reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Problem wychowawczy 15 miesięcznego dziecka

Octopus

Zaangażowana w BB
Dołączył(a)
15 Czerwiec 2020
Postów
115
Hej dziewczyny, jestem mamą 15 miesięcznej dziewczynki i jednocześnie jestem w 11 tygodniu ciąży. Problem w tym, że nie radzę sobie z niunią, ktora praktycznie na wszystko płacze: mycie włosów, obcinanie paznokci, ubieranie, jak ma gorszy dzień to i zmiana pieluchy, bierze cudze zabawki a jak trzeba oddać to ryk, w domu jak jej się coś zabierze bo nie wolno płacz, powrót do domu z placu zabaw ryk, umycie rąk po przyjściu do domku też, Wyjęcie z wanny płacz mimo że trzęsie się już z zimna w wodzie. Praktycznie o wszystko jest walka. Tłumaczenie, mówienie, prośby, groźby nic, wygląda to tak jakby wcale nie sluchała tylko robiła swoje. Jak jest coś nie po jej myśli to płacze, potrafi położyć się na podlodze i ani jej podnieść bo jakoś tak sie wykręca. Niczym mądrym nie można jej zająć, klocki rozwala, książki tarmosi, lalki ciągnie za włosy, z kredką ucieknie i pomarze regał, nie siądzie na 10 minut. Czy ktoś ma pomysł jak do niej dotrzeć? Czy takie zachowanie jest w ogóle normalne? Boję się co będzie za parę miesięcy jak będę ledwo się ruszać i później jak będzie ich dwoje...
 
reklama
Rozwiązanie
U nas też był dramat, wynoszenie ze sklepu bo się darł, walenie nogami o podłogę, płacz i wymuszanie. Panie ze żłobka narzekały, babcia nie chciała przyjąć pod swój dach... Ach cyrki. Teraz mały ma 2,5 roku. Baaaaardzo się zmienia. Coraz więcej do niego dociera, coraz lepiej radzi sobie z emocjami. Ale trzeba tłumaczyć, gadać, wyjaśniać.... Czasem mam wrażenie że gadam do ściany. Serio. Ale pomału widzę efekty, że coś dociera. Mały poza domem jest bardzo grzeczny. Mówi proszę, dziękuję, słucha się, przestał tak rozrabiać, uciekać na spacerach. W domu czasem sobie pozwala. Moja taktyka to nie mówić "nie" - nie wolno, nie rób, to nie dla Ciebie. Słowo "nie" działa jak płachta na byka. Tłumacze, mówię że mi przykro jak robi coś niedobrego...
😬😬😬😬

Czytajac Twoj post przypomnialy mi sie przeboje z moja corka jak byla mlodsza 😬. Dziewczyny pewnie napisza,ze bunt dwulatka i beda mialy sporo racji. Mala zdala sobie sprawe,ze jest " oddzielnym bytem" i to manifestuje, starajac sie decydowac sama o sobie. Jedyne co moge doradzic to tam gdzie to mozliwe unikac konfliktowych sytuacji, tam gdzie niemozliwe sprobowac zajac jej uwage i dzialac dalej,innym razem dazyc do swojego celu,a czasem tam.gdzie mozliwe odpuscic. Wszystko zalezne od sytuacji i temperamentu,charakteru dziecka. Nim my sie zorientowalismy co jest grane mielismy " pieknie" rozwiniete " wymuszanie placzem". Bedzie dobrze, to nie trwa wiecznie, nie jest latwe,ale powoli malymi krokami to wszystko sie odmieni 👍
 
Jakbym czytała o swojej córce. Obecnie ma 16 miesięcy i od jakiś 2 miesięcy jest nie do ogarnięcia. Zawsze miała charakterek ale teraz jest jakiś dramat. O wszystko wrzask, robi co chce, ucieka na spacerach, a najgorsze, że nauczyła się wymuszać uwagę poprzez robienie robię krzywdy. Wie, że wtedy od razu do niej przygienę... Ostatnio z premedytacją tłukła głową o piekarnik i łóżeczko... Też nie wiem co robić i boje się, że ten mały diabeł wejdzie nam na głowę...
 
Ja mam tak samo ze swoim synkiem który ma 17 miesięcy. Mój brzdąc lubi robić wszystko czego nie może - wyciąganie i rzucanie koszem, dłubanie w lodówce, stara się pryciać przy gniazdkach, biega po meblach jak coś jest nie po jego myśli to krzyczy, wszystkim rzuca, uderza głową o ścianę, zmiana pieluchy - masakra a spacery za rączke widzę tylko u innych, cuda poprostu wyczynia. Gdzieś w internecie przeczytałam że to normalne , że to naturalny etap rozwoju, że to nie żadna złośliwość ze strony dziecka. Ja jakkolwiek to nie zabrzmi staram się zachować spokój, to czasem trudne ale staram się nad sobą pracować - skoro tak małe dziecko byłoby w stanie doprowadzić mnie do furii to co to będzie dalej np w wieku dojrzewania??? Staram się skupić na oddechu, liczyć w myślach czy poprostu przytulam mojego brzdąca. Czasem wybuchne, podniose głos ale wtedy mój synuś zaczyna...się ze mnie śmiać...
Ja teraz poprostu jestem z synem, jestem gdy niszczy i rozwala zabawki, gdy rzuca klockami - pozwalam Mu rozładować emocje na sposób taki jaki potrafi ale dbając o jego bezpieczeństwo. Z lodówki pozwalam Mu wziąć np butelke z mlekiem czy plasterek sera, ogarnęłam Mu jego własny mini kosz, ma swoje szafki i szuflady a gdy zaczyna walić głową o cokolwiek to go asekuruję. W domu ciągle mam kongo ale tak narazie musi być. Wiem że ten okres nie będzie trwał wiecznie ale jeszcze troche potrwa dlatego ciągle uczę się jak żyć.
Życzę Wam mamusie spokoju i wytrwałości.
 
Hej dziewczyny, jestem mamą 15 miesięcznej dziewczynki i jednocześnie jestem w 11 tygodniu ciąży. Problem w tym, że nie radzę sobie z niunią, ktora praktycznie na wszystko płacze: mycie włosów, obcinanie paznokci, ubieranie, jak ma gorszy dzień to i zmiana pieluchy, bierze cudze zabawki a jak trzeba oddać to ryk, w domu jak jej się coś zabierze bo nie wolno płacz, powrót do domu z placu zabaw ryk, umycie rąk po przyjściu do domku też, Wyjęcie z wanny płacz mimo że trzęsie się już z zimna w wodzie. Praktycznie o wszystko jest walka. Tłumaczenie, mówienie, prośby, groźby nic, wygląda to tak jakby wcale nie sluchała tylko robiła swoje. Jak jest coś nie po jej myśli to płacze, potrafi położyć się na podlodze i ani jej podnieść bo jakoś tak sie wykręca. Niczym mądrym nie można jej zająć, klocki rozwala, książki tarmosi, lalki ciągnie za włosy, z kredką ucieknie i pomarze regał, nie siądzie na 10 minut. Czy ktoś ma pomysł jak do niej dotrzeć? Czy takie zachowanie jest w ogóle normalne? Boję się co będzie za parę miesięcy jak będę ledwo się ruszać i później jak będzie ich dwoje...
Nie jesteś sama. Moja córka przez pierwsze miesiące była praktycznie aniołkiem, głównie spała, ładnie jadła i leżała grzecznie na macie.
Zaczęła chodzić mając 9msc, teraz ma 15 i jest jej zawsze wszędzie pełno. Niestety tak jak twoja ma charakterek, jak tylko słyszy słowo nie, nie wolno... Zaczyna się krzyk, wrzask, rzucanie po podłodze, wyginanie tak że nie da się jej podnieść bo się zapiera, tupanie itd. Jak nie dostanie czegoś bo po prostu nie może, albo nie zdążę jej tego dać w sekundę to jest to samo..
Na plac zabaw mało kiedy chodzimy bo po prostu wolę sobie i jej oszczędzić nerwów bo wiem jak będzie wyglądał powrót...
Mówienie czy próba odwrócenia uwagi w momencie gdy zaczyna się złościć nie pomaga, wręcz przeciwnie jest jeszcze gorzej dlatego ja staram się nie zwracać uwagi, przeczekać (sąsiedzi to pewnie myślą że jakaś straszna krzywda się jej dzieje....), to działa najlepiej, w końcu sama się uspokaja, zajmuje czymś innym.
 
[emoji51][emoji51][emoji51][emoji51]

Czytajac Twoj post przypomnialy mi sie przeboje z moja corka jak byla mlodsza [emoji51]. Dziewczyny pewnie napisza,ze bunt dwulatka i beda mialy sporo racji. Mala zdala sobie sprawe,ze jest " oddzielnym bytem" i to manifestuje, starajac sie decydowac sama o sobie. Jedyne co moge doradzic to tam gdzie to mozliwe unikac konfliktowych sytuacji, tam gdzie niemozliwe sprobowac zajac jej uwage i dzialac dalej,innym razem dazyc do swojego celu,a czasem tam.gdzie mozliwe odpuscic. Wszystko zalezne od sytuacji i temperamentu,charakteru dziecka. Nim my sie zorientowalismy co jest grane mielismy " pieknie" rozwiniete " wymuszanie placzem". Bedzie dobrze, to nie trwa wiecznie, nie jest latwe,ale powoli malymi krokami to wszystko sie odmieni [emoji106]
Wg mnie do buntu dwulatka to tu jeszcze baaardzo daleko. Ale tak, takie zachowanie jest niestety normalne i trzeba przetrwać. Co gorsza potem ok 2,5 r.z. jest podobnie tylko bardziej intensywnie - przynajmniej u nas tak było. Wtedy pierwszy raz nie poznawałam swojego dziecka. Było bardzo ciężko I też wtedy byłam w ciazy.
Ale pocieszające jest to że to mija. Po prostu trzeba czasu i ogromu cierpliwości.
 
Ja tam jestem przekonana, ze to bunt dwulatka. Chociaż według mnie ten etap rozwoju dziecka ma trochę błędna nazwę. Sugeruje celowe, złośliwe działanie dziecka a tak nie jest.
W tym wieku dziecko nie ma jeszcze w pełni rozwiniętej umiejętności radzenia sobie z emocjami. Jego mózg nie do końca wie jak się wyciszyć, jak sobie poradzić, wiec nawet zły kolor kubka na mleko może być katalizatorem histerii. Dla nas banał, dla nie w pełni rozwiniętego mózgu, dramat.
Tez miałam zbuntowana dwulatke i byłam w drugiej ciazy.
Powiem jedno, zabierać na dwór. Niech się zmęczy i wybiega. Zmęczy się to zaśnie. Będzie chwila spokoju.
Jak histeria sięga szczytów to tu nie ma co tłumaczyć. Dziecko w takich momentach nie słyszy, nie dociera do niego co mówisz. A jeśli dociera to może 1/10 tego. Tu trzeba przeczekać. Zabierać z drogi rzeczy, które mogą ulec zniszczeniu, zapobiegać zrobieniu sobie krzywdy i po prostu przeczekać. Jak już klapnie gdzieś na podloge i się uspokoi to można usiąść obok i zagadać. Ale tez nie każde dziecko to lubi. Na moja działało to może w 50%. Moja córka po takiej histerii nie zawsze lubiła być przytulana, czasem wracała jej histeria. A czasem nie. Czasem po prostu siedziała przytulona i dochodziła do siebie. Tu nie ma jednej rady.
U nas pomagała tez rutyna. Córka wiedziała, co i kiedy ma miejsce.
Zalecam popołudniowa drzemkę. To pomaga. Przynajmniej masz godzinkę spokoju na podratowanie nerwów.
Taki stan „buntu” może zajac kilka miesięcy. Zależy od dziecka.
Na chwile obecna moja córka ma prawie trzy lata i powiem, ze jest o wiele lepiej. Nadal są dnie ze pożal się Boże i nadal miewa momenty, ze bez kija nie podchodź. Ale zaczyna się z niej wyłaniać całkiem fajna osobka.
 
Dziękuję dziewczyny za odpowiedzi, trochę mnie uspokoiłyście i rozjaśniłyście w głowie bo byłam przerażona zachowaniem córki i swoją nieporadnością. Nie przyszło mi do głowy że to może być bunt dwulatka bo myślałam że bunt dwulatka jest bardziej w okolicy dwóch lat :). Gorzej jak taki stan będzie się utrzymywał jeszcze przez rok albo i dłużej ... Dziękuję jeszcze raz.
 
reklama
Dziękuję dziewczyny za odpowiedzi, trochę mnie uspokoiłyście i rozjaśniłyście w głowie bo byłam przerażona zachowaniem córki i swoją nieporadnością. Nie przyszło mi do głowy że to może być bunt dwulatka bo myślałam że bunt dwulatka jest bardziej w okolicy dwóch lat :). Gorzej jak taki stan będzie się utrzymywał jeszcze przez rok albo i dłużej ... Dziękuję jeszcze raz.


U nas sprawy zaczely nabierac lepszego obrotu jak corka miala 2.9msc. A poczatek takiego zachowania miala w wieku prawie dwoch lat bez miesiaca czy dwoch. Duzo zalezy od dziecka. Trzymaj sie dzielnie i powodzenia
 
reklama
U nas sprawy zaczely nabierac lepszego obrotu jak corka miala 2.9msc. A poczatek takiego zachowania miala w wieku prawie dwoch lat bez miesiaca czy dwoch. Duzo zalezy od dziecka. Trzymaj sie dzielnie i powodzenia
U nas właśnie wtedy nastąpił straszliwy kryzys [emoji1787] Miała 2 lata I ciut ponad 8 miesięcy i trwało to jakieś półtora miesiąca czy dwa. Było baaardzo intensywnie [emoji2358]
 
Do góry