reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Początek przedszkola

reklama
Wypowiem się co do adaptacji, u nas dwa dni po godzinie było w przedszkolu państwowym. W żłobku mogłam zostawać z młodszym ile chce. Dwa razy byłam z nim dwie godziny, potem sam został na dwie godziny, potem już normalnie na cały dzień. Co do płaczu młodszy syn nigdy nie płakał zostając w przedszkolu, nie było tego problemu. Starszy czasem tak i to było trudno, szczególnie, że pracuje od do i nie mogłam tych pożegnań w nieskończoność przedłużać. Wręcz denerwowało mnie, że żadna pani nie chce pomóc i walczę z tym sama na korytarzu. Było mi przykro, że dziecko płacze a z drugiej strony wiedziałam, że jak się spóźnię do pracy też miło nie będzie. Szczęśliwie takich sytuacji było dosłownie kilka przez parę lat przedszkola. U nas w przedszkolu była taka rodzina gdzie co rano tata przyprowadzał troje dzieci z czego jedno to najstarsze zawsze płakało. Panie pocieszaly, że to szybko przechodzi ale facet zawsze wychodził jak zbity pies. Jest to nieprzyjemne na pewno ale musimy pracować w większości przypadków.
 
Jest to nieprzyjemne na pewno ale musimy pracować w większości przypadków.
I tak można by podsumować tę dyskusję. Komu płacz dziecka sprawia przyjemność albo mu to obojętne powinien się zdiagnozować u psychiatry. Wiadomo, że nas boli jak dziecko płacze. Ale na litość boską, co masz zrobić? Zwłaszcza jeśli dziecko chodzi do państwowego, a sama pracujesz w ścisłych godzinach i może jeszcze masz wrednego szefa. Ja mam elastyczne, baaardzo elastyczne godziny pracy, dzieciaki chodzą do raju dla dzieci, a i tak całowałam, mówiłam, że wrócę i zamykałam drzwi do sali. Pamiętajmy, że swoimi płaczami i histeriami utrudniamy nauczycielkom pracę, a dziecku przejście do kolejnego etapu w życiu. Trzeba być wyczuloną na sygnały od dziecka, że jest coś nie tak, rozmawiać z paniami, z dyrekcją, ale jeśli wiemy rozsądkowo, że dziecko nie ma tam źle, to dajmy mu się zaadaptować w swoim czasie. Co ma zrobić taki maluch? Ma usiąść wieczorem z mamą i wywalić profesjonalną psychologiczną analizę swoich uczuć? Nie. Będzie płakał. Wrażliwość jest bardzo cenna, przydaje się w wielu przypadkach w życiu dorosłym, ale trzeba umieć ją dozować.
 
Do góry