pamietaj, że jesteś najlepszą mamą dla swojego dziecka. Nikt nie chce dla niego tak dobrze jak Ty.
 
Oj uwierz uwierz, że nie jesteś sama 😊
Mój synek też jest moim.spełnionym marzeniem.
Ileś łez radości wylałam 😄
A potem był poród , walka o mleko która po cesarce się nie chciała rozkręcić, ogromny wtedy czułam smutek - 3tygodnie walki niemal 24h na dobę by w końcu stwierdzić że czas odpuścić.
Mleka nie ma i nie będzie.
Niemal bezsenne noce.
W dzień nie odsypiałam bo nie potrafię spać w dzień 😔
Usypianie ech : na rękach, w wózki, przy suszarce albo wlączonym okapie kuchennym - raz pomagało raz nie 🤷‍♀️
I znowu ileż łez wylanych - z bezsilności,z bezradności, z takiego zwykłego ludzkiego wyczerpania ...
A kolki dopiero były przed nami 🙈

TEN początkowy okres trzeba po prostu ... przetrwać. Brutalne ale prawdziwe.
Mój ma obecnie 4,5miesiąca.
W nocy dalej nie dosypiam bo budzi się co 2-3h na karmienie i o 4-5 ma pobudki już całkowite 😄
I wiesz co ci szczerze powiem ?
Tęsknię za dniami gdy mały miał miesiąc czy 2 tygodnie ...
Bo zobaczysz jak szybko ten czas przeleci, jak szybko będziesz zmieniać ciuszki na coraz większe, jak bardzo zacznie się zmieniać dziecko nie tylko w zachowaniu ale i w wyglądzie.
On jest przekochany i przeuroczy, zwłaszcza gdy rano się wybudza i od razu ma uśmiech na twarzy gdy mnie widzi i robi taki słodki dziubek jakby chciał mi dać buzi ☺️😍😘 ... ale ma już 4,5miesiąca i gdy patrzę na fotki wstecz gdy miał miesiąc to myślę sobie : kiedy!!? kiedy to przeleciało ??!

Ten począkowy okres jest trudny, nie ma się co oszukiwać ... i nie jest wcale powiedziane że będzie już tylko lepiej bo oj nie zawsze tak jest, zwłaszcza gdy mały ma skoki i dodatkowo zaczyna ząbkować.
I znowu są wylewane łzy bo całodobowy płacz dziecka też daje nam matkom w kość 🙄
Swoje trzeba wypłakać ...
 
@ohkrusiu na początek usiądź i się zatrzymaj. Maluch w domu, nie ważne jak wyczekany i wychuchany to ogromna rewolucja w każdej dziedzinie życia. Tak jak pisałas, skomplikowane początki, niedospaniem, zmęczenie, rzeczy, które miały przychodzić lekko jak innym, jak karmienie, dziecko miało jeść i spać, a tu zonk. Co robisz źle? NIC. WSZYSTKO ROBISZ DOBRZE. Po prostu uczucie się siebie. Żadna matka nie rodzi się z wydrukowana instrukcja obsługi dziecka. Tej instrukcji nie znajdziesz też w książkach. I niestety dziecko też jej nie ma. Uczysz się porozumiewac z maluchem. I tu będą wzloty i upadki. Dziś coś zadziała, żeby jutro uczyć się na nowo. To, co istotne, to twoje nastawienie. Im bardziej będziesz wyluzowana, spokojna, odprężona, tym łatwiej będzie ci przeżyć dzień z maluszkiem. Jedne są odkładał e bardziej, inne mniej. Mają różne potrzeby, czy wynikające z naturalnego rozwoju, czy z różnych trudności, czy to gastrycznych, czy innych. Pierwszy rok to niebywałą nauka. To zmiana we wszystkim. Trzeba się nauczyć nie spać i nie mieć sił, a mimo to kochać i działać. Trzeba się zgrać. A to nie jest kwestia dnia, dwóch. Tylko miesięcy. Trzeba przeorganizować całą rzeczywistość i na nowo uczyć się być, w innej roli. Nic sobie nie wyzucaj. Nie mam się je, bo jesteś dla siebie i oskarżycielem i sędzia i kątem. Bądź wyrozumiała. Uczysz się wszystkiego, bo jest nowe. I z każdym dzieckiem będziesz uczyła się od nowa. Tylko daj sobie szansę, bo maluch da ci ich miliony. Dostrajanie się, uczniem nowej rzeczywistości. Nie będzie czasu się ubrać , wyłapać, zjeść, posprzątać, ugotować. Z czasem opanujesz bycie z malcem i powoli wdrozysz się w to jak wspólnie na nowo wypełniać obowiązki domowe. By mieć siłę korzystaj z każdej możliwej chwili by spać razem z maluchem. A jeśli wciąż będzie ci ciężko, to bez problemu sięgaj po pomoc psychologa, tudzież innego specjalisty. Mnie to uczenie się zajmowało za każdym razem ok roku. Tak więc bez sarkazmu, a z czułością witam cię w świecie rodzicielstwa. Pamiętaj, ze spokojem, cierpliwością, miłością i wytrwałością można zdziałać cuda. To emocje, których najbardziej potrzebujesz, a jakoś dziwnie będziesz ma początku najmniej zauważała. Z czasem to się zmieni. Jeśli tylko możesz, to korzystaj z pomocy bliskich, nie tylko męża. Po porodzie opieki wymaga maluch, ale ty też, bo potrzebujesz pozytywnej energii by stawić czoła wyzwaniom.
 
Cześć,
Przepraszam z góry za mój wywód na smutno ale gdzieś muszę się wygadać. Miesiąc temu zostałam mamą. Zawsze chciałam mieć dziecko - marzyłam o córeczce i spełniło się. Bardzo długo musieliśmy starać się o dziecko i cały ten okres, te monitoringi, bieganie po lekarzach, comiesięczne rozczarowanie było straszne. Potem ciąża, od początku zagrożona, cukrzyca ciążowa, siedzenie w domu. Poród nie taki jak chciałam - odmówiono mi znieczulenia, pękłam, połóg zmiótł mnie z planszy, wróciłam do szpitala z krwawieniami. Walka o laktację koszmar. Teraz jestem już w domu i mam wrażenie że sobie nie radzę. Tak bardzo chciałam dziecka, przeczytałam chyba wszystkie dostępne książki, myślałam że jestem przygotowana. Jak słyszę o dzieciach co nie płaczą, mamy od razu wiedzą o co im chodzi, które mają regularne drzemki etc to aż się pocę. Moja córka ma jedną drzemkę dziennie od ok 14 do 17 ale tylko na spacerze lub w chuście. Śpi tylko tak lub na mnie lub przy piersi. Dużo płacze. Jak jej zalecze potówki w jednym miejscu na drugi dzień wyskakują w innym. Czasem je, płacze że jeszcze i wymiotuje jednocześnie. Ma chyba wbudowany czujnik odkładania gdziekolwiek i komukolwiek.Nie umiem jej usypiać. Nie wiem często o co jej chodzi. Boje się co będzie jak mąż wróci do pracy - na razie jest cały czas z nami, niewiele kobiet ma to szczęście i myślę czasem co by było gdyby musiał iść do pracy zaraz po porodzie, i boje się co będzie jak zostanę sama. Mam wrażenie że moim życiem rządzi chaos, nie wiem jak to zrobić żeby poukładać czy zaplanować nasz dzień...wiem że ona ma dopiero miesiąc, ale mam wrażenie że wszystko robię źle i jestem najgorsza z matek... chciałabym to ogarnąć, żeby była szczęśliwym bobasem, boję się, że ją krzywdzę, że się będzie źle rozwijać albo coś... wszystko to mnie przytłacza.

Kazda z nas to przerabia. Jedna w mniejszym, druga w wiekszym stopniu.
Moja rada: daj sobie czas.
Jak dziecko ma trzygodzinną drzemkę na Tobie, to wykorzystaj ten czas na czytanie książek, oglądanie filmu na tablecie, słuchanie podcastu. Nie lataj wtedy na mopie czy nie nadrabiaj zaległości z calego dnia.
Jak Ty będziesz spokojna, dziecko to odczuje.
Jesteś jeszcze w połogu, przechodzisz przez kosmiczna burze hormonów i to jest zupełnie normalne. Taka kolej rzeczy.
Co do krzywdzenia dziecka, to nie ma takiej opcji zebys je wypaczyła czy wpłynęła na jego nieprawidłowy rozwoj. Po prostu musicie się siebie nawzajem nauczyc. Niestety nie daja instrukcji obslugi noworodka na porodowce. Na kazde dziecko dziala cos innego. Na jednego dziala szumiś, na innego suszarka, a inne bedzie spac tylko noszone na rękach z totalna alergia na wózek. Taki maluch potrzebuje tylko mleka, bliskości i czystej pieluchy. Tylko i aż tyle. Wierzę że uda Ci sie znaleźć chwilę, zadbać o siebie i odnaleźć radość z macierzyństwa.
Pamietaj też ze nawet jesli nie czerpiesz radosci z okresu noworodkowego lub wczesnoniemowlecego, to nie oznacza ze jestes kiepską mama. Pewnie swietnie odnajdziesz się we wspólnych zabawach ze starszakiem na placu zabaw czy układając puzzle.
Z kazdym tygodniem będzie ciut latwiej 😊
 
Temat wciąż aktualny... Mialam to samo. Pierwsze miesiące to koszmar, Z czasem jest o niebo lepiej. Biegaliśmy po lekarzach, dziecko zdrowe, okazało się że jest po prostu wymagający, tzw high need baby. Do dzis sie zastanawiam, jak to przetrwałam, moja babcia przy kazdej rozmowie ze mną płacze, i wspomina, jak to do niedawna było, i przez co mogliśmy przejść.
Nie wiem czy to pocieszenie - ale ja bym oddala wszystko, żeby mój noworodek miał taką piękną 3 godzinną drzemkę 😍 pierwszy rok życia mojego dziecka, przykro to mówić, ale.. To najgorszy rok mojego życia.
Dziewczyny dobrze Ci radzą, żeby zagospodarować choćby godzinkę dla siebie, żeby glowa mogła odpocząć, fajnie jak masz możliwość się zdrzemnąć, bo niewyspanie potęgowało moją frustrację. Zdaję sobie sprawę, że wiele mam nie ma takich możliwości, ale wszystko jest do przetrwania... Wiem co mówię, przeszlam to praktycznie sama, bez snu, w ciągłym krzyku.
Może jakaś pomoc? Mamy, koleżanki czy jakaś opiekunka?
 
I naucz się być leniwa! Naucz się odpoczywać. Moim błędem było to, że chcialam żeby wszystko było wyprasowane, obiad codziennie ugotowany... Teraz kiedy tylko mam okazję to to wykorzystuje, choćby poleżeć bezczynnie przez 5 min. Bywało ze w południe byłam jeszcze w koszuli, moje babcie i mama mroziły mi obiady albo robiły w sloiku, bo ja naprawdę nie mialam kiedy nawet zejść do kuchni. Jeżeli masz taką możliwość, lub możliwość skorzystania z cateringu, to polecam. Co do dziecka - Pierwsze miesiące musicie się nauczyć siebie. Moim problemem też było porównywanie, że dlaczego dziecko x śpi bez przerwy 5 godzin, a moje nie śpi WCALE i w dodatku ciągle wrzeszczy? Zanim pogodzilam się z tym, że moje dziecko jest takie a nie inne, minęło kilka miesięcy. I dopiero jak zaakceptowałam rzeczywistości, to zaczelam się cieszyć każdą krótką ciszą, każdą miną dziecka. Wcześniej nie widzialam żadnych pozytywów. Moja miłość do dziecka też przyszła z czasem, i z biegiem tego czasu kocham go co raz bardziej. Na początku robiłam wszystko jak robot, dopiero po kilku miesiącach zaczelam opiekować się synkiem z miłością. Przypomnialo mi się, że moje dziecko koiła kąpiel, więc Kapalam go 2-3 razy dziennie, nie wiem jak jest u was?

Czytam teraz, to co napisała wyżej... To brzmi strasznie, ale mówię to w 100% szczerze.
Mi lekarze doradzali by dopiero po 3 msc takiego ciaglego płaczu dziecka szukać ewentualnej przyczyny, sprawdzić napięcie mięśniowe itp
 
reklama
Cześć,
Przepraszam z góry za mój wywód na smutno ale gdzieś muszę się wygadać. Miesiąc temu zostałam mamą. Zawsze chciałam mieć dziecko - marzyłam o córeczce i spełniło się. Bardzo długo musieliśmy starać się o dziecko i cały ten okres, te monitoringi, bieganie po lekarzach, comiesięczne rozczarowanie było straszne. Potem ciąża, od początku zagrożona, cukrzyca ciążowa, siedzenie w domu. Poród nie taki jak chciałam - odmówiono mi znieczulenia, pękłam, połóg zmiótł mnie z planszy, wróciłam do szpitala z krwawieniami. Walka o laktację koszmar. Teraz jestem już w domu i mam wrażenie że sobie nie radzę. Tak bardzo chciałam dziecka, przeczytałam chyba wszystkie dostępne książki, myślałam że jestem przygotowana. Jak słyszę o dzieciach co nie płaczą, mamy od razu wiedzą o co im chodzi, które mają regularne drzemki etc to aż się pocę. Moja córka ma jedną drzemkę dziennie od ok 14 do 17 ale tylko na spacerze lub w chuście. Śpi tylko tak lub na mnie lub przy piersi. Dużo płacze. Jak jej zalecze potówki w jednym miejscu na drugi dzień wyskakują w innym. Czasem je, płacze że jeszcze i wymiotuje jednocześnie. Ma chyba wbudowany czujnik odkładania gdziekolwiek i komukolwiek.Nie umiem jej usypiać. Nie wiem często o co jej chodzi. Boje się co będzie jak mąż wróci do pracy - na razie jest cały czas z nami, niewiele kobiet ma to szczęście i myślę czasem co by było gdyby musiał iść do pracy zaraz po porodzie, i boje się co będzie jak zostanę sama. Mam wrażenie że moim życiem rządzi chaos, nie wiem jak to zrobić żeby poukładać czy zaplanować nasz dzień...wiem że ona ma dopiero miesiąc, ale mam wrażenie że wszystko robię źle i jestem najgorsza z matek... chciałabym to ogarnąć, żeby była szczęśliwym bobasem, boję się, że ją krzywdzę, że się będzie źle rozwijać albo coś... wszystko to mnie przytłacza.

Będzie lepiej, zobaczysz :) Na IV trymestr nikt nie jest w stanie się przygotować, tego się nie da opowiedzieć. Malutka na razie komunikuje się przez płacz, meczy ją refluks, wszystko ją przebodźcowuje. To minie, a Ty na pewno jesteś super mamą, tylko zestresowaną. Mi bardzo pomogło oglądanie na yt Pawła Zawitkowskiego, wdrozylismy mase jego wskazówek do pielegnacji, mówiliśmy cicho, mieliśmy takie "powolne" ruchy przy opiece nad maluchem i wszystko powoli powoli zaczeło się poprawiać. Po 2 miesiącu zrobiło się łatwiej zdecydowanie i z każdym dniem było coraz fajniej. Dziś mamy pół roku i jest cudownie❤️ W najgorszych momentach (nasz synek spał TYLKO na nas, a ja nie umiałam zasnać tylko czuwałam), kiedy spałam 1,5 godziny na dobę brałam dzień godzina po godzinie, jak jakiś komandos na wojnie :) To mija, nauczycie się siebie i będzie fajnie. Zobaczysz :)
 
Do góry