No ja właśnie wysłałam zgłoszenie na zajęcia w szkole rodzenia. W końcu się zmobilizowałam

Tylko u nas też czasowo kiepsko... Powiedziałam, że mężowi nie odpuszczę, bo sam się do wiedzy nie garnie!

Jest mi trochę przykro z tego powodu, że w żaden sposób nie interesuje się moim stanem, tym co się dzieje ze mną z dzieckiem... Może jak pójdzie do szkoły rodzenia i zobaczy kilkoro przejętych, opiekuńczych tatusiów to go weźmie i zrobi mu się głupio.
Więc jak wybierałam szkolę i terminy to okazało się, że możemy wziąć udział tylko w takich, które kończą się 18 września (będę wtedy w 37tyg) - obym nie urodziła przedwcześnie. W Warszawie udział w szkole rodzenia jest refundowany dla mających warszawski meldunek, pod warunkiem że nie ominie się ani jednych zajęć. W innym przypadku trzeba zapłacić 500zł - tyle też kosztują zajęcia dla niezameldowanych...
A w innych dużych miastach nie ma refundacji z NFZ, albo Urzędu Miasta?
Cynamonka super, że stan bratanka już się unormował i wraca do domku

A czemu dokładnie trafił do szpitala do inkubatora? Co się działo?