reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Obumarły płód...

reklama
Mialam bardzo wysokie crp i w badaniu histopatologicznym byly ślady zapalenia
Ok. Dziękuję za info. Będę jutro prosić lekarza żeby przy okazji badań zrobił mi crp. Ja szukam przyczyny co się stało z naszym dzieciątkiem :( ale najpierw jutro będę po raz kolejny na oddziale kwitnąć..
 
Konsultowałam się z kilkoma lekarzami. Zanim zaszłam w ciążę byłam na 2 badaniach USG: po tym pierwszym zabiegu oczyszczenia po pustym jaju: macica pięknie, na jajnikach widać było pęcherzyki. Akurat jeden był z lewego jajnika przed owulacją - więc miałam trochę łatwiej z kolejnym strzałem. Jutro idę do szpitala. Nie zaczęłam ani plamić, ani brzuch mnie nie boli... Lekarka z którą jestem umówiona twierdzi,że lepiej zrobić zabieg,żeby nie czekać to się wszystko szybciej zagoi. Z badań genetycznych płodu zrezygnowaliśmy. Zrobimy tylko te badania immunologiczne w kierunki przeciwciał antyfosfolipidowych (btw.czy któraś z WAS to robiła?) Jeszcze mam umówioną wizytę u zakaźnika. Mam dziwne wyniki toxoplazmozy: Z IGG wynika,że przechorowałam/miałam kontakt ale dość wysokie było to miano przeciwciał i lekarz zalecił mi zrobienie awidności. Zrobiłam i wyszła 90. w sumie nie potrafił mi tego zinterpretować... Twierdzi,że to mogło być przyczyną poronienia i kazał mi się skontaktować z oddziałem zakaźnym i przeleczyć. Cholernie nie chce jutrzejszego dnia. Ciągle staramy się o pierwsze dziecko. Nie potrafię dalej zrozumieć dlaczego to serduszko przestało bić... :( jestem osobą szczupłą (53kg, 165cm) nie mam ani nadciśnienia, ani cukrzycy, tarczyca idealna, pozostałe wyniki badań też. Co jest nie tak.....
U mnie w rodzinie dziewczyna straciła trzy ciąże przez toksoplazmozę. Po dwóch stratach odkryli przyczynę, leczyli, a i tak straciła, chyba za krótki czas czekali. Dopiero czwarte dziecko donoszone. :(-

U mnie od razu łyżeczkowali, na narkozie, nic nie czułam, szybko doszłam do siebie.
 
Coś strasznego ,a co to jest ?
Olowica to zatrucie olowiem. Jej maz pracowal w drukarni a kiedys byly szodliwe urzadzenia wytwarzajace olow. Dzieci rodzily sie zatrute olowiem :( Nie wiem dlaczego donosila obie ciaze skoro natura zazwyczaj sama eliminuje uszkodzone plody, to straszne co ich spotkalo. Mieli jeszcze jedna corke ktora kilka lat pozniej jak byla nastolatka wziela tabletki. Niestety nie udalo jej sie uratowac.
 
Jak się czyta ilu kobietom przytrafiają się tak straszne rzeczy to zastanawiam się gdzie tu sprawiedliwośc...
Dolvit trzymaj się tam życzę aby wszystko szybko poszło trzymam kciuki 😁
No niestety teraz poronienie to jest norma i kobiet. Jak lezalam za drugim razem na oddziale do zabiegu byłam 3 w kolejce za mną jsscze było kilka kobiet. Wszystkie po poronieniu. Ja nigdy nie poznałam przyczyny swoich strat Ale były one z byłym mężem. Z obecnym wpadlismy i byłam pewna że znów poronie a ciąża od początku do końca przebiegala wzorowo. Wyniki badań miałam super az położna sie dziwila. A mój lekarz prowadzący powiedział że widocznie poprzednie straty były na podłożu genetycznym ze ja i mąż były mieliśmy jakąś wadę genetyczną która uniemozliwiala rozwijanie sie zarodka bo wszystkie poronienia były na etapie 6-7 tygodnia. A ja byłam pewna ze to z mojej winy ze pewnie ja nie mogę mieć dzieci....
 
Nie lubię pisać.. Ale chyba mam potrzebę wygadania się przed obcymi. Na pewno nie jedna z Was miała taką sytuację. Przykrą....
W wigilie zrobiłam test - wyszły dwie kreski!!! super radość, potem bHCG i rosło pięknie podwajało się. Poszłam na USG - 6 tydz serduszko biło, widać dzieciątko. Założyli kartę ciąży, badania krwi porobiłam. Dziś rano kolejna wizyta. Poszłam z mężem bo chciałam,żeby też zobaczył. 10tydz i co? Serduszko nie biło... okazało się,że świeża sprawa - płód rozwinięty i wielkościowo i somatycznie jak na swój wiek... jeszcze widać było przepływy w macicy ale już u dziecka nie :( totalna załamka. Pojechałam do drugiego lekarza,żeby potwierdzić i niestety... To nasze pierwsze dziecko miało być. W lipcu okazało się,że mam puste jajo i na początku sierpnia robiony zabieg. Teraz znowu.. Jestem umówiona na piątek.. nie potrafię opisać mojego rozgoryczenia, niemocy i poczucia frustracji.. DLACZEGO??!?!?! co się stało? czy do cholerny nie możemy mieć normalnie dziecka? Wyniki krwi, tarczyca wszystko idealnie. Co poszło nie tak? Gdzie problem.. Czy któraś z was robiła badania genetycznie poronionego płodu? Jak to wyglądało i cenowo i merytorycznie? Czy dostałyście odpowiedź ? Nie umiem opisać bólu... tacy szczęśliwi jechaliśmy na dzisiejsze badanie. Aż nie mogę uwierzyć....
Ja niestety miałam podobną sytuację i u mnie okazało się że zaraziłam się cytomegalią. Wiele osób ją ma ale pierwsze zakażenie dla płodu bywa jak w moim przypadku śmiertelne. Ale głowa do góry ja już czekam na następną fasolkę i wierzę że i Wam się uda.
 
Dziewczyny właśnie leżę w szpitalu.
Dzisiaj zaczęłam krwawić. Nie godzę się na zabieg łyżeczkowania wyłącznie na tabletke czyszcząca (poronną dopochwowo)
Myślicie ze słusznie robię ?
Mi tabletki nic nie dały tylko ból i i tak mnie wylyzeczkowali i żałuję że tak późno
 
reklama
Dolvit trzymaj się tam życzę aby wszystko szybko poszło trzymam kciuki 😁
No niestety teraz poronienie to jest norma i kobiet. Jak lezalam za drugim razem na oddziale do zabiegu byłam 3 w kolejce za mną jsscze było kilka kobiet. Wszystkie po poronieniu. Ja nigdy nie poznałam przyczyny swoich strat Ale były one z byłym mężem. Z obecnym wpadlismy i byłam pewna że znów poronie a ciąża od początku do końca przebiegala wzorowo. Wyniki badań miałam super az położna sie dziwila. A mój lekarz prowadzący powiedział że widocznie poprzednie straty były na podłożu genetycznym ze ja i mąż były mieliśmy jakąś wadę genetyczną która uniemozliwiala rozwijanie sie zarodka bo wszystkie poronienia były na etapie 6-7 tygodnia. A ja byłam pewna ze to z mojej winy ze pewnie ja nie mogę mieć dzieci....
Hahaha to akurat średnio pocieszające, póki co nie chciałabym zmieniać męża haha🤣🙈 jak będę już po zabiegu mamy zamiar porobić badania, więc zobaczymy. Poddawać się nie chcemy... Może w końcu doczekamy pierwszego dziecka
 
Do góry