reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Papierosy, palacze a nasze maluchy na placach zabaw

Kamuzo

Zasiedziana ...;P
Dołączył(a)
17 Kwiecień 2008
Postów
312
Zakładając ten wątek spodziewam się, ze pewnie prędzej czy później oberwie mi się właśnie ze strony palaczy...trudno zaryzykuje wierząc ze może będzie to pewien apel...

Moje refleksje i rozterki - mieszkam w takim miejscu, ze nie mam możliwości z moim dzieckiem wyjść na podwórko - z jednej strony chodnik i ruchliwa ulica, z drugiej nasyp i tory kolejowe. Pozostaje jedynie plac zabaw - jeden na całej dzielnicy, gdzie przychodzą prawie wszystkie mamy z dziećmi. I wszystko było by piękne gdyby nie fakt, ze bardzo często przychodzą tam osoby, których opis zachowania rodem z antynikotynowej kampanii społecznej emitowany jakiś czas temu w TVP... ( dwie palace nonstop mamy, małe dzieci w piaskownicy a na koniec hasło ze dobrze ze dzieci były na świeżym powietrzu - w woli przypomnienia )

Nikt mi nie wmówi ze jeśli pali się na dworze to dziecku to nie szkodzi - biorąc pod uwagę ze nad dzieckiem w odległości 1,5m siedzą trzy mamy, które pala papierosa za papierosem... mnie osobiście po 40 minutach robi się nie dobrze. Cóż można by powiedzieć, ze jak ktoś już tak bardzo chce, to niech truje siebie i swoje własne dzieci ale dlaczego cierpieć maja na tym inni. Najgorsze jest to ze nie zawsze można się przesiąść, przesunąć dziecko gdzieś dalej...Czy naprawdę trzeba się narażać na przykre sytuacje i konieczność zwracania uwagi komuś, kto najczęściej tego nie rozumie i nie widzi w tym nic złego ....i jeszcze jest potem agresywny albo co już naprawdę głupie - buntuje swoje dziecko w piaskownicy hasłami : " nie baw sie z tym dzieckiem , nie pożyczaj zabawek..." przeciw dzieciom osób nie palących i zwracających uwagę. Przecież zwracanie komuś uwagi nie jest niczym przyjemnym a wszystko obserwują dzieci ... Czy macie podobne doświadczenia? Jak radzicie sobie z podobnymi sytuacjami ? Czy istnieje waszym zdaniem jakiś złoty środek ...?
Nie chce zeby mój syn przez czyjąś głupote musiał siedzieć w domu.
 
reklama
Czy naprawdę trzeba się narażać na przykre sytuacje i konieczność zwracania uwagi komuś, kto najczęściej tego nie rozumie i nie widzi w tym nic złego ....i jeszcze jest potem agresywny albo co już naprawdę głupie - buntuje swoje dziecko w piaskownicy hasłami : " nie baw sie z tym dzieckiem , nie pożyczaj zabawek..." przeciw dzieciom osób nie palących i zwracających uwagę. Przecież zwracanie komuś uwagi nie jest niczym przyjemnym a wszystko obserwują dzieci ...
Jak widzę jesteś w ciąży, więc ja bym bez skrępowania prosiła takie panie o wywalenie papierosów lub żeby się przesiadły gdzie indziej, a jakby jeszcze coś ci mówiły, to bym im powiedziała, że im myszy naślesz - na pewno uwierzą:-p.
Swoją drogą, skoro towarzystwo jest nieciekawe, to nie lepiej zabrać synka na rower na dłuższą wycieczkę - będzie to dla niego o wiele zdrowsze niż grzebanie w brudnym piachu (koty sikają i sr.ją, pety po papierosach itp). Jak dla mnie wybór jest prosty - ja właśnie ze względu na wątpliwą czystość piachu w piaskownicy zrezygnowałam z placu zabaw - jeździmy z chłopakami na rowerach po całym mieście;-)(na cmentarz, na działki, do sklepu - gdzie się da).
 
Ostatnia edycja:
jakkolwiek sama palę i to sporo (oczywiście teraz jestem w ciąży więc musiałam przestać...) to też mnie strasznie irytuje zachowanie niektórych osób palących. ja zawsze staram się palić w takim miejscu, żeby nikomu nie przeszkadzać,a odkąd mam synusia to wszystkich znajmomych maltretuję i chodzimy tylko do knajp dla niepalących i jest w miarę oki. Ale tak jest w krakowie, zawsze mam wybór gdzie z dzieckiem pójdę, a wiele placów jest ogrodzonych z zakazem palenia, problem jest w mniejszych miejscowościach, czesto jak wyjadę gdzieś pod miasto to nie da się stanąć na przystanku np bo siedzi tam paru miłych panów z piwem/winem i oczywiście papierosem...
niestety zmiana mentalnosci trwa latami i ciężko cokolwiek przyśpieszyć w tej materii, dobrze, że chociaż my mamy na tyle rozumu żeby nie truć swoich dzieci jak robiło się to powszechnie w czasie gdy byłyśmy dziećmi...
jak słusznie napisała Ekstasia póki jesteś w ciąży myszy powinny pomagać:)niestety innych pomysłów nie mam:(
 
ekstasia - jak zauważyłaś - jestem w ciąży, więc to jeden z powodów, dla których jazda na rowerze odpada ( obawiam się ewentualnego upadku ) po drugie go nie posiadam, po trzecie mały nie radzi sobie jeszcze na tyle, by mógł sam jeździć, a po czwarte jest zbyt duży ruch, wąskie chodniki...itd. Cmenarz chyba nie jest najlepszym miejscem na wycieczki rowerowe - przeraszam ale jak dla mnie, to miejsce spoczynku zmarłych a nie park. Więc generalnie rower na razie odpada. Mały uwielbia sie bawić na placu zabaw - i jeżeli nawet nie w samym piachu to uwielbia zjeżdzalnie, małpi gaj i różnego rodzaju drabinki i kontkat z innymi dziećmi. Strasznie ciągnie do innych maluchów - i to stanowi największy problem. A o co chodzi z tymi myszami, bo nie zabardzo kumam....;(
 
z tymi myszami to tk jak ktoś coś złego powie ciężarnej to będzie miał myszy w domu bo kobiety w ciaży są nietykalne.;-)

Ale masz racje to strasznie denerwujące jak ktoś pali na placu zabaw
 
Cmenarz chyba nie jest najlepszym miejscem na wycieczki rowerowe - przeraszam ale jak dla mnie, to miejsce spoczynku zmarłych a nie park.
JKamuzo trochę źle mnie zrozumiałaś - mi chodził bardziej o odległość - w drodze na cmentarz moi chłopcy już wystarczająco się męczą. Ja absolutnie nikogo nie zachęcam, żeby jeździł na rowerze po cmentarnych alejkach;-).
Możesz brać syna po prostu na spacery po okolicy na piechotę. Ja moich synów zabierałam praktycznie wszędzie - do sklepu, urzędu, na pocztę. Fakt, że trzeba się nagimnastykować, ale czasem takie chodzenie jest dla dziecka bardziej atrakcyjne niż siedzenie w śmierdzącej piaskownicy.
 
Chętnie się wypowiem w tym temacie z punktu widzenia osoby palącej, okresowo, ale palącej.

Otóż ja uważam, że to, iż palę, jest moim nałogiem, moją słabością i moim problemem. I nie mam prawa tej mojej słabości nikomu narzucać ani wymagać jej tolerowania. Bo palenie jest na pewno złe i śmieszą mnie głosy palaczy na temat dyskryminacji albo hasła z cyklu "Jak komuś przeszkadza, to niech sobie idzie gdzie indziej" Nie, bo to my, palacze jesteśmy na pozycji z góry przegranej i powinniśmy ustąpić niepalącym. Tu nie ma miejsca na dyskusję o tolerancji czy równouprawnieniu.

I uważam też, że nie ma znaczenia czy chodzi o plac zabaw, czy obecność kobiety w ciąży czy jakąkolwiek grupę ludzi. Nie mówię już zaraz o zdrowiu, ale nikt nie ma obowiązku wąchać dymu z mojego papierosa ani przesiąkać jego zapachem.

Do autorki: powinnaś reagować, jeśli masz na tyle odwagi i domagać się swoich praw. Już niedługo i do nas przyjdzie generalny zakaz palenia w miejscach publicznych, a na razie przepisy w tym względzie są różne w różnych miastach. Niemniej z tego co się orientuję nie można palić na przystankach, właśnie na placach zabaw, a ostatnio słyszałam, że nawet jeśli pali się na balkonie, sąsiad ma prawo wezwać straż miejską, jesli mu to przeszkadza. Na lokalnego pijaczka nie podziała, ale może na przemądrzałą paniusię poskutkuje postraszenie mandatem? Po prostu za mało wiemy na temat swoich praw i po troszę dajemy przyzwolenie na pewne zachowania...
 
Ja także się wypowiem....niestety także z punktu widzenia osoby palącej....

Sama z moim malcem biegam na plac zabaw bo lubi sie babrać w piasku,biegac po nim itp...ale do głowy by mi nie przyszlo ciągnąc faje i pchać wózek lub co gorsza palic na placu zabaw wsród masy dzieci...to jak dla mnie niedopuszczalne.....moge spacerowac i pięc godzin i w tym czasie nie pale.....dlatego uważam że powinnaś ostro zareagować w takim przypadku...tym bardziej ze jestes w ciązy....
 
camel84 i ekstasia - strasznie Wam dziękuje, za tak wspaniałą postawę i jest pełna podziwu za taki dystans do siebie i swojego nałogu...Szkoda ze tak mało jest tak ŚWIADOMYCH ludzi.

Co do placu zabaw - no właśnie - kończy się na tym ze jest fajne miejsce do zabawy, ale ze względu na ludzką głupotę człowiek musi zabrać dziecko tym samym ograniczając mu kontakt z rówieśnikami ...na szczęście mały zaczął chodzić do przedszkola...ale myślę ze prędzej czy później temat powróci jak urodzi sie drugie dziecko i podrośnie na tyle ze będzie dreptac samo...i pozna do czegosłuży łopatka...


hehehe a o tych myszach to nie słyszałam...no dobre dobre...:) :) :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ja mam niestety problem z teściami. Oboje są palaczami i nie ograniczają się w nałogu nawet w obecności dziecka. Już kilka razy próbowałam delikatnie dać im do zrozumienia, że mały źle toleruje dym, ale oni uważają, że dziecko "powinno się uodparniać".
Nie podoba mi się to, ale nie chcę ograniczać Małemu kontaktu z dziadkami. Z drugiej strony, nie tylko może to źle wpłynąć na jego zdrowie, ale dziadkowie dają mu tym samym zły przykład. Nie chciałabym żeby myślał, że palenie papierosów jest ok, bo jego rodzina tak robi. :-(
 
Do góry