reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Opowieści porodowe :)

Mam chwile to postaram się na szybko :-p

W srode bylismy na KTG, podobno bylo już nie za ładne więc w czwartek mieliśmy przyjść znowu. Wiec w czwartek tez KTG,
chyba było lepsze bo lekarz kazał przyjść w sobote (termin) na następne, ale generalnie nie zrobił nawet badania =p
Odczytał tylko KTG i puścił do domu =] no i tym sposobem musieliśmy wrócić do szpitala o 1 w nocy z czwartku na piątek =p

Odchodziły wody i w szpitalu położna stwierdziła 4cm rozwarcia, ale ja nic nie czułam i na KTG też brak skurczy więc... położyli nas spać =]
Jak już pisałam nic mnie nie bolało to chociaż się do rana wyspałam mniej więcej =p
Koło 7 przyjechał T. Przedtem wzięli mnie na badanie. I bez zmian. Pani doktor już mnie chciała kłaść na porodówke ale że ja się czułam nadal dobrze
to zdecydowała żebym jeszcze została na sali i chociaż śniadanie zjadła =] i chwała jej za to =p

O 9 następne badanie, znowu bez zmian, ale tym razem już mieliśmy iść na porodówke na wywołanie.
Podłączyli oksy, po 2 godzinach przyszedł lekarz i stwierdził że jeszcze za bardzo jestem uśmiechnięta więc kazał zwiększyć dawkę =p
No to zaczęło się robić boleśnie ale jeszcze bez tragedii. Rozwiązywaliśmy sobie krzyżówke z T :-)
Potem lekarz przyszedł koło 13 jak zaczęłam sobie troche popłakiwać, ale rozwarcie jakoś nie postępowało :-(
szyjka daleko no i kicha, męczymy się dalej. Tylko że teraz już zaczęło naprawdę boleć =(

Jak w końcu rozwarcie doszło do 7cm koło godziny 17-18 i główka zaczęła się pojawiać gdzieś tam w oddali to za się problemy.
Ja już płakałam że mam dość i już nie chce =p biedny T już siedział się nie odzywał, ale ważne że siedział chociaż =]
w przerwach między skurczami na te 2 minuty to ja chyba przysypiałam =p

Ale... okazało się że moje skurcze trwaja za krótko (już się zaczynały takie ostre ostre) bo 10-20 sekund!
Na dodatek Wiktor wymyślił że wyjdzie bokiem x] ale co gorsze to przez takie wyciskanie się tętno spadało mu do 50 i niżej.... a moje ciśnienie od godziny
trzymało się na 160 (to bylo do przewidzenia po zatruciu ciążowym...)

godz 18.30 No i wtedy przyszedł doktor, rozwarcie nadal 7cm główka nadal gdzieś tam w oddali, ja już nie wyrabiam.
Cesarskie cięcie. Trochę mi ulżyło że chociaż gorzej skurcze nie będą bolały =p No i pojechaliśmy na sale operacyjną.

o 19:30 wyszedł Wiktor =] tylko przez te wszystkie akcje biedny niedotleniony i siny =(
zabrali go od razu na dół, potem mnie zszyli i zawieźli na salę.
Jakoś po 6 godzinach pokazali mi synusia na chwilę, a do karmienia i już na dłużej po 12 godzinach.

To tak bardzo w skrocie telegraficznym =p było pare śmiesznych, dziwnych i smutnych akcji ale to za dużo pisać
tyle to trwało ;-)

Potem się tylko lekarze śmiali że taki malutki 3.100kg a ja go nie mogłam urodzić naturalnie?

A powód dla którego nie udało się naturalnie to podobno coś nie tak z moją miednicą :sorry2:
jakaś insza jest ale nie wiem dokładnie o co chodziło bo tłumaczyli mi to na porodówce przy skurczach
a ja troche nie słuchałam =p
 
reklama
monika to mialysmy podobny porod... u mnie po oxy tez sie nic nie ruszylo, szyjka caly czas z malym rozwarciem.
A i tak najgorszy moment to jak sie dowiadujesz ze z dzieckiem cos nie tak.... straszne przezycie, dobrze ze juz za nami :) mam nadzieje ze szybko dochodzisz do siebie po cc i ze maly rosnie zdrowo :)

Misia A to ty tez sie pewnie nastresowalas spadajacym tetnem...
Mi sie do tej pory chce plakac jak sobie ten dzien przypominam :(
 
No wlasnie dziewczyny, nawet nie chce sobie wyobrazac co sie czuje w takim momencie jak sie cos niedobrego z maluszkiem dzieje, musialyscie przezyc straszne chwile... i tym bardziej szkoda, ze mimo wszystko czesto tak ryzykuja zwlekajac z cc az nastapi jakis krytyczny moment... Jedynie dziekowac Bogu ze juz po wszystkim i dzieciatka zdrowe z mamusiami:tak:
Dzielne kobiety jestescie!
 
cytryna - ja rycze za kazdym razem , dgy sobie ta chwile przypominam..
misia - a tez mialas koszmar.. a mojego synusia zaraz jak mi polozyli na boku i zaraz ssal i cala noc byl ze mna, spal pod pacha, jak zaczal poplakiwac na cyca to dzwonilam na polozna i przekladala mi go na druga strone. rano mnie postawili na nogi,s ciagneli cewnik i zasugerowali sie ruszac - o ile to poruszaniem mozna nazwac za pierwszym wstaniem - no i maly caly czas ze mna byl, w druga noc po ceasrce juz sama probowalam przekladac go od cyca do cyca. tyle ze ta moja rana od pepka w dol przeszkadza ciagle gdy chce karmic na siedzaco, a na lezaco synus czasami kopnie centralnie wlansie w ta rane. ale spoko - z dnia na dzien lepiej :-)
 
Ostatnia edycja:
pryzybela Koło 17-18 T zamienił się na chwile z moja mama na sali przy mnie.
Ona slyszala wszystko co sie dzialo, i potem wlasnie mówiła że bez sensu czekaja i zwlekaja
jak przeciez sytuacja nasza nie pogorszyla sie w 10 minut
a polozne zwlekaly do ostatniego momentu z powiadomieniem lekarza ze nasz stan (tetno, cisnienie, rozwarcie)
bez zmian.
Jak lekarz przyszedl to praktycznie z miejsca zdecydowal o cesarce.

monika~ ja nie wiem czy z wzgledu na mAlego czy na mnie tak pozno mi go dali.
Po cesarce cala noc mialam dreszcze jakies, krwawiłam i nie mogli mi unormowac cisnienia....
Ale jak juz sie udalo to tez szybko wstalam i sama sie zajmowalam bablem =]
Ja mam ciecie na linii majtek :-p nie przeszkadza mi specjalnie =]
 
Ostatnia edycja:
Monika nameczylas sie biedna , a powinni jak porod nie postepowal tyle czasu juz dawno zrobic CC :wściekła/y: po co dopuszczac do stytuacji kiedy cos z dzeidckiem sie dzieje ? ehh
najwazniejsze , ze juz jestescie razem !!


Misia A moze masz za mala miednice ?? moja siorka tak ma i prawie tak samo u niej bylo z porodem :/ dopiero jak juz malemu kolejny raz tetno zaniklo to byla panika i CC w tempie expresowym
dobrze , ze juz po :)


ja wam opowiem moja historie jak bede miec wiecej czasu
czyli od przyszego tyg powinna byc juz regulanie
musze przysiasc na dluzej i opisac , a jest co ....
powiem tylko tyle
trauma do konca zycia ...

kurcze az tak zle bylo ?? :(
 
moja kuzynka za małą miednicę miała i miała cc umówione!! ja jak trafiłam na porodówkę to pierwsze co położna cyrklem zmierzyła, ponoć mam miednicę idealną do rodzenia, no cóż nie było mi dane :( .. tym razem ;)

kurcze a pamiętam jak na początku października mój poród był jednym z gorszych a teraz widzę że przy waszych to pikuś. Ordery wam się należą, dzielne kobitki :)
 
dziewczyny to faktycznie przezycia was nie ominęły. Straszne bo jak pomyslę, co by było jakby z moją mychą było coś nie tak to chyba umarłabym z żalu...
atram

ja czekam z niecierpliwością na Twoją opowieść bo wiem że strasznie musiałaś sie namęczyć też i miałaś komplikacje pooperacyjne, więc znajdź czas aby napisać.
 
no wiec ...

od srody bole co 10 minut
pojechalam do szpitala, zrobili mi ktg, wyslali do domu
wrocic jak bede co 5 minut
czwartek bole co 5-4 minuty, szpital...
standardowo ktg , niestety do domu bo rozwarcia zero i szyjka dluga i twarda
prosze wrocic jak skurcze beda co 3 minuty ...
piatek pare minut po 8 szpital, skurcze co 3 minuty...
wjezdzamy do szpitala, od razu zostaje przyjeta
daja mi gaz i pilke, zeby pomoc rozwarciu i szyjce ...

i to by bylo wszytsko co pamietam bardzo dobrze ..
reszta jak przez mgle i Bogu dzieki...

powiem wam tylko tyle, ze jestem alergikiem, jestem uczulona na paracetamol i peniciline, wiec juz od poczatku bylo pod gorke

generalnie rzecz biorac oprocz gazu nie mogli mi podac nic, bo nagle dostalam wysokiej goraczki i jakas infekcja mi sie przyplatala a gaz mi juz nie pomagal, a ze bole mialam od srody i juz bylam mega wykonczona dali mi morfine zeby mogla troche odplynac ...
przy czym oznajmili mi, ze z racji teg ze mam goraczke odpada u mnie epidural...
wzieli mi krew i mocz do laboratorium i robili na szybko badania skad ta infekcja , ale w zasadzie do dzisiaj nie wiem , w karcie mam tylko napisane ze goracza od infekcji, jakiej , nie wiem ...

niestety maly rowniez mial goraczke wiec kombinowali co nam moga podac, w rezultacie dostalam 2 kroplowki ,
przyszedl lekarz i zaczal sprawdzac jak szyjka i rozwarcie, no wiec rowarcie sie ladnie robilo, ale szyjka ni huhu nie chciala popusic ani troche
po chwili slyusze ze lekarz mowi , ze dziecko jest zle ulozone ...
zdebialam, bo przeciez glowka na dol dzieciak byl
okazalo sie ze glowkowo owszem, ale kregoslup do kregoslupa ...
i probowal go przekrecic , ale nie bylo szans a ja myslalam ze umre z bolu jak mi wlozyl cala lape i zaczal merdac
nie mowiec jak sie strasznie balam, zeby mu krzydy nie zrobil ;(

w miedzy czasie walka ze zbiciem goraczki, nietety nic nie pomagalo ...

bylam juz tak wyczerpana , ze lekarz stwoerdzil ze ja nie dam rady urodzic .. ze nie zniose juz wiecej bolu
przyjechala lekarka z wozkiem z epuiduralem i zaczeli mnie na niego namawiac, zgluplam , bo wczesniej mi mowili,mze nie moga mi go podac
zaczeli tlumaczyc wszytsko, ze jest ryzyko, ale nie duze, ze bez tego moge nie dac rady...
ze mam zbyt wyczerpany organizm
balam sie jak fix, jak go wczesniej chcialam tak nagle zaczelam watpic, bo w koncu wczesniej mi mowili, ze nie wolno podac epiduralnu jak ktos ma goraczke
ale po rozmowie z ta lekarka i poloznymi ktore przy mnie byly caly czas, zdecydowalam sie , juz nie myslalam o sobie tylko o malym , zeby sie juz tak nie meczyl...

nagle lekarz mowi ze jest full rozwarcie i nie ma na co czekac , albo urodze do 10 minut, albo cesarka
ale ze on cos musi jeszcze sprawdzic
zaczyna mi tlumaczyc, ze musi pobrac malemu krew z glowki , zeby sprawdzic czy z nim wszytsko ok, bo to juz tak dlugo trwa , ze musi sie upewnic
ja juz mialam dosc , w glowie milion mysli na minute , ogromny strach , masakra ...;(

milion razy pytalam wszytskich czy to bezpieczne , bylam tak przerazona ze szok --kurde rozryczalam sie az :-:)-(

no ale pobral mu ta krew, i za 10 minut przybiegla polozna , chwycila mnie za reke i powiedziala ze wszytsko dobrze, ze maly zdrowy i zebym sie juz nie bala

zaraz po tym, szybkie przygotowanie do porodu
patrze a lekarz wyjmuje szczypce
laski ja juz nieprzytomna z nerwow bylam

nagle uslyszalam push i jak pociagnal to sie zsunelam z polowy fotela , nagle kazal przestac, glowka juz bylam pozniej jeszcze jeden raz i juz byl malutki
byl caly siny i mial szczypce odcisniete na poliku
i glowke wyciagnieta
dali mi go na klatke i dopiero jak mocno zaczeli wycierac to zaczal plakac
tak sie balam o niego :(
dobrze, ze tylko tyle, ze z cala reszta wszytsko jest w porzadeczku
z buzi wszytsko zeszlo po 4 dobie, ale na glowce ma jeszcze slad, mowia ze to sie wchlonie ladnie , ze i tak ma nie duzo

dupe mam cala potargana i stracilam duzo krwi, mam mega anemie
dawali mi tez 2 zastrzyki na krzepliwosc bo jeden nic nie dal


generalnie dzieki Bogu, ze jestesmy cali i zdrowi, bo jak moja polozna zobaczyla opis porodu , to mnie tylko przytulila i prawie sie sama rozryczala

a teraz chce o tym jak najszybciej zapomniec
bo jak tylko pomysle o tym to rycze jak bobr
 
reklama
Atram współczuję i ściskam :zawstydzona/y:

No dobra to teraz ja:

Jak wiecie leżałam na patologii ciąży.
9 października o 6 po pobudce w szpitalu poczułam ból od krzyża- wiedziałam że to będzie już niedługo.
Bóle były może 2-3-4 razy w ciągu godziny ale takie nieznaczne. Na obchodzie pytali jak się czuję
ale powiedziałam że nic wielkiego się nie dzieje ... Od około godziny 15 zaczęły się regularne co 15 min
ale znośne. O 17 mąż przyjechał do mnie w odwiedziny, bez Milenki bo była chora ...
Powiedziałam mu tylko żeby dzisiaj nie pił piwa :-D oczywiście się już cieszył że to będzie już niedługo,
chciał żebym poszła po lekarza albo chociaż położnej powiedziała a ja że wiem kiedy mam zadziałać :-p
mówiłam że wydaje mi się że to już niedługo ale żeby się jeszcze nie nastawiał, że będę dzwonić ...
pojechał do domu, ciągle wydzwaniał, pytał, ja twardo że nic jeszcze nikomu nie mówię,
bóle zrobiły się już co 10 min i były silniejsze ... Mąż nakłaniał mnie żebym na wieczornym obchodzie
powiedziała ... powiedziałam ale tylko tyle że mam jakieś tam bóle ale to jeszcze nic takiego ...
Krótko po obchodzie i bardzo szybko stawały się częstsze i zmieniały natężenie ...
co 7 potem co 5 min i wreszcie co 3. Na szczęście miałam towarzystwo, dziewczyny z mojego pokoju i z pokoju obok
mnie wspierały, masowały plecy, chodziły co chwila ze mną pod prysznic i polewały mi plecy
gorącą wodą gdyż ból był bardzo silny a ja już nie mogłam ... Położna ciągle chodziła i pytała
czy iść po lekarza ... Gdy w końcu przystałam na to żeby zawołać lekarza, zbadał mnie
i mówi że mam już 6cm rozwarcia i że idziemy na porodówkę :szok: spakowałam rzeczy,
podziękowałam dziewczynom za współpracę ... i poszłam :happy2:
podłączyli mnie do KTG, zrobili lewatywę, wzięłam prysznic i położna jeszcze raz mnie zbadała,
dali mi piłkę i zaczęły wody się sączyć ... położna podała mi telefon żebym do Męża zadzwoniła
byłam zaskoczona że tak szybko bo przy Milenie do końca nie mógł wejść ...
trafiłam na bardzo fajny skład ... na porodówce wylądowałam o 22 a o 23 był już ze mną Rafał ...
Te bujanie się na piłce mnie wqurwiało bo bardziej bolało, siedziałam więc tylko na niej trzymając się łóżka ...
położna pyta czy zgadzam się na zastrzyk- powiedziałam żeby robiła co chce byle szybko pójdzie
bo już nie mam siły. Dostałam chyba ze 3 zastrzyki i oxy, ten ostatni cm rozwarcia nie chciał się zrobić ...
położna non stop podawała mi wodę do picia, była z nami, rozmawiała, była rewelacyjna ...
Nagle zrobiło mi się słabo, kręciło w głowie ... pomogli mi się położyć na łoże, zaczęłam wymiotować ...
Pełnego rozwarcia brak, ja już ledwie żywa mówię że nie dam rady ... wszystko tak spokojnie się odbyło ...
taka miła atmosfera ... tylko bardzo bolało ... mówię w końcu że chce mi się siku i qupe :-D
Centymetra dalej brakowało ale kazali poprzeć ... główka się ustawiła i ... RODZIMY !!!:-p
ciężko było bo nie umiałam jej wypchać ... lekarz ponaciskał na brzuch, położna cały czas masowała krocze
co mnie trochę wkurzało bo nie było to przyjemne ale dzięki temu mnie nie nacięli ... pękłam troszkę
ale minimalnie ... Młoda wyskoczyła, usłyszałam odrazu płacz- to było piękne :tak:
(przy Milenie była przerażająca cisza, panika i dopiero jak ją ocucili to się popłakała i zasnęła,
szybko ją brali, pokazali tylko ... coś z nią robili, był szum a ja się tak bałam bo tętno zanikało)

poleżała długo na moim brzuszku, była taka cieplutka, popłakałam się ...
zaczęło się obstawianie :-D pytali ile Młoda miała ważyć, ja na to że jedni mówili 3.600 inni 3.800 ...
Na to jedna położna że więcej- ona daje 4kg :baffled: zdębiałam ...
okazało się że ma 4050g i 58cm mój wielkoludek :-D
łożysko powtórka z rozrywki, czyli urodzić się nie chciało, skurczy zabrakło
ale wydostali je ... szycie bolało bo mnie nie znieczulił ... Mąż trzymał już Malutką na rękach,
Ona płakała, była bardzo głodna, odrazu gdy mnie przenieśli na moje łóżko karmiłam ...

Przeżyłam coś pięknego ... pierwszy poród źle wspominam mimo iż nie był taki bolesny
teraz mimo okropnego bólu, było cicho, spokojnie, miło ...
wiedziałam jak oddychać, co robić ... tak bardzo dziękowałam położnym,
tak wiele zależy od kobitek na jakie się trafi, były wspaniałe ...
i ja też :-p:-D
 
Do góry