reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Początek przedszkola

ZielonaMamma

Fanka BB :)
Dołączył(a)
2 Grudzień 2020
Postów
1 664
We wrześniu synek będzie miał 2,5 roku (równo) i ma pójść do grupy żłobkowej w przedszkolu (prywatnym). Teoretycznie grupa samych 2-latków, ale dwójka będzie rocznikowo 3-latkami, z końca grudnia. Grupa 20 dzieci, 3 opiekunki (dwie panie zostają z grupą do końca przedszkola, jedna zajmuje się tylko dwulatkami), dobre opinie, plan dnia dzieci bardzo podobny do naszego w domu. Chcemy tam zapisać oboje dzieci.
A ja się martwię, czy powinnam już synka wysyłać, bo na pewno będę jeszcze przynajmniej rok w domu z młodszą córką. Jest jeszcze taki malutki. Na placu zabaw jak jakiekolwiek dziecko chce na tą samą zabawkę, to on od razu oddaje. Jak ktoś mu coś wyrwie z rączki to po prostu stoi. Jest wycofany w większej grupie, mimo, że jak widzi znajome dzieci, to się z nimi bawi.

Dostałam książkę o adaptacji, właśnie z tego przedszkola, do którego zapisałam synka. Tak sobie czytam i mam coraz więcej wątpliwości. Jak on będzie tam płakał to jak ja mu wytłumaczę, że ma tam chodzić? Zwłaszcza, że sama nie bardzo chcę go wypuszczać? Albo jak będziemy wszystkie zabawki innym oddawał, to jak się będzie bawił? Przedszkole ma być dla niego, żeby się w zimie w domu nie nudził, żeby się bawił. Trochę dla mnie, żebym mogła się córką zająć. Ale jak on będzie płakał, że chce do domu, to jak ja mam po niego nie pobiec? Mamy tak blisko, że przez okno będę go widziała, jak będzie na spacer wychodził.

Może mnie ktoś pocieszyć?
 
reklama
Jeśli decydujesz się oddać dziecko do przedszkola, to musisz być o tym przekonana. O tym, że to dla niego dobre i że będzie się tam dobrze czuł i bawił. Początki bywają trudne. Jeśli uważasz, że dziecko nie jest gotowe, to go nie puszczaj do przedszkola. Daj mu pobyć w domu. Możesz spotkać się ze specjalistą, by ocenił, czy maluch jest gotowy na taki krok. Kolejna sprawa dzieci chorują i to dużo. Moje to już w ogóle "przesadzają", bo od początku roku były aż ok 20 dni w przedszkolu od września 😱. Normalnie tak dużo nie chorują, ale jednak. Przez pierwsze półrocze tylko pół grupy chodziła. Zawsze możesz zacząć od mniejszej ilości godzin i jak już się dziecku spodoba, wtedy je wydłużyć. Różne są możliwości. Pytanie tylko, na co możesz sobie pozwolić? I czego chcesz dla siebie i dziecka, tudzież dzieci?
 
Nie wiem jak to w tej Twojej książce od adaptacji piszą, ale wszystko co ja czytałam w tym temacie kładzie na wstępie ogromny nacisk na nastawienie rodziców. Jeśli mama będzie się bała, stresowała i wysyłała tam dziecko jak za karę, to niestety to się udzieli dziecku. Więc podstawa to pozytywne podejście, przynajmniej przy dziecku.
A poza tym, tu chyba jest tak, że jak się nie spróbujesz to się nie dowiesz 🤷🏻‍♀️ Nigdy nie wiadomo jak się młody człowiek odnajdzie. Pamiętaj, że oddajesz go w ręce specjalistów i powinnaś im ufać.
Ja oddawałam synka do żłobka jak miał 18 miesięcy i czułam, ze to już czas, że siedzenie z matką w domu to już dla niego za mało. Twój będzie o rok starszy, więc z pewnością można już próbować.
A jeśli się nie uda to zrezygnujesz, ale przynajmniej będziesz już wiedziała, ze jeszcze nie był gotowy.
 
Nastawienie rodzica sporo robi.
Jesli będziesz go rano wysyłać do żłobka szlochając w niebogłosy i przez cała drogę będziesz ocierać łzy rękawem to dziecko wyjdzie z założenia, ze zlobek jest strasznym miejscem. W końcu mama płacze jak tam idzie wiec należy się obawiać.
Na tym etapie dziecko jeszcze nie załapie, ze to łzy z tęsknoty. To jeszcze zbyt zaawansowane.
Juz w drzwiach dzieciak ci będzie wył i będziesz go odklejać od nogi siła i przemocą. Będzie wracał do domu i twierdził, ze nie lubi zlobka i nie będzie chciał chodzić. Nie będzie chciał się bawić tylko będzie czekał aż po niego przyjdziesz.
Jesli jednak skupisz się na pozytywach żłobkowych (popatrz, jakie fajne kolorowe zabawki. Ile tu fajnych książeczek. Ciekawe co będzie dobrego na obiad? Zobacz tu masz drabinki, będziesz mógł się wspinać…) to i dziecko podejdzie do żłobka z ciekawością.
Dziecko będzie do żłobka biegło pelne dobrych emocji i wracało zadowolone i pozytywnie zmęczone.
Moje dzieci zaczęły przygodę ze żłobkiem mając niecałe 10 miesięcy. Teraz córka zacznie we wrześniu szkole a synek ma już dwa lata i siedem miesięcy. Oboje lubią przedszkole i chętnie do niego chodzą. Nawet choroba ich nie przekonuje do zostania w domu.
Owszem, na początku jak zaczynały przygode ze żłobkiem to sama miałam mokre oczy i gule w gardle. Ale nie pokazywałam im tego, tylko entuzjastycznie maszerowałam do żłobka. Płakałam dopiero w samochodzie.
 
Zgadzam się, Twoje nastawienie jest ważne..
Dla pocieszenia- mój syn w lipcu skończy 3 lata, od września idzie do przedszkola. Od kiedy skończył, 13 miesięcy jest w żłobku (najpierw jednym, potem zmiana na inny). Do tej pory oddaje dzieciom zabawki, ustępuje miejsca, a wręcz ucieka na placu, zabaw.. W żłobku funkcjonuje w miarę, choć nie potrafi bawić się z innymi (postęp jest taki, że umie już bawić się obok, patrząc co robią inni, czasem naśladuje (jak Piotruś jedzie autkiem, udając, że ma wypadek, on robi to samo). Nie twierdzę, że masz tak samo lekowe dziecko jak ja, ale popatrz na to inaczej- inaczej dziecko się nie nauczy pewnych zachowań..
Ja jestem z mlodsza córka w domu, często słyszę, że nie chce iść do żłobka, że nie lubi tam chodzić i że chcialby zostać w domu.. Serce mi ściska, ale do żłobka posyłam, bo wiem, że od września miałby dużo trudniej..
Fakt, chorować może.. Mój syn miał tragiczne początki, ale po 2 latach jakoś się udało opanować sytuację i juz częściej chodzi niż nie (a bywały takie miesiące, że był np tylko 3-4 dni!). W żłobku robią tysiące fajnych rzeczy, na które brakuje czasu w domu, przy młodszym dziecku.. Zastanów sie, czy jesteś w stanie zmienić nastawienie, bo jeśli dziecko będzie czuło Twoje rozterki i strach, to nie będzie dobre dla Was wszystkich..
 
Jak będzie chorował to trudno, więcej w domu będzie 😅 a tak serio na choroby i tak przyjdzie czas i lepiej, żeby to było, kiedy ja jeszcze nie pracuję. Później może być trochę bardziej odporny.
Synkowi nie pokazuję tego, że nie chcę go wysyłać. Staram się go zachęcić, pokazałam mu już przedszkole i ich plac zabaw, był ze mną po umowę i mówi, że chce chodzić. Ale co innego mówić, a co innego jak już tam będzie. Najgorsze będzie dla mnie, jak on będzie płakał, że nie chce iść, a ja będę musiała go zaprowadzić. Czy wtedy odpuścić? Albo na kilka godzin tylko? Przedszkole wychodzi naprzeciw rodzicom i jak normalnie dziecko musi w nim być 8-15, żeby nie zaburzać rutyny, tak jak są problemy to można na kilka godzin przyprowadzać. Może na początku zabrać go przed drzemką? Byłby wtedy jakieś 3,5 godziny.

Synek ma jedną kolżankę, z którą się bawi (z nią, nie obok), ale widuje ją często. Może jak pozna grupę to też będzie się chętnie bawił?
 
Pamiętaj, że emocje dziecka w większości są odzwierciedleniem Twoich emocji. Gotowość dziecka do placówki to w znacznym stopniu Twoja gotowość do wypuszczenia dziecka do tej placówki.
 
Adaptacja zazwyczaj wyglada tak, ze pierwszego dnia idziesz z dzieckiem na jakieś 2h. Drugiego dnia, jak dziecko się dobrze czuje, po jakimś czasie wychodzisz i zostawiasz go na jakąś godzinkę. Następnego dnia na dłużej. Dopiero najwcześniej w drugim tygodniu (byle nie w poniedziałek) pierwszy raz maluch zostaje na drzemkę i odbierasz go zaraz po. W kolejnych dniach odbierasz go stopniowo co raz później. Taka adaptacja trwa tygodniami i jej tempo dostosowywane jest indywidualnie do dziecka.
Dla mnie zaskoczeniem było, ze mały w pierwszych dniach gdy go zostawiałam w ogóle nie płakał. Kryzys przyszedł dopiero przy kolejnym odstawieniu, gdy zdał sobie sprawę, że tak już będzie, że to tak juz będzie codziennie.
Zaprowadzić dziecko płaczące jest mega ciężko, jednak zazwyczaj jest tak, że zaraz po rozstaniu dziecko się uspokaja. To jest kwestia 5 min i opiekunkom udaje się zająć czymś jegomościa i jest dobrze. Tylko tobie zostaje obraz zapłakanego dziecka niestety, ale jemu szybko przechodzi. A jeśli nie przejdzie to zadzwonią do Ciebie, nikt nie pozwoli, żeby dziecko dłużej płakało.
 
Ps. Dziecku zawsze najtrudniej rozstać się z matką, wiec jeśli tylko to możliwe warto żeby to ojciec odprowadzał malucha
 
reklama
Jak będzie chorował to trudno, więcej w domu będzie 😅 a tak serio na choroby i tak przyjdzie czas i lepiej, żeby to było, kiedy ja jeszcze nie pracuję. Później może być trochę bardziej odporny.
Synkowi nie pokazuję tego, że nie chcę go wysyłać. Staram się go zachęcić, pokazałam mu już przedszkole i ich plac zabaw, był ze mną po umowę i mówi, że chce chodzić. Ale co innego mówić, a co innego jak już tam będzie. Najgorsze będzie dla mnie, jak on będzie płakał, że nie chce iść, a ja będę musiała go zaprowadzić. Czy wtedy odpuścić? Albo na kilka godzin tylko? Przedszkole wychodzi naprzeciw rodzicom i jak normalnie dziecko musi w nim być 8-15, żeby nie zaburzać rutyny, tak jak są problemy to można na kilka godzin przyprowadzać. Może na początku zabrać go przed drzemką? Byłby wtedy jakieś 3,5 godziny.

Synek ma jedną kolżankę, z którą się bawi (z nią, nie obok), ale widuje ją często. Może jak pozna grupę to też będzie się chętnie bawił?
Jeśli ma koleżankę, z którą się bawi to masz super socjalizowane dziecko ! Marzę o takim widoku.. :)
Jeśli to żłobek prywatny, na pewno możesz się dogadać, co do wcześniejszego odbierania. Nie nastawiaj się, że nie będzie chcial chodzic- synek koleżanki ani razu nie zapłakał, wręcz był niezadowolony, jak mama odbierała go wcześniej. Dobra rada, by to mąż go zaprowadzal- u nas, np po dłuższej przerwie zawsze odprowadza tatuś, synek się przy nim nie rozkleja, przybija piątkę i macha. A jak ja odprowadzam (W piątek była moja kolej) to się prawie popłakał..
Uwierz w swojego synka!
Trzymam kciuki!
 
Do góry