reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Pogaduchy "ciężarówek" i nie tylko

Gratuluję odpieluchowania. Ja na razie walczę z nauką normalnego jedzenia, a już niedługo Olivia pójdzie do kinderdagverblijf.... Na razie na 3 dni po 4-5h żebym potem mogła ją zostawiać na dłużej... Czekam tylko na email z kdv od kiedy może zacząć.
Babcie do Olivii już nie przyjadą. To znaczy nie do opieki nad nią (no chyba żeby były jakieś ogromne problemy w kdv).
Wczoraj miałam mega zły dzień i początki depresji. Cały czas lało, dziecko marudziło, mąż daleko.... tylko siąść i płakać. Do tego połamało mnie jakieś lumbago....;-)
Na szczęście dziś już o niebo lepiej. Wprawdzie plecy wciąż bolą, ale dziecię już nie marudzi, zaczęło jeść, a mąż.... w końcu wróci...
 
reklama
Helou!
Nio prosze Marta wrocila ;)

Mi smutno ,bo moja mama w Polsce w szpitalu lezy,niby nic powaznego ale tak bardzo chcialabym tam teraz z nia byc...

I do pracy bym poszla,zarobic jakies wlasne pieniadze.Chociaz meza wyplata wspolna ale wkurnia mnie czasem jego wypominanie ile i na co wydalam.Dodam,ze ostatnio na siebie wydalam 3 euro jak bylam u Marty i kupilam sobie spodnie w kringlopie. Jakbym miala wlasne kase to pojechalabym do Polski i miala gleboko gdzies jego gadanie.

Nie narzekam juz wiecej, chociaz dzis dzieciaki daly nam pol nocy popalic ,zasnely dopiero nad ranem jak stary juz do pracy pojechal a w dzien tak piszczaly i jeczaly ,ze co chwila chodzilam po tabsy na bol glowy i waleriane .Na dodatek @@@ ...heh zyc nie umierac!
 
Cześć dziewczyny! I mnie tu dawno nie było. Troszkę poczytałam i widzę nowe wieści , ayni ciąży gratuluję :))))) astrod a tydo PL zjechałaś? Współczuję rozłąki z mężem. Marta widzę że i ty tu powróciłaś, miło ;)))))
Dziewczyny u nas wszystko wporzo, byłam niedawno z dziećmi w PL całe 5 tygodni, odwiedziłam całą rodzinkę, jezdziłam po POlsce ile się dało. Dzieci mi rosną, L za pare dni kończy 3 lata a J 6 mscy lol kiedy to zleciało? W niedzielę robię kinder bal mojej córci, mam nadzieję ze pogoda dopisze .
Wiecie co ja też juz bym poszla do roboty, ale w tej chwili załatwiamy szkołe z gminy i jesli załatwię to przez 1,5 r do pracy na pelen etat nie będe mogla iść. No ale jezyk , nauka wazniejsza jak praca, póki co zjednej pensji dobrze się zyje :)))). Dziewczyny uciekam do malego cyca. buzka
 
Gratuluję odpieluchowania. Ja na razie walczę z nauką normalnego jedzenia, a już niedługo Olivia pójdzie do kinderdagverblijf.... Na razie na 3 dni po 4-5h żebym potem mogła ją zostawiać na dłużej... Czekam tylko na email z kdv od kiedy może zacząć.
Babcie do Olivii już nie przyjadą. To znaczy nie do opieki nad nią (no chyba żeby były jakieś ogromne problemy w kdv).
Wczoraj miałam mega zły dzień i początki depresji. Cały czas lało, dziecko marudziło, mąż daleko.... tylko siąść i płakać. Do tego połamało mnie jakieś lumbago....;-)
Na szczęście dziś już o niebo lepiej. Wprawdzie plecy wciąż bolą, ale dziecię już nie marudzi, zaczęło jeść, a mąż.... w końcu wróci...
kurka to na skype trzeba bylo do mnie dzwonic, tez bym CI troche ponarzekala. najgorzej z tym lumbagiem :D ja dzis jak truposz sie czulam, w ogole sie nie wyspalam, ciagle mi goraco bylo, jeszcze o 5 rano budzik meza i moje male w brzuch mi zaczelo pukac, zasnac nie moglam, a o 7 juz skowronek cwierkal, od rana glowa mnie bolala jak po imprezie , ale wzielam sie za sprzatanie i samo przeszlo. Nie wiem, moze to te chemikalia :D powodzenia z nauka jedzenia,wrzucaj Oliwii na tacke niech sama kombinuje.


Helou!
Nio prosze Marta wrocila ;)

Mi smutno ,bo moja mama w Polsce w szpitalu lezy,niby nic powaznego ale tak bardzo chcialabym tam teraz z nia byc...

I do pracy bym poszla,zarobic jakies wlasne pieniadze.Chociaz meza wyplata wspolna ale wkurnia mnie czasem jego wypominanie ile i na co wydalam.Dodam,ze ostatnio na siebie wydalam 3 euro jak bylam u Marty i kupilam sobie spodnie w kringlopie. Jakbym miala wlasne kase to pojechalabym do Polski i miala gleboko gdzies jego gadanie.

Nie narzekam juz wiecej, chociaz dzis dzieciaki daly nam pol nocy popalic ,zasnely dopiero nad ranem jak stary juz do pracy pojechal a w dzien tak piszczaly i jeczaly ,ze co chwila chodzilam po tabsy na bol glowy i waleriane .Na dodatek @@@ ...heh zyc nie umierac!

Wspolczuje sytuacji z mama, na szczescie to nic powaznego ale sam fakt ze jestesmy daleko od bliskich daje sie nam we znaki. niedaleko mnie jest fajny kringloop gdzie sa same merkkleiding i wszystko porozwieszane rozmiarami, Gucci i Dolce Gabbana, ale bede szalec po usg :D a jak tam dziolszki ?

Anetka no czesc, fajnie ze wakacje sie udaly, poki co ciesz sie malym berbeciem w domu i skup sie na nauce, jeszcze sie zdarzysz napracowac w zyciu :D a dzieci tak szybko rosna.

Ja jeszcze dzis migusiem sprzatam, jutro rano w naszych drzwiach stanie dziadzio i przywiezie Adasiowi hulajnoge, takze przez 10 dni chociaz nie bede marudzic ani tesknic :D
 
powodzenia z nauka jedzenia,wrzucaj Oliwii na tacke niech sama kombinuje.
Ayni, tu nie chodzi o to ze ja jej nic nie daje, tylko o to ze ona nie chce... taki z niej mały uparciuch ze niemal nic do raczki nie weżnie. No dobra, są wyjątki, ale nie mogę jej karmić wyłącznie frytkami, gotowanym makaronem i słonymi paluszkami - a to akurat rzeczy, po które ona chętnie sięga. Wszystko inne omija szerokim lukiem, a położone na talerzyku ląduje na podłodze, gdzie już czekają dwa wiecznie głodne psy. Zresztą nawet gdy psów nie ma to jest podobnie. Udaj się jej czasem zjeść gniecione ziemniaki, ale to baaardzo rzadko. Je zupki, kaszki na mleku czy wodzie, grysik... Nie daje się zmusić ani prośbą ani groźbą do zjedzenia, ba nawet to "pomacania" niczego innego. Krzyczy głośno NIE i macha rączkami w obronie. Jak zostawię coś niby przypadkiem na stole to podchodzi i zrzuca na podłogę, albo wręcz karmi psy....
Mam nadzieję, że w przedszkolu nauczy się jeść razem z dziećmi.
Buziaki
 
Ojej teraz rozumiem... na wrzesniowych dzieciach tez byl taki chlopczyk, mial tylko kilka wybranych pokarmow niepapkowanych ktore lubil jesc a reszta wlasnie takiej konsystencji jak piszesz,nawet u logopedy byli ale logopeda o zgrozo kazal wciskac :shocked2: tez uwazam,ze pozostaje czekac az sie samo unormuje. MOj zas jak mial zawsze apetyt nieposkromniony to z teraz bardzo malutko dziubie,moze piastka sie uzbiera z tego co zje. widac nie potrzebuje juz wielkich porcji. z rana wola kakooo , dostaje swoje kakao i ledwo dziubnie kanapke :rofl2:
 
Ja staram się jednak ten chlebek trochę wcisnąć, ale tak bardziej pretekstem niż na siłę. Mówię np ze jak zjesz to pojedziemy autem na zakupy, albo jak nie zjesz to wyłączę bajeczkę. Dziś rano miałam w ręku takiego cieniutkiego kabanoska, które Olivia wręcz uwielbia i też było ze dostanie kiełbaskę jak zje chlebek i jakoś się udało. Za to wieczorem zjadła prawie pól croissanta,m co widać na zdjęciach na fb ;)
Za to wieczorną kaszkę (grysik z musem jabłkowym) oddała tacie ;)
 
U nas na szczęście Maja je wszystko. Ostatnio choruje, to je mniej. Ma fazę na jajka i jakby mogła, jadlaby tylko jajaaaa i ewentualnie banany. Na szczęście nie robi afery, jak jest cos innego. Nie przekupuje jej ani nic w tym stylu. Mowie jej, jak nie to nie, nie musi jeść i zostaeiam jej porcje na jej stoliku. Koniec końców i tak cos tam dziubnie. Głodna nie chodzi, pić dostaje ;-). Frytek i chipsów unikamy, tak samo słonych paluszkow. Ze słodyczy to ograniczamy Lubisiów czy innych tam biszkoptow i wafelkow ryżowych czasem jej tato przywiezie żelki z Niemiec. Do zabawy w gotowanie dostaje koleczka miodowe ;-). Ostatnio posmakowała jej pizza z Biedronki i przez dwa dni chodziła i wolała pipa pipa hahaha. Może w weekend będzie.
 
Hej, hej, a tu znowu pustki.... nie wiem czy pisać, czy nie. Czy ktoś to w ogóle jeszcze czyta, czy piszę już tylko sama do siebie....

Napiszę wam tak - już dawno zdecydowaliśmy, że gdy Olivia skończy 2 latka to zrezygnujemy z opieki babci i poślemy ją do KDV. Miało się to stać w sierpniu, wtedy też miałam zaplanowane 3 tygodnie urlopu...
Niestety jak już wiecie od 11 kwietnia jestem bez pracy. Dowiedziałam się nagle, mogę powiedzieć ze na godzinę przed... Okej, jakoś się z tego pozbierałam, przemyślałam sytuację i spróbowałam wyciągnąć z tego pozytywy. Miałam na to czas, bo moja mama w tej sytuacji wcześniej wróciła do Polski, a zaraz po świętach mój mąż skorzystał z zaplanowanego urlopu i również pojechał do Polski. Na tydzień.
Przez tydzień byłam więc niemal sama z Olivią, miałam duuuużo czasu do myślenia.
Z tego myślenia wykluła się decyzja, żeby Olivię posłać do KDV już teraz, nie czekając aż skończy 2 latka. KDV miałam już upatrzony, musiałam tylko podjąć jakiś kontakt - zadzwonić, napisać e-maila, pojechać porozmawiać. Za tym konkretnym KDV przemawiał fakt, że jest to jedyna w okolicy placówka otwarta 5 dni w tygodniu od 7.00 do 18.30, w dodatku są otwarci 52 tygodnie w roku, a nieczynne mają tylko w stałe świąteczne dni (Boże narodzenie, Wielkanoc, Dzień Króla, Zielone Świątki). Przy okazji dowiedziałam się że już 7 lipca MOGĘ WRÓCIĆ DO PRACY. Ta informacja była niezbędna przy podpisywaniu kontraktu z KDV, bo na razie Olivia będzie chodzić tylko 3 razy w tygodniu rano, czyli od 7.00/8.00 do 12.45. I tylkjo po to, by osłuchać się z językiem, poznać dzieci, przyzwyczaić się do faktu, że już nie ma babci, a mama z tatą pracują.
To konkretne KDV ma też program VVE, czyli specjalny program nauki języka, co w przypadku Olivii będzie bardzo pomocne. Ten program jest opłacany przez gemeente, ale okazuje się ze dopiero po ukończeniu przez dziecko 2,5 roku życia. Ja tyle czekać nie mogę i zrobiłam afspraak w CB, gdzie Olivię zważono (12kg), zmierzono (83cm) i poobserwowano. Wszystko okazało się w najlepszym porządku, mamy jej nie zmuszać do jedzenia, jak zechce to sama zacznie. Pani doktor będzie tez wnioskować o przyspieszenie programu VVE dla Olivii z tego względu, że my jej języka nie nauczymy, a jeśli już to tylko polskiego.
Dziś miałyśmy w KDV intakegesprek, gdzie wszystkiego się dowiedziałam, a moja Olivia mogła przez 2h pobawić się z innymi. Ja oczywiście miałam stresa i pól nocy nie spałam, a mała nawet okiem nie mrugnęła tylko poszła za innymi i całkiem zapomniała o istnieniu mamy...:rofl2::rofl2::rofl2:. W piątek idziemy znowu, a od poniedziałku juz regularnie 3 razy w tygodniu po ok. 5h.
W sumie dalej mam stresa, ale.... myslę że będzie dobrze ;)

Uf,to sie napisalam ;)))
 
reklama
Witam się.
Chyba całe wieki mnie tu nie było. Podczytywałam od czasu do czasu, ale albo weny nie było, albo akurat córa wpadała na jakiś genialny pomysł i trzeba było odejść od kompa i sprawdzić co wymyśliła. Mam z nią czasem armagedon dosłownie:szok: Nie wiem skąd ona ma tyle energii.....nie nadążam. Codziennie wieczorami jestem padnięta jakbym pracowała na łopacie przez 12 h. Karol nie był takim rozbrykanym dzieckiem. Mogłam przy nim zrobić dosłownie wszystko. Grzecznie się bawił, słuchał i nie miałam z nim większych problemów. Moja córa wdała się chyba w tatusia...on też na tyłku długo nie usiedzi. Od jakiegoś czasu próbuje oduczyć ją noszenia pieluch, ale efekty są marne. Sophie uparta jest jak osioł. Jak tylko pojawia się temat nocnika to od razu słyszę ''nie!''. Za nic nie chce usiąść. Wymyślałam, opowiadałam, nawet misie i lalki sadzałam i du...a blada. Nie wiem już co mam robić. Może na razie odpuszczę. Może niedługo się przekona. Nocnik stoi na widoku. Może w końcu się przełamie i usiądzie. A jak zrobi na niego co trzeba to będę mega szczęśliwa.
Karol też ostatnio pokazuje co potrafi. Wieczorami spać nie chce, bo mówi, że nie lubi, a rano problem jest z wybudzeniem go. Ma ustaloną godzinę pójścia spać i wie, że tak trzeba, a mimo to się buntuje. Ostatnio udowadnia na każdym kroku, że ma swoje zdanie i czasem ciężko mu przegadać. Najchętniej to siedziałby cały dzień na podwórku i bawił się z kolegami. I chyba się zakochał. W koleżance z grupy. Razem z kolegą chodzą pod jej dom i wstydzą się po nią zapukać. Raz ich nakryłam jak zbierali się na odwagę, żeby spytać czy wyjdzie się pobawić. Spytałam co robią i usłyszałam, że to tajemnica....:szok::-) Zaczyna się:-D
Jakiś czas temu miałam wielkie plany, żeby znaleźć sobie pracę. I znalazłam. Byłam nawet na rozmowie. To firma w której już kiedyś pracowałam. Wszystko było super i okazało się, że praca jest, ale za daleko, a za paliwo nie zwracają i godzin malutko. W dodatku babka z tej firmy rozmawiała ze mną jakoś dziwnie tak jakby sama nie wiedziała czy praca jest czy nie ma. Szukam ciągle czegoś dorywczego, żeby nie oszaleć w tym domu.

Ayni gratuluje odpieluchowania! U nas to potrwa raczej długo.

Iskierko ja czytam:-) Ciesze się, że wracasz do pracy.


Pozdrawiam Was i uciekam.
 
Ostatnia edycja:
Do góry