studentka234
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 26 Marzec 2008
- Postów
- 38
Witam Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami związanymi z porodem. Od razu piszę że mój post będzie długi i ( tylko) Zainteresowanych proszę aby przeczytali w całości. Zerkając na różne fora można zobaczyć rozgorzałą, zaciętą dyskusję przebiegającą w bardziej emocjonalny ton, dotyczącą mojej postawy. Kobiety wolą uchodzic za matki-polki. A skoro już one tak postępują to inne też wg nich muszą. Właśnie dlatego nie mam ochoty pisać już czegokolwiek na forum bo ani nie mam czasu na takie dyskusje, ani ochoty słuchać po jakimś czasie argumentów ad personam. Wydaje mi się, że łatwiej przetłumaczyć facetom, że jest różnica między fanaberią a godnym i intymnym przebiegiem porodu. Wiem że mam ciężką drogę, ale ja wcale nie będę się poddawać! I wydaje mi się że słusznie robię nagłaśniając tą sprawę. Fundacja Rodzić po Ludzku bardzo dużo zmieniła, ale to trzeba kontynuować... walczyć jakoś... nawet w taki sposób jak ja. Kobiety potraktowane w podobny sposób, niestety nie chcą zamieszczać swoich dramatycznych przeżyć związanych z porodem, bo albo się wstydzą albo w ogóle nie wiedzą że złamano Ich Prawa. Bo zamiast się uświadamiać, edukować to tylko takie sranie w banie za przeproszeniem często jest widoczne. W związku z moim porodem który odbył się w listopadzie 2007r. na oddziale ginekologiczno położniczym w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku Białej, Al. Armii Krajowej 101 informuję,iż w czasie porodu i pobytu w szpitalu zostało naruszone w stosunku do mnie przez lekarzy i położne Prawa. Opiszę zdarzenie oraz konsekwencje powstałe w jego wyniku: Synka urodziłam w listopadzie 2007 r w SZPITALU WOJEWÓDZKIM W BIELSKU. Niestety, mój poród był bardzo ciężki i żle go wspominam, nie dlatego że tak strasznie bolało, lecz dlatego że złamano moje prawa. Do dzisiaj nie mogę zrozumieć dlaczego było obecnych tak wiele osób ( 2 położne, starsza i młodsza, niestety nazwisk nie pamiętam, lekarz zakłócający mój poród jak również jakaś pani ubrana "po cywilnemu" czyli nie miała zmiennego ubrania, nazwiska nie znam, wydawała się tam rządzącą) nie wiedziałam kto z personelu jest za mnie odpowiedzialny, raz starsza raz młodsza położna przychodziła mnie badać, czułam się zdezorientowana i opuszczona. Nie informowano mnie o przebiegu porodu, jak również podczas badania USG. Powiedziano tylko tyle że Dzidziuś waży 2800. Pytam jak jest ustawiony? Odpowiedziano - "dobrze" To nie była dla mnie wystarczająca informacja.Na sali porodowej w ogóle nie informowano mnie o jego przebiegu. Młodsza położna ( najprawdopodobniej chyba stażystka ) śmiała się i patrzała jak jęczę z bólu... czułam sie okropnie, zawstydzona. Sądziła że jestem w szoku i myślała że nic nie widzę. W pierwszym okresie porodu nie wiedziałam co się ze mną dzieje i z dzieckiem. Wiedziałam że łamią moje prawa ale ból był tak okropny że nic nie mogłam mówić. Sparaliżowało mi mowę. Miałam wrażenia że to czego się nauczyłam wyleciało wszystko z głowy. Dlaczego właśnie wtedy przeprowadzano ze mną wywiad i dawano coś do podpisania? Mówiłam starszej położnej że aby coś podpisać to pierwsze muszę to przeczytać. Jednak mnie do tego zmusiła a ja żeby mieć już święty spokój podpisałam to. Piszę "to" bo do dzisiejszego dnia nie wiem co podpisywałam, sądzę jednak że była to moja "zgoda" na interwencje medyczne. Pani doktor miała pretensję że nie odpowiadam jej szybko na te pytania tylko krzyczę, była wściekła a ja myślałam tylko o Dziecku i o tym potwornym bólu. Dlaczego nie mogłam rodzić w spokoju, skupić sie na porodzie, wyciszyć się? Byłam bezradna, a otaczająca mnie rzeczywistość bezlitosna. W czasie pierwszego okresu porodu o własnych siłach z Mężem próbowaliśmy pozycje kuczne, kolankowe, ciągle się ruszałam. Komentowano moje zachowania. Śmiano się ze mnie. Tylko dlatego że tak głośno krzyczałam z bólów i gdy przyjmowałam pozycje na kucąco. Nie słyszałam ani jednego dobrego słowa ze strony położnych, były nieżyczliwe, aroganckie, nie zaznałam współczucia, nikt nie pomógł Mężowi aby mnie podtrzymywać w czasie zmian pozycji. Pytam starszej położnej czy mogę wejść do wanny złagodzić ból, odpowiedziała - "Jak już nalejemy to już będzie zimna." Zaintonowałam tej starszej położnej że w czasie drugiego okresu ( jak już wyrzyna się główka) chcę rodzić w kucki, nie na stole porodowym, bo mam takie prawo, bo tylko moje ciało wiedziało że podczas kucania najmniej boli, bo wiedziałam że tak najlepiej ochronić kroczę. Jeden z lekarzy odpowiedział : "W takich pozycjach to tylko kobiety w buszu rodzą... " Zamurowało mnie. Prosiłam, błagałam że tak mi najlepiej rodzić. Nie pozwolono. Moją decyzję uważali za nieodpowiedzialny wybryk. Unieruchomiono mnie w drugim okresie po przez KTG pomimo że się nie zgodziłam. Chodzi o to że chciałam miec to KTG ale PRZENOŚNE które szpital również dysponuje. Dlaczego złamano moje prawa? Dlaczego nie miałam możliwości swobodnego podejmowania decyzji? Przecież każdy ma prawo do decydowania o własnym losie... Po porodzie znów złamano prawa. W czasie zszywania mnie, ( fizjologiczne pęknięcie ) jedna z salowych ( sprzątaczka ) siedziała na krześle, ( tam gdzie dziecko badają po urodzeniu, ja natomiast leżałam jeszcze na łóżku porodowym ) patrzała jak mnie dr zszywa i śmiała się ze mnie, bo drzwi między tymi dwoma wejściami były otwarte!!! Zszywanie również bolało i tu również wydawałam swoje dżwięki ( jednak one były już dużo cichsze ) widziałam jak ta sprzątaczka głupio się uśmiechała do położnej w końcu spostrzegła że ja to wszystko widzę i już przestała się śmiać. W ogóle co ta sprzątaczka tam robiła?? jak można było pozwolić sprzątaczce oglądać kobietę która właśnie urodziła i którą zszywano na łóżku porodowym z gołą pupą i nogami wystawionymi do góry???? Całkowicie odarto mnie z prywatności! Dlaczego pani dr na to pozwoliła? Ja ciągle wiedziałam że łamane są moje prawa ale naprawdę nic nie mogłam mówić, jak już wcześniej pisałam sparaliżowało mi mowę i myślałam już tylko o moim Synku. Pani ( ta ubrana po cywilnemu ) podniosłym głosem mówiła do mnie : " za co się pani uważa? skąd pani wie o pozycjach kucznych? chodziła pani do szkoły rodzenia? to my za panią odpowiadamy..." W czasie obchodu jeden z lekarzy do mnie przy wszystkich : "Ta to rodziła jak błyskawica" Po porodzie zasypiając wieczorem, rano pielęgniarka obudziła mnie w taki sposób : podeszła do mojego łóżka, podniosła moja kołdrę w górę, nic nie mówiąc, nie pytając się czy może to zrobić i tylko powiedziała tyle "wstajemy, myjemy dupki" poczułam się upokorzona. Jak można tak postąpić i w taki sposób budzić pacjentkę ? ta sama pielęgniarka chyba tego samego dnia przyszła i spryskiwała nam krocze ( nie wiem dokładnie czym bo nic nie powiedziała, nie poinformowała, ) i powiedziała : "na przyjemności trzeba sobie zasłużyć" - młoda blondynka a krótkimi włosami ( tak wyglądała pół roku temu - mam nadzieję szanowna pani pielęgniarko że przypomina sobie pani te słowa ) I mam nadzieję że pani doktor i pan doktor również przypominacie sobie te słowa co do mnie mówiliście, bo wiem że prędzej czy póżniej przeczytacie mojego posta. ZAPRASZAM DO 2 CZĘŚCI MOJEGO POSTA ZNAJDUJĘ SIE PONIŻEJ