reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Opowieści z porodówki

inzagata

Fanka BB :)
Dołączył(a)
28 Maj 2011
Postów
555
To może ja zacznę.

We wtorek tj. 19.05 miała planowaną wizytę u gina w celu oceny blizny po cc i wielkości dziecka i kwalifikacji do porodu naturalnego (pierwszą miałam cc). W poniedziałek wieczorem ładnie się wygoliłam na wizytę, przygotowałam ciuchy i poszłam spać. W nocy obudził mnie skurcz przepowiadające, później jakoś nie mogłam zasnąć i przeszła mnie myśl że to niesprawiedliwe że czekają mnie nieprzespane noce, a teraz jak mogę naspać się dowoli cierpię na bezsenność. O 5 rano poczułam pękniecie i uleciało trochę wody, myślałam że popuściłam, wącham a to bez zapachu. Postanowiłam wstać z łóżka żeby się temu przyjrzeć i wtedy poleciało mi po nogach. Już wiedziałam że to wody, które okazały się czerwone, Budzę męża, że musimy od razu jechać na IP, bo mi czerwone wody odeszły, a powinny być żółte lub bezbarwne. Synek spał więc mąż mówi że go zostawimy, zawiezie mnie do szpitala (5 min. autem) i wróci do syna. Na IP uspokoili mnie że takie wody się zdarzają, przyjęli mnie na porodówkę , podpięli do ktg, a tam na skurczach linia prosta, tętno ok, zbadali a szyjka nadal wisi, wszystko pozamykane, brak rozwarcia. No i czekamy. W między czasie oceniono bliznę i zrobiono USG i mieli podjąć decyzję co dalej. Ok. 12 przyszedł lekarz, patrzę a to mój gin prowadzący, jak mnie zobaczył to tylko podsumował że my chyba dzisiaj w innym miejscu byliśmy umówieni. Zbadał mnie, stwierdził przedwczesne odpłynięcie wód, brak akcji i od razu skierował na cc. Położna mnie podsumowała, że ja to nie wiem sam czego chcę, raz mówię o sn, a potem zgadzam się na cc. Więc mówię że dla mnie najważniejsze jest dobro dziecka, a nie jestem debilką i widzę, że skoro po 7 h nie mam skurczy to samo nie ruszy, a ładowanie oxy u mnie nie ma sensu (brak reakcji w poprzedniej ciąży).
O 14 przyszli po mnie i zabrali na cc, trwało to dłużej niż za pierwszym razem, miałam sporo zrostów, o 14.25 usłyszałam płacz mojej córeczki i płakałam razem z nią, od razu mi ją pokazano, później zabrano na badania (waga 2730, dł. 53 cm), a po badaniu przyniesiono ja na dłużej. w tym czasie mnie pozszywano i gin podsumował, że dobrze że zrobiliśmy tą cc, tak jak on chciał, bo małą była owinięta 3x pępowiną i nie miała szans na np, zaczęłoby jej spadać tętno i cc by była ale na cito.
Od razu po zakończonej operacji, jak przewieźli mnie na sale przynieśli mi małą i już była cały czas ze mną. Po 2,5 doby wyszłyśmy do domu.
A pomyśleć że jeszcze 18.05 śmiałam się że jeszcze nie jestem gotowa na macierzyństwo i zakładałam że mam dużo czasu i ze wszystkim zdążę.
Podsumowując druga cesarka łatwiejsza niż pierwsza, bo człowiek wie czego się spodziewać, wie że to boli, w końcu to jednak operacja, ale dziecko daje kopa żeby szybko dojść do siebie, zwłaszcza 2 dzieci.
 
reklama
Zacznę od tego, że 17 maja mieliśmy "nocne manewry" - czyli fałszywy alarm. Tego samego dnia wyszłam ze szpitala, bo wszystko przyhamowało, ale wiedziałam już, że mam rozwarcie na 3 cm, więc pewnie nie zostało dużo czasu. Następny tydzień ciągnął się oczywiście niemiłosiernie długo. W końcu w piątek wieczorem poszłam na basen, bo jak to położne mówią "woda pomaga". Popływałam pół godziny, posiedziałam w jacuzzi, wróciłam i poszłam spać. W nocy brzuch mnie czasem pobolewał, ale nie zwracałam na to uwagi, bo już wcześniej się to zdarzało. Koło 7 wstałam do toalety i stwierdziłam, że chyba zaczęły się skurcze. Pochodziłam trochę po domu, wlazłam do wanny, wzięłam stoper i zaczęłam liczyć. Skurcze były co jakieś 7-8 minut, więc nie posiedziałam długo w wannie. Obudziłam męża, nawet nie zdążyliśmy zjeść śniadania. Na porodówce byłam po 9, rozwarcie 4 cm, skurcze coraz mocniejsze. Dostaliśmy salę do porodu rodzinnego, włączyliśmy muzyczkę. Pierwszą godzinę chodziłam w kółko po sali. Jak zbliżał się skurcz opierałam się na ramionach męża, a on masował mi krzyże. Po godzinie rozwarcie było na 6-7cm i wtedy położyłam się na takim podwieszanym fotelu. Cały jest regulowany na pilota, podwieszony na pasach, więc można nim bujać. Pozycja jest taka, że można się całkowicie rozluźnić. Korzystałam też z gazu, ale nie potrafię stwierdzić czy cokolwiek zdziałał. Po drugiej godzinie z hakiem rozwarcie było już pełne i położna powiedziała, żebym spróbowała poprzeć. I tym samym wywołałam skurcze parte - później już tylko chwila, kilka skurczy i wyskoczył Adaś. Ogromna ulga, kiedy dziecko, wraz z tymi wodami i tym wszystkim wychodzi na zewnątrz ;) Położyli mi Adasia na brzuchu i popłakaliśmy się z mężem. Następnie wzięli maluszka do kącika noworodka, mąż poszedł z nimi, a ja urodziłam łożysko oraz dostałam 3 szwy (byłam w końcu nacięta). Gdy mnie trochę umyli i ogarnęli, przynieśli mi zawiniątko i leżeliśmy sobie jeszcze dwie godziny na sali porodowej - nikt nam nie przeszkadzał, muzyka wciąż grała. Poród wspominam wspaniale - jest to jedno z piękniejszych wspomnień mojego życia. To było nasze (moje i męża) WSPÓLNE ogromne przeżycie. Pełne miłości i szczęścia. Każdej z Was życzę takiego porodu :)
 
Czoperka gratuluję takiego porodu ,super się czyta.:-) Też tak chcę,no może pomijając to nacięcie.:-p Super,że tak sprawnie poszło.
 
Czoperka ja tez tak chce!!! Widać ze można wiec dzieki Tobie moje nastawienie jest jeszcze lepsze :) dzieki i pozdrawiam .
 
reklama
Karotka, z nacięciem też nie było tak źle jak sobie wyobrażałam. Pierwszą dobę rzeczywiście wszystko boli - nie tylko nacięcie - ale tabletki przeciwbólowe pomagają. Potem jest już coraz lepiej. Nie miałam problemu ani z sikaniem ani z kupą, a po tygodniu już nic nie bolało :) zastanawiam się kiedy tu seks można zacząć :D
 
Do góry