Staś to mały akrobata. W łóżeczku robi takie wygibasy, że sama nie wiem jak to możliwe. Wszystko do góry nogami przewraca, bo szczególnie pościel go interesuje. A jak go trzymam na kolanach, to też się na wszystkie strony "wylewa", bo koniecznie musi sięgnąć coś, co leże gdzieś dalej. Ostatnio też jego ulubiona zabawa to przekładanie czegoś z ręki do ręki;-) Śmiesznie to wygląda, bo najczęściej domaga się mojego telefonu i z zapamiętaniem dobre 15 minut przekłada z rączki do rączki bacznie się przyglądając...
No a z tą wagą to wygląda tak, że pierwsze 2,5 miesiąca przybierał bardzo szybko, ale tak jak wtedy osiągnął 7100g, tak przez kolejne 2,5 miesiąca doszedł dopiero do 8 kg. Chcę zrobić tak, jak piszecie - rozszerzyć dietę. W sumie to już czas. Ale, no właśnie...Tak jak wcześniej mi pięknie wcinał wszystko co mu dawałam na próbę, tak teraz - nie ma siły, żeby mu coś wcisnąć. Rozplanowałam sobie obiadek, owoce i kaszkę, ale on zaciska buzię i się wygłupia.
Jak na razie staram się jak najczęściej przystawiać do piersi, bo mleka też się specjalnie nie domaga, a ja się boję, że będę mieć coraz mniej pokarmu, skoro on tak rzadko je. Bo to jest takie błędne koło - długi czas nie ma apetytu, a potem ma nagle kilka głodnych dni i się nie najada z piersi i muszę go dokarmiać.
Może to w końcu zęby? Nic się nie zanosi, ale brak apetytu z tym mi się kojarzy. Poza tym jak masuję mu dziąsełka jest bardzo zadowolony. Bo sam o dziwo nie wkłada nic do buzi.
Na razie nie będę panikować, grunt, że nie chudnie. Tylko denerwują mnie naciski ze strony rodziny, że ja głodzę dziecko, bo karmię piersią i dlatego on nie rośnie

No ale babcie mają poglądy z lat 70-tych, kiedy na topie była butelka, więc ich nie słucham;-) Moim zdaniem, gdyby był głodny, to by się darł. A on po prostu nie ma apetytu, a nie że ja za mało mu daję.